[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To za pieniądze Syda była terazubrana i nie mogła powiedzieć o tym swojemu chłopakowi.Ale parynieustannie miewały spięcia i kłótnie, Syd z całą pewnością to wiedział.Los Angeles stanowiło dziwną mieszankę ludzi zbyt wystrojonych iubranych niestarannie.Restauracja, do której się udali, wyglądała tak,jakby połowa klienteli przybyła tu prosto z rozdania Oscarów, zaś resztazajrzała w drodze z zakupów na targu.Widać tu było smukłe dziewczynyw dżinsach i bywalczynie w Versace.Klejnoty połyskiwały zarówno namęż-czyznach, jak i kobietach, i wszyscy wyglądali na cudownieopalonych i zdrowych.Wystrojona w sukienkę z second handu Amber czuła, że pasuje dotego miejsca, no i była z najprzystojniejszym mężczyzną na sali,niezwykle utalentowanym Karlem Evansem.Michael, producent, też takuważał i cały wieczór spędził na rozmowie z zespołem, głównie zKarlem.Dyskutowali na temat różnych piosenek, jakich dokonająaranżacji, że może skorzystają z usług innych kompozytorów - ludzi, zktórymi Michael regularnie współpracował - po to tylko, by niecowszystko podkręcić i mieć kilka nowych piosenek.Karl, który normalnieutrzymywał, że w jego piosenkach nic nie należy zmieniać, i któremu dogłowy by nie przyszło, by wykonywać muzykę napisaną przez kogośinnego, kiwał energicznie głową.Sprawiał wrażenie zafascynowanego tąrozmową o branży muzycznej.Przy stole siedziało dziesięcioro ludzi, ale Amber czuła się znudzona.Nikt z nią nie rozmawiał.Uświadomiła sobie ze smutkiem, że jest tak,jakby w ogóle nie istniała.Czuła się dokładnie tak samo jak tamtego wieczoru w SnakePit, kiedymusiała się schować pod sceną, by obejrzeć występ zespołu.Była pewna,że tego właśnie chciał Stevie - by czuła, że jest nikim więcej jak tylkodziewczyną, a rolą dziewczyny było uszczęśliwianiepiosenkarza-kompozytora: powinna być atrakcyjna, seksualnie dostępna iprzez cały czas trzymać buzię na kłódkę.Kelnerzy, sami zdumiewająco przystojni, bezrobotni aktorzy z kośćmipoliczkowymi niczym krawędzie klifu i ciałami ukształtowanymi przezgodziny spędzane na siłowni, tak dyskretnie dolewali do kieliszków wino,że Amber trudno było ocenić, ile naprawdę wypiła.Początkowo dłubaławidelcem w swojej sałatce cesarskiej i próbowała mieć na wszystko oko,ale po jakimś czasie dała sobie spokój.Karl znajdował się na drugimkońcu stołu, a między nimi siedzieli Michael i LJ, jedenz jego asystentów, bez końca rozmawiając o muzykach, którychwszyscy podziwiali, i o tym, skąd Karl czerpie inspirację.- Z pewnością Robert Johnson - mówił z przejęciem Karl.- Och, no ioczywiście Hendrix.- Cóż, ty także masz jego talent - rzekł LJ, uśmiechając sięprzypochlebnie.Amber pomyślała, że zaraz zwymiotuje.Podczas pierwszegospotkania Michael sprawiał wrażenie otwartego i szczerego, jednakżedzisiejszego wieczoru był inny: przymilał się do Karla, nawijając o jegowspaniałym zespole.Jaki fantastyczny team będą tworzyć.Jak razemzmienią świat.A Karl najwyrazniej tego nie dostrzegał.Amber odsunęła od siebie talerz.Nie miała apetytu.Bardzo jej siępodobał klimat w LA, uwielbiała poczucie wolności.Ale nieszczerość tozupełnie inna sprawa.Wszystko co widziała albo słyszała w tym mieście,opakowane było w grubą warstwę kłamstw.Niemal tęskniła zaprostolinijnością miejsc, w których zatrzymywali się po drodze: wzwykłych miastach, gdzie ludzie mówili to, co myśleli.Albo nawet zaponurą Gretchen z minimarketu, która w odpowiednim nastroju potrafiłarzucać naprawdę gniewne spojrzenia.Albo za mamą.Wspomnienie minimarketu przywołało jej na myślSummer Street i dom.Czy mama jej kiedyś wybaczy? W tej akurat chwiliAmber nie uważała, by zasługiwała na wybaczenie.Karl nie dostrzegał, że jest nieszczęśliwa.W ogóle się nie uśmiechał iani razu nie posłał nad stolikiem spojrzenia mówiącego: Wszystko okej,skarbie?".Po drugiej stronie za sąsiadkę miała inną producentkę.Szczupła,piękna kobieta z oliwkową cerą, ubrana w śliczną koralową suknię tubęrozmawiała z ożywieniem z Sydem i Kennym T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]