[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.— Czyja ci zadaję te idiotyczne pytania w liczbie mnogiej? Czy zrobiłyśmy wczoraj obiadek? Czy mąż nas zdupczył wczoraj troszeczkę? Byłyśmy u miłych znajomych?— Masz rację! — Marta krzyczy, ale w brzuchu nie ma nic.— Wiem — mówi Iwona i milknie.Więc Marta zdobywa się na jeszcze więcej:— Przepraszam.Źle się czujesz?— A dlaczego mam się źle czuć?No i co na to powiedzieć? Marta płoszy się.— Leżymy sobie?— Zgadnij.Niedobrze.Trzeba inaczej.— Potrzeba ci czegoś?— Skąd.Jest mi po prostu fantastycznie.— Iwona robi się sarkastyczna.— Tak sobie leżę już piąty tydzień.Rękę mam unieruchomioną.Z trudnością się podnoszę.Ale jest mi fantastycznie.Świeży tlen.Powietrze.Czysta pościel.Bosko.Chcesz się zamienić?— Jesteś rozdrażniona, ale ja to rozumiem.— Najważniejsze to nie dać się sprowokować.— Naprawdę? — Głos Iwony brzmi bardziej znajomo.— Tak, rozumiem.Teraz Iwona na nią patrzy uważnym spojrzeniem, nieznanym.Marta nie wie, co robić.Czeka.— Czy możesz coś dla mnie zrobić?— Wszystko — mówi Marta z wyraźną ulgą.Wtedy Iwona podnosi się z wysiłkiem, jej blada dłoń sięga do rurki z tlenem, odsuwa ją, potem wyciąga do Marty rękę, do której podłużnymi kroplami sączy się życie.— Odłącz — mówi, wskazując na kroplówkę.— Nie mogę! Musi zejść do dwudziestej drugiej.— Marta wie, że zbyt pochopnie obiecała to „wszystko”.— Chcę wstać.Na moment.Proszę.Marta zaciska przezroczysty wężyk.— I co teraz?— Pomóż mi.— Iwona wyciąga do niej dłoń, Marta ją chwyta, a Iwona podnosi się z wysiłkiem i powoli spuszcza nogi z łóżka.— Co ty robisz? — Ale ręka Marty jest silna, nie puści.— Boże, pomożesz mi czy nie?— Chcesz wstać? — Pytanie jest głupie, bo Iwona już wstała.Chwieje się na nogach, przezroczysty wąż od kroplówki, spuszczony w dół, trzyma ją na uwięzi, a ona robi parę kroków w stronę krzesła.— Popraw to wszystko, proszę.Ach, o to chodziło.Marta strzepuje prześcieradło, wciska skraje pod materac, chwyta za dwa rogi poszwę, prostuje w niej koc, klepie znów w poduszki.— Tak? — pytająco patrzy na Iwonę — Mogłaś leżeć.Robi jej miejsce, ale Iwona wskazuje ręką na łóżko.— A teraz kładź się.— Co?— Kładź się.— Zwariowałaś?— Proszę, połóż się.I Marta posłusznie wyciąga się na łóżku.— A teraz tlen.A teraz rączka.Wygodnie ci? — Niezgrabnymi ruchami Iwona podkłada jej tlen pod nos i przymocowuje prawą rękę bandażem do łóżka.Marta poddaje się temu bez sprzeciwu.Łóżko jest wygodne, po całym dniu biegania jej mięśnie powoli się odprężają.— Tak — mówi.Jest dobrze.— Leż.Udawaj, że ci jest wygodnie.Marta nie musi udawać.Jej zmęczone ciało przylgnęło do pościeli.— Tak? — Poprawia się i nieruchomieje.— Właśnie tak.— Jak długo mam tak leżeć? Ktoś może tu wejść.Iwona narzuca na siebie szlafrok, podaje jej rękę.Marta zwalnia ucisk na przezroczystej rurce, kropelki znowu zaczynają spływać do żyły.Iwona przestawia stojak do kroplówki bliżej swojego krzesła i siada przy Marcie.— Nikt nie wejdzie.Przecież wiedzą, że ty tu jesteś.Udawaj, że nie możesz się ruszyć.Zamknij oczy.— Dobrze.Leżę.— Marta posłusznie zamyka oczy.Iwona opiera się o poręcz łóżka.Oddycha ciężko i czeka, żeby jej organizm przyzwyczaił się do nowej pozycji.Jej serce przestaje walić jak oszalałe, nogi już tak bardzo nie drżą.— Zobaczysz, co to znaczy tak leżeć — mówi cicho.— I nic nie móc.Jaka to przyjemność.Ostatnia.Więc sobie poleż, Marto, a ja posiedzę przy tobie.Aż zdrętwieje ci ręka, kręgosłup, aż zacznie cię boleć krzyż.Oddech Marty jest spokojny i równy.Iwona patrzy na nią i ciągnie:— I potem porozmawiamy.Kiedy odciśnie ci się gumka od tlenu.Ale za to świeże powietrze.I w ten sposób, Marto, może się zrozumiemy.Bo innego wyjścia nie ma.I może wtedy już nie będziesz wchodzić i pytać, czy sobie leżymy.Bo muszę leżeć, prawda? — Iwona nie słyszy odpowiedzi, podnosi głowę i dopiero teraz zdaje sobie sprawę, że Marta śpi.Ma ochotę ją szarpnąć, zrzucić z łóżka, niech zobaczy.Ale przygląda się leżącej kobiecie, fartuch podwinął jej się, prawa noga, ugięta, budzi w niej rozczulenie, cień rzęs na policzkach pielęgniarki jest długi.Iwona podnosi się z wysiłkiem, sięga po koc i delikatnie okrywa Martę.Potem znów siada koło niej, a kroplówka wolno wspiera jej organizm.— Nie możesz wiedzieć [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •