[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Daleko, na niewielkiej wysepce po drugiej stronie bagien, widniały prastare, zapuszczone mury - zdające się emanować białym widmowym światłem.Położyłem się i już miałem usnąć, gdy odniosłem wrażenie, że słyszę dochodzące z oddali słabe dźwięki; odgłosy dzikie i na wpół harmonijne, które przepełniły mnie osobliwym podnieceniem i przydały barw mym snom.Kiedy jednak obudziłem się następnego ranka stwierdziłem, że wszystko musiało mi się przyśnić, bowiem wizje jakich doznałem były cudowniejsze aniżeli jakiekolwiek szaleńcze dźwięki fletów, rozlegające się wśród nocy.Pod wpływem legend przekazanych przez Barry'ego, umysł mój stworzył obraz majestatycznego miasta położonego w zielonej dolinie, a marmurowe ulice, posągi, wille, świątynie, płaskorzeźby oraz inskrypcje zdawały się świadczyć, iż była to Grecja.Kiedy opowiedziałem o moim śnie Barry'emu obaj się roześmialiśmy - ja głośniej, ponieważ on martwił się o swoich robotników.Po raz szósty z rzędu zaspali, budzili się wolno - oszołomieni -zachowując się jakby przez całą noc nie zmrużyli oka.Tego ranka i popołudnia wędrowałem samotnie przez skąpaną w słonecznym blasku wioskę i rozmawiałem z napotkanymi przygodnie robotnikami - Barry bowiem zajęty był ostatecznym opracowywaniem planów przed rozpoczęciem osuszania bagien.Robotnicy nie byli tak szczęśliwi, jak można by się tego spodziewać, a większość z nich sprawiała wrażenie zaniepokojonych snami, które na próżno usiłowali sobie przypomnieć.Opowiedziałem im o moim śnie, ale nie zainteresował ich dopóki nie wspomniałem o wyimaginowanych wrażeniach słuchowych.Spojrzeli na mnie dość dziwnie i potwierdzili, że im również wydawało się, iż słyszą jakieś dźwięki.Wieczorem Barry zjadł ze mną wieczerzę i oświadczył, że za dwa dni rozpocznie osuszanie.Jego słowa podniosły mnie na duchu, bo choć trudno mi było pogodzić się z myślą, iż pokrywające moczary mech i wrzosy oraz błyszczące jeziorka i strumyki będą musiały zniknąć, coraz bardziej narastało we mnie pragnienie odkrycia prastarych sekretów, niewątpliwie skrytych pod grubą warstwą torfu.Tej nocy moje sny o grających fletach i marmurowych perystylach zakończyły się w nader gwałtowny i niepokojący sposób; zobaczyłem bowiem jak na miasto w dolinie spada zaraza, potem zaś - przerażająca wizja -trupy spoczywające na ulicach.Nie pogrzebana pozostała jedynie świątynia Artemidy, znajdująca się na najwyższym ze szczytów, gdzie stara kapłanka, bogini Księżyca, Cleis leżała martwa w koronie z kości słoniowej.Powiedziałem już, że obudziłem się gwałtownie i nagle.Przez jakiś czas nie byłem w stanie odróżnić jawy od snu, gdyż wciąż miałem w uszach przenikliwe dźwięki fletów; kiedy wszakże zobaczyłem podłogę komnaty skąpaną w księżycowym blasku i zarys gotyckiego okna, stwierdziłem, iż powróciłem do świata jawy i znów znajduję się w Kilderry.Później usłyszałem jak zegar na dole wybija drugą i upewniłem się, że to jawa.Mimo to, wciąż słyszałem dochodzące z oddali dźwięki fletów; dzikie, osobliwe tony, które przywodziły mi na myśl tańce faunów na zboczach odległego Maenalus.Nie dawały mi zasnąć i wyczerpany wyskoczyłem z łóżka.Zupełnie przypadkiem podszedłem do północnego okna i spojrzałem w kierunku cichej wioski i równiny na skraju bagien.Nie miałem ochoty się rozglądać - chciałem jedynie zasnąć -jednak dźwięki fletów nie dawały mi spokoju i musiałem coś zrobić, albo coś zobaczyć.Skąd mogłem przypuszczać jaki widok ujrzą moje oczy?W blasku księżyca zalewającym całą rozległą równinę, rozgrywał się spektakl.Przy dźwiękach trzcinowych piszczałek, które roznosiły się gromkim echem ponad całym trzęsawiskiem przesuwał się tamtędy bezgłośny i osobliwy korowód różnorodnych, kołyszących się i pląsających raźno postaci.Pogrążone w spontanicznym, szaleńczym uniesieniu mogły przypominać Sycylijczyków, którzy w dawnych czasach tańczyli przy blasku księżyca, oddając w ten sposób cześć bogini Demeter
[ Pobierz całość w formacie PDF ]