[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Chcesz powiedzieć, że powinnam się odprężyć? - zażartowała Hope.- No cóż, pewnie by ci to nie zaszkodziło.Mogę ci pożyczyć poradnik, ale lepiejchodzić na zajęcia.Tylko tam nauczą cię właściwie oddychać.- Tak jak przy porodzie? - zainteresowała się Hope.-Nie mam pojęcia.Ale kazali mi dzisiaj przybierać dziwaczne pozycje iwyglądałam, jakbym rodziła, więc może i oddech.A co u ciebie?350 Niemal słyszała, jak Hope się krzywi.- Chyba w porządku - odpowiedziała ostrożnie.- Nadal nie podjęłam żadnejżyciowej decyzji, i dobrze, bo wszyscy mi radzą, żebym nic nie robiła, lecz czekała.Tylko na co?- Tak się mówi, kiedy nie wiadomo, co powiedzieć - wyjaśniła Sam.- Nikt niechce mówić nic konkretnego, bo minęły dopiero dwa tygodnie i przy odrobinieszczęścia wszystko się ułoży.- Dwa tygodnie i pięć dni - uściśliła Hope.-No dobra.Pomyśl, ludzie boją się radzić, bo jeśli powiedzą: zapomnij o nim, awy się pogodzicie, wyjdą na idiotów.I odwrotnie, powiedzą: przyjmij go zpowrotem, a ty postąpisz inaczej - znowu będzie im łyso.- A co ty mi radzisz?Sam umilkła.Odkąd Matt odszedł, zastanawiała się, co siostra powinna zrobić.Nie przewidziała jej reakcji na rozstanie.Myślała, że Hope będzie tylko szlochała izrobi wszystko, byle go odzyskać.I myliła się.Hope dumnie zadarła głowę i nierobiła nic.Zdumiewające, że tak dobrze to zniosła.Ale może po prostu liczy, żeseparacja jest krótkotrwała? Co zrobi, jeśli Matt wystąpi o rozwód?- Nie wiem - powiedziała w końcu otwarcie.- Zresztą związki międzyludzkie tonie moja dziedzina.Powiedz, czego ty chcesz?- Wiesz czego.Chcę, żeby Matt wrócił, ale on nie chce ze mną rozmawiać.Powtarza, że dzwoni do dzieci, a ze mną nie chce mieć do czynienia.Brzmi kiepsko, pomyślała Sam.- Musi do tego dojrzeć - powiedziała.- Wiem.- Hope była zniecierpliwiona.- Ale nie pozwala mi niczegowytłumaczyć.Dał mi coś powiedzieć tylko tamtej nocy, zanim odszedł, a nie sądzę,bym wtedy opowiadała składnie i sensownie.Chciałabym mu powiedzieć, żepopełniłam błąd i tego żałuję, że go kocham, że to była głupia pomyłka i nic więcej.Gdybym się nad tym zastanowiła, nawet nie spojrzałabym na Christy'ego.Alemyślenie nigdy nie było moją mocną stroną - stwierdziła gorzko.- Mam z nim porozmawiać? - zapytała Sam ostrożnie.- Nie.- Hope była zdecydowana.- Chcę, żeby wrócił z własnej woli, a niedlatego, że inni go przekonali.Sam starała się ją rozbawić:- Nie martw się, nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.Za miesiącbędziesz najbardziej rozrywaną kobietą w okolicy; w kolejce do ciebie ustawią sięwdowcy, rozwodnicy i starzy kawalerowie, zobaczysz.351 - O, tylko nie to.Mam dosyć mężczyzn do końca życia - żachnęła się Hope.- Ależ tak będzie, mówię ci - upierała się Sam.- Nigdy nic nie wiadomo - dodałaprzekornie.- Może poznasz supermana.- Już raz poznałam - prychnęła Hope.-1 zobacz, co mi z tego przyszło.A co uciebie?- W porządku.- Sam westchnęła.- Staram się zrozumieć, dlaczego faceci,którzy mi się podobają, nie starają się, hm, zacieśnić naszych relacji, a faceci, naktórych nie spojrzałabym nawet na bezludnej wyspie, uważają mnie za cud natury.-To ostatnie dotyczyło Steve'a Parrisa, który ostatnio ciągle się do niej głupiouśmiechał.Morgan tymczasem cały czas starał się utrzymać ich znajomość napoziomie platonicznej przyjazni.- To wszystko przez antymagnetyzm - orzekła Hope mądrze.- Słucham?- Niektóre kobiety przyciągają mężczyzn jak magnes.Inne nie.Ty i janajwyrazniej zaliczamy się do drugiej kategorii.- Co za optymistyczna myśl.- Cóż, możemy zwariować i zdziwaczeć, i nie martwić się więcej, że w środkunocy ktoś ściągnie z nas kołdrę - zauważyła Hope.- Ja tam nigdy nie miałam tego problemu - mruknęła Sam.- Jeszcze jakieśnowiny?Po drugiej stronie kabla Hope zbierała się na odwagę, żeby powiedzieć prawdę.Nie mogła.- Och, wiesz, to co zawsze: wychowuję dwoje dzieci, sprzątam kurze kupy.Mary-Kate znalazła mi pracę, mam zreorganizować informację turystyczną wRedlion, która, jak mi mówiono, podupadła znacznie, odkąd kierownik wyjechał wzeszłym roku do buddyjskiej świątyni i już nie wrócił.- Czyli masz pełne ręce roboty?- O tak! - Hope westchnęła ciężko.Odłożyła słuchawkę, zajrzała do dzieci i zaparzyła sobie herbatkę rumiankową [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •