[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdaje się, że nie bardzo się na tym znasz i próżne byłoby tłumaczenie ci, jakiej natury testy musieliśmy przeprowadzić.Nie zrozumiesz tego.- Ale mam nadzieję, że pan zrozumiał, iż senator kazał wam się śpieszyć!- Tak, kazał.Ale senator nie potrafi odróżnić mikroskopu elektronowego od odkurzacza.- Potrafi natomiast przypomnieć panu, kto wypłaca panu pobory.I kto płacił je pańskiej córce.A teraz proszę mi powiedzieć, do czego pan doszedł.- To, co panu przekażę, to nie są ostateczne wyniki, a jedynie spójny zbiór najbardziej prawdopodobnych przypuszczeń, oparty na tym, co w zarysach udało nam się odkryć.- Inaczej mówiąc, wielkie gówno.- Inaczej mówiąc, Peter, otrzymasz to, co jest w stanie uzyskać odpowiedzialny i doświadczony naukowiec w warunkach presji wywieranej przez polityka, którego jedyną motywacją jest żądza pieniądza.Peter Kaiser westchnął.- Profesorze, niech mi pan oszczędzi tej retoryki.Niech mi pan wreszcie powie, do czego pan doszedł?- Próbki, które przesłał mi z Kansas doktor Benson, z całą pewnością dotknięte są jakąś odmianą wirusa zbożowego.Wyodrębniliśmy wirusa pod mikroskopem elektronowym i chociaż nie jesteśmy pewni jego struktury ani pochodzenia, nie mamy wątpliwości, że jest niezwykle aktywny i niezwykle niebezpieczny dla wszelkich zbóż.Rozprzestrzenia się tak szybko, jak najzłośliwsze ze wszystkich znanych człowiekowi wirusów, i jesteśmy zdziwieni, że do tej pory nie zaatakował jeszcze wszystkich pól w Kansas.- Czy nie wie pan, w jaki sposób ten wirus powstał? Czy jest pochodzenia naturalnego, czy też nie?W słuchawce zapadła cisza, po czym profesor Protter odchrząknął niepewnie.- Nie chciałbym powiedzieć zbyt wiele, ale kilka próbek z Kansas nosi na sobie ślady jakiejś galaretowatej substancji, częściowo już zdekomponowanej.Profesor Gulaski przeprowadził na niej kilka testów i wysunął tezę, że jest to materiał, w którym wirus był transportowany i z którego został bezpośrednio przeniesiony na zboże.To tylko jego przypuszczenie, oczywiście, ale dokładne badania wykazały, że substancja ta traci swe właściwości pod wpływem promieni ultrafioletowych.- Co pan chce przez to powiedzieć? - zapytał Peter.-Czyżby wirus został przeniesiony na zboże celowo?- Tak, istnieje taka możliwość - stwierdził profesor Protter.- Zależnie od tego, jak trwała jest substancja, w której wirus był ukryty, mógł on zostać rozpryskany wiosną albo odrobinę później.Ten, kto tego dokonał, mógł z łatwością tak wszystko przygotować, biorąc pod uwagę długości dni w Kansas i średni czas padania promieni słonecznych na ziemię, żeby wirus ujawnił się właśnie w porze żniw.Nie było nawet konieczne pryskanie na każdej farmie w tym samym czasie.Wystarczyło odpowiednio przygotować tę galaretowatą substancję, żeby dekomponowała się albo trochę wolniej, albo trochę szybciej, tak jak chcieli.Mógł to zrobić każdy, kto tylko ma odpowiednią wiedzę z dziedziny wirusologii i potrafi przygotowywać emulsje fotograficzne.Peter aż się skurczył w fotelu.- Czy pan wie, profesorze, co to oznacza? Czy zdaje pan sobie sprawę, co pan mówi?- W pełni zdaję sobie sprawę z konsekwencji swoich słów -odparł profesor Protter.- Ale jeszcze raz powtarzam, że na razie jest to jeszcze teoria, według moich własnych ocen dość luźna.Ciągle jeszcze może się okazać, że galaretowata substancja, o której mówię, zupełnie nie jest związana z wirusem.- A co z próbkami z Iowy? Co z soją i kukurydzą? Co z tym wszystkim, co zdaje się, przesłano panu z Kalifornii?Profesor Protter milczał przez chwilę, zerkając do notatek.- Jeszcze nie zakończyliśmy wszystkich testów.Nie mieliśmy na to dość czasu.Sprawdziliśmy jednak winogrona z Bakersfield w Kalifornii, i nie mamy wątpliwości, że zostały one zaatakowane przez podobną odmianę wirusa, która wystąpiła w Kansas.Teraz zamilkł Peter.Pomyślał, że pierwsza opinia doktora Bensona była jednak prawidłowa.To rzeczywiście był wirus i - co w tym wszystkim przerażało najbardziej - wirus celowo sprezentowany Amerykanom.- Widzisz, Peter, rozsianie tego paskudztwa wcale nie wymagało wielkiej roboty - powiedział profesor.- Wystarczyło po kilka akrów na każdej farmie.W momencie, gdy ów wirus wydostanie się na powietrze, jest prawie nie do powstrzymania.Oceniamy, że jest w stanie zniszczyć akr najlepszej pszenicy w czasie krótszym niż dwie godziny.- No dobrze - powiedział Peter, zdenerwowany.- Dziękuję za wszystko, co pan zrobił do tej pory.Proszę zbadać jeszcze to, co otrzymał pan z Kalifornii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]