[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Najpierw, żeby zaśpiewać piosenkę, pokazuje się w obszernej sukni z tiulu, w której wygląda śmiesznie i która robi z niej karykaturalną gwiazdkę.Następnie szybko przebiera się za kulisami, skąd wracaw stroju Altar Keane, demonicznej fordanserki z Rancza złoczyńców.Zaskoczeni z początku widzowie, którzy zachodzili w głowę, co mogło sięstać z diwą, w końcu, zachwyceni tym psikusem, urządzają jej żywiołową owację.MARLENA DIETRICHMarlena martwi się swoim wiekiem.Chociaż się do niego nie przyznaje, uświadamia go sobie, czuje, i dlatego za wszelką cenę stara się jeszcze uwodzić, mieć bez liku kochanek i kochanków.Gdy Michael Wil-ding woli od niej niespełna dwudziestoletnią Elizabeth Tylor, wpadaw furię.Tym gorliwiej pociesza się z Yulem Brynnerem, który podbijaBroadway w musicalu Król i ja.Maria opublikuje strony dziennika, naktórych Marlena opisała wszystkie ich spotkania, dając wyraz swemuuczuciu i wyliczając wszystkie wyczyny kochanka z realizmem bardzo odległym od stylu jej literackich mistrzów - Goethego i Rilkego.Randkiskładające się na to, co określa jako steeplechase, zdarzają się często i Yul,jeśli tylko może, pędzi na spotkanie, dzwoni w trakcie spektaklu, gdychoć na chwilę zejdzie ze sceny.Z upływem lat Marlena coraz bardziej lubi mężczyzn prawdziwie męskich, którzy potrafią jej tę cechę udowodnić.Przez długi czas dawała do zrozumienia (a Maria to potwierdza), że wcale nie jest zainteresowana aktem płciowym, lecz najwyrazniej z wiekiemzaczyna się w nim rozsmakowywać, a pożądanie, jakie budzi w mężczyznie, zdaje się świadczyć o jej młodości.Nie zraża się niepowodzeniami w życiu zawodowym.Kiedy kino sięna nią boczy, szturmuje do radia.Ma twarz, sylwetkę, nogi, które są słynne, z których uczyniła swój kapitał, swój znak firmowy, symbol swojej sławy, ale w radiu to żadne atuty.Dziwnym trafem ma również ochrypły,powabny głos i wszystkim ciarki przechodzą po skórze, gdy go moduluje, co potrafi robić wyśmienicie.Ten, kto ją widzi, mógłby zapomnieć, żeją też słyszy.Kto ją tylko słyszy na falach eteru, sądzi, że widzi ją taką, jaką widział wielokrotnie, a jeśli jej nigdy nie widział, to ją sobie wyobraża.Dla profesjonalistki, która wyszkoliła się w kabarecie i poznała naprędcesklecone estrady okresu wojennego, nie ma drugorzędnych miejsc do popisów.Z pewnością to nie jedyna wybitna artystka, która godzi się występować w radiu.W tej epoce jest ono rozrywką dla szerokiej publiczności,która nie zawsze ma czas pójść do kina, a telewizja dopiero raczkuje.Zresztą radio ma jedną przewagę nad kinem: działa nie tyle w Hollywood,ile w Nowym Jorku.Otóż Marlena bardzo lubi to miasto, gdzie pozujena troskliwą babcię i namiętną kochankę.Tak więc wszystko (lub prawie)układa się jak najlepiej w tej najlepszej z możliwych Ameryk, gdzie głosgwiazdy rozbrzmiewa w niezliczonych domach.Nie tylko interpretuje poaktorsku swoje teksty, lecz także używa maszyny do pisania, poprawiając scenopisy dwóch tasiemcowych seriali.Również w Nowym Jorku nagrywa większość swego repertuaru piosenkarskiego.W licznych nakręco-MARLENA DIETRICHnych przez siebie filmach, poczynając od Błękitnego Anioła, musiała wykonywać piosenki, z których kilka stało się przebojami, a rozsławiła je jeszcze podczas wojny.Od pewnego czasu w przemyśle płytowym i technikach nagrywania zaszły istotne zmiany.Również w jej głosie, który stałsię głębszy.Dlatego przekonują ją argumenty muzyka Mitcha Millera zaopracowaniem nowych wersji tych utworów.Robi to niemal, jakby byłana scenie, dzięki czemu wystarczy minimum montażu.Płyta sprzedaje siędobrze, a nawet bardzo dobrze.Kino nie zapomina o niej całkowicie.Agent Charles Feldman nieżałuje starań, aby przedłożyć producentom kilka projektów.Do współzawodnictwa włączają się Billy Wilder, Elia Kazan, Orson Welles.Aleprojekt to jeszcze nie film, więc Marlena, gdy kończy się jej angaż w radiu, idzie na bezrobocie.W chwili gdy jej mąż, ukochany Rudi, bardziejczuje swoje lata niż ona.Temu człowiekowi, który już od dawna niepracuje, który jest na jej utrzymaniu razem z chorą kochanką, ciało odmawia posłuszeństwa.Najpierw trzeba mu usunąć wrzód, a następnie zope-rować jelita.Czyżby czegoś nie mógł strawić? Gorzkiej pigułki, którą kiedyś połknął i która mu utkwiła w żołądku? Nie stawia się diagnozyretrospektywnie, ale wszystko wskazuje, że ten człowiek cierpiał na jakąśchorobę psychosomatyczną.Marlena płaci za szpital i prosi wszystkichprzyjaciół, by wysłali do Rudiego telegramy ze słowami pociechy.Jestidealną żoną, ma się rozumieć.Ale mąż nie może już tego wytrzymać.Maria pomaga mu przejrzeć na oczy, uwolnić się od kobiety, której dał sięzniszczyć.Wyleczony, bierze się na odwagę.Nic nie mówiąc Marlenie o swoimzamiarze, pożycza sporą sumę od przyjaciela, który na tyle go szanujei zna jego sytuację, że przychodzi mu z pomocą.Tak więc, rozstając sięz dawnymi marzeniami o kinie, z niegdysiejszym wykwintnym życiem,rozrywkami towarzyskimi europejskiego dżentelmena, kupuje w dolinieSan Fernando zagrodę, gdzie będzie hodował kurczaki.Wraz z Tamarą,która - uwolniona spod kurateli lekarzy finansowanych przez Marlen^ wcale się z tego powodu nie poczuje gorzej.To istna rewolucja w życiuSieberów.Marlena jest wściekła.Rudi udowadnia, że może sam powziąćdecyzję, nie licząc się z jej zdaniem ani nie oczekując od niej pieniędzy,i wieść życie, jakie sam sobie wybrał.Już w Berlinie, gdy Maria była małą dziewczynką, miał prawdziwą pasję do gołębi, które hodował na dachukamienicy.Pasję, której nie podzielała Marlena, a która jemu zapewniałaswoistą wolność.Kurczęta, którymi się zajmuje trzydzieści lat pózniej, to148MARLENA DIETRICHniezbyt romantyczne ptaki, a jego wiejskie gospodarstwo wcale nie przypomina rancza.Ale całe przedsięwzięcie świadczy o przypływie energiiu człowieka desperacko próbującego ratować swoją skórę, przerwać zaklęty krąg aksamitnej przemocy, której tak długo ulegał.Już Maria dowiodła, że potrafi egzystować samodzielnie.Teraz Marlenę opuszcza Rudi.Dwie istoty, od trzydziestu lat trzymane przez niąw garści, wyłamują się spod jej absolutnej władzy.Na próżno starała siębyć kochającą matką i żoną, darzyła miłością tych dwoje, dzisiaj odpłacających jej czarną niewdzięcznością.Obraża się, lecz mimo wszystko siędo nich nie zniechęca.Narzuca swoją wolę zarówno Rudiemu, jaki Marii.Przyjeżdża, kiedy chce, samochodem pełnym prezentów, potraw,które sama przyrządziła, produktów kupionych w najlepszych sklepachw Los Angeles.Sprząta, poucza, zawsze despotyczna - tutaj jak i gdzieindziej.Rudi jest jej mężem, więc w jego domu czuje się u siebie.I mniejsza o Tamarę, znów oszołomioną, upokorzoną.To przecież nie wina Marleny, że ta biedaczka wciąż choruje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]