[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zwiadomość wracała do niej falami, w postaci przebłysków i obrazów, najpierwzobaczyła ludzkie oczy w wilczej twarzy, oczy pełne wściekłości i bólu, żądzy mordu,i zrozumiała, że Lilith udało się ujść cało.Widziała języki ognia tańczące na fiolecie jej płaszczai pełznące w górę.Po raz kolejny usłyszała skargę Ziemi, rozrywanej ostrymi pazurami rudegoWilka, którego postać przybrała biedna, potępiona matka potępionych, która właśnie po razkolejny straciła część swoich nieudanych dzieci i wiedziała, że Lilith biegnie ku niej, skupiona naswojej wściekłości i bólu, przekazując jej chaotyczne wizje jej samej rozszarpanej na strzępyi wdeptanej w ziemię, w którą nie zdążyła jeszcze wsiąknąć krew jej biednych potomków.Czarodziejka czuła zapach tej krwi i kręciło jej się od niego w głowie, dekoncentrował ją, niepozwalał się skupić.Zobaczyła, jak Leviathan rośnie i przeistacza się na powrót w smoka, którego odnalazłauśpionego w podziemnej jaskini i zrozumiała, że Jeden z Siedmiu chce stanąć pomiędzy niąa rozwścieczoną matką demonów.Potężne skrzydła przecięły powietrze, jeszcze bardziejrozniecając ogień, który całkiem wydostał się spod jej kontroli, smok przywarł do ziemi, gotowypoderwać się do lotu i opaść na Wilczycę, ale Elfka jednym zdaniem osadziła go na miejscu. Nie waż się warknęła.Nawet w jej uszach zabrzmiało to żałośnie i słabo, jednak potwór usłuchał.Bezwarunkowe posłuszeństwo, to właśnie jej przyrzekł, nieważne co by postanowiła, nieważnekogo skazałaby na śmierć.Dziewczyna wiedziała, że nie może pozwolić sobie na utratę Leviathana, jeszcze nieteraz, nie dopóki jest jedynym Upadłym, jakiego udało jej się złamać.Doskonale więc zdawałasobie sprawę z tego, że nie ma wyboru, może zrobić tylko jedną szaloną rzecz.Każdy nerw w jejciele wzdragał się przed tym, co musiało się stać, jednak wybór nie istniał.Nie dla niej, nie dlanich, nie tu i nie teraz.Poczuła, jak z głębi jej piersi wydobywa się głuchy warkot, obcy głos, nie należący doniej, ale pochodzący z jej wnętrza.Poczuła, jak jej ciało krzyczy w proteście, odrzucającniechcianą przemianę, ale zmusiła je do uległości, ignorując tępy ból każdej kończyny.Poczuła,jak paznokcie odrywają się od palców i rosną, przybierając postać pazurów, a serce gwałtownieszarpie się i zamiera na chwilę, by ponownie podjąć pracę w już zmienionym rytmie,dyktowanym przez potrzeby nowego ciała.Odór wsiąkającej w ziemię posoki i palących sięresztek czaszek i mózgów jej martwych przeciwników uderzył w jej nozdrza ze zwielokrotnionąsiłą.Tętent łap Lilith, biegnącej, by rozszarpać jej gardło, stał się wszystkim, na czym musiała sięteraz skoncentrować, cała reszta przestała się liczyć.Jeszcze kilka skoków, jeszcze trochę.Skoczyły w tym samym momencie.Ruda i czarna Wilczyca zwarły się w uścisku,wściekle szarpiąc kłami i pazurami boki przeciwnika i za wszelką cenę usiłując dostać się do jegogardła, zanim uda się to tej drugiej.Leviathan, choćby i chciał przeciwstawić się jej nakazowii ruszyć jej z pomocą, nie potrafiłby teraz skrzywdzić jednej z nich, nie raniąc przy tym drugiej.Nowa, odmieniona Elpis doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że nie ma wiele czasu, zaklęcie,którym przywołała ogień było potężne i wyczerpujące.Słabła i to bardzo szybko, wiedziała, żejeśli nie uda jej się zdobyć przewagi w pierwszych chwilach starcia, nie osiągnie jej wcale,a szaleństwo, w którym tkwi Lilith, pochłonie ją na zawsze.Straszliwym wysiłkiem udało jej sięzrzucić z siebie rude cielsko i skoczyć, niemalże zaciskając szczęki na szyi Lilith.Chybiłanieznacznie, jednak to wystarczyło by upiór, którym stała się pierwsza kobieta, wyślizgnął sięz jej chwytu i uciekł w kilku olbrzymich skokach.Czarna Wilczyca została sama, z krwawiącym lewym bokiem i łopatką, dysząci spazmatycznie chwytając powietrze.Rozejrzała się zdezorientowana, nigdzie nie widząc ruchui nie wyczuwając obecności innej istoty.Czując, jak uchodzą z niej wszelkie siły, powoli osunęłasię na ziemię, wspierając się na zdrowej połowie ciała.Z ulgą przyjęła chwilową przerwęw uderzeniach serca, zwiastującą powrót do ludzkiej postaci.W głowie jej wirowało, światwokół niej zataczał koła to zbliżając się do niej, to znów się od niej odsuwając.Czuła niepokój,szamoczący się w niej niczym uwięziony w klatce ptak, krzyk, który za wszelką cenę chciał sięwydostać, nie wiedziała jeszcze tylko, jaką postać przybierze.Lilith, walcząc, odsłoniła przed niąna chwilę swoje myśli, ale czarodziejka nie bardzo potrafiła sobie przypomnieć, co takiegow nich zobaczyła.Czuła, że musi dokądś biec i kogoś ostrzec, ale umęczony umysł odmawiałwspółpracy.Koniec.Lilith wybrała odwrót, jej towarzysze są bezpieczni, gdyby komukolwiek udałosię złamać chroniące ich zaklęcie, wyczułaby to.Ciężkie jak z ołowiu powieki domagały się snu,ale nie mogła zasnąć, jeszcze nie teraz, ktoś jej potrzebował, ktoś czekał bezbronny i całkiem odniej zależny.Zrozumienie przyszło nagle, jak wiadro zimnej wody wylane na głowę, takoczywiste, że sprawiające niemal fizyczny ból. Leviathan! spróbowała wstać, ale osłabione mięśnie pozwoliły tylko na przybranieklęczącej pozycji.Smok zwrócił pysk w jej stronę i czekał. Leć natychmiast do Warowni, ostrzeż Kaina, niech będzie czujny, niech go chroni!Jeśli taka jest twoja wola, zrobię to głos rozległ się w jej głowie.Mimo że niemowlę jestdoskonale chronione i nie zagraża mu najmniejsze niebezpieczeństwo.Mogę unieść cię ze sobą,nie odjechaliśmy jeszcze daleko, wrócimy przed powrotem pozostałych członków drużyny.Czarny potwór zmrużył czerwono-złote ślepia o pionowych zrenicach i wypuścił gorącąparę z nozdrzy.Powiew jego oddechu załopotał podartą szatą i splątanymi włosami czarodziejki.Posłuszeństwo i ochronę, szalona
[ Pobierz całość w formacie PDF ]