[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Interesuje nas nawiązanie kontaktów handlowych.- Handlowych, tak? A co macie do sprzedania?- Maszyny różnego rodzaju, ekscelencjo.W zamian chcielibyśmy żywność, drewno, rudę.- Hmm - gubernator zdawał się mieć wątpliwości.- Niezbyt się znam na tych sprawach.Może dałoby się to załatwić z korzyścią dla obu stron.Być może kiedy sprawdzę wasze dokumenty - bo rozumiecie, zanim będziemy mogli coś załatwić, mój rząd będzie chciał uzyskać odpowiednie informacje - i kiedy obejrzę wasz statek, będzie wskazane, żebyście udali się na Tazendę.Nie otrzymał na to odpowiedzi i jego stosunek do przybyszów wyraźnie ochłódł.- Tak czy inaczej, muszę zobaczyć wasz statek.- Niestety, w tej chwili statek jest akurat w naprawie - rzekł chłodno Channis.- Jeśli wasza ekscelencja zgodzi się dać nam czterdzieści osiem godzin, to statek będzie do jego usług.- Nie przywykłem czekać na spełnienie moich poleceń.Po raz pierwszy Pritcher podniósł wzrok i spojrzał gubernatorowi w oczy.Zaparło mu dech w piersiach.Przez chwilę miał wrażenie, że tonie, ale wtedy odwrócił wzrok.Channis nie przestraszył się.Rzekł:- Przykro mi, ekscelencjo, ale to niemożliwe, żeby statek wylądował przed upływem czterdziestu ośmiu godzin.Jesteśmy tu przecież obaj i nie mamy broni.Czy wątpi pan w uczciwość naszych zamiarów?Zapadła długa cisza, po czym gubernator rzekł burkliwie:- Opowiedzcie mi o świecie, z którego przylecieliście.To była wszystko.Na tym się skończyło.Nie było już żadnych nieprzyjemności.Spełniwszy swój obowiązek, gubernator wyraźnie przestał się interesować sprawą i audiencja dobiegła końca.A kiedy to wszystko wreszcie się skończyło, Pritcher znalazł się z powrotem w kwaterze i przebadał się, Ostrożnie, wstrzymując oddech, starał się wysondować swe uczucia.Z pewnością nie czuł żadnej różnicy, ale czy mógłby wyczuć jakąkolwiek różnicę? A czy po odmianie, której poddał go Muł, czuł się inny niż przedtem? Czy wszystko nie wydawało mu się naturalne? Takie, jak powinno być?Przeprowadził eksperyment.Nie otwierając ust krzyknął bezgłośnie, aż rozniosło się po wszystkich zakątkach jego mózgu.- Trzeba wykryć i zniszczyć Drugą Fundację!Uczuciem, które towarzyszyło temu “okrzykowi” była szczera nienawiść.Nie było tu ani śladu niepewności czy wahania.A potem przyszło mu do głowy, by w miejsce zwrotu “Druga Fundacja” podstawić słowo “Muł”.Na samą myśl o tym zesztywniał mu język.Na razie wszystko było w porządku.Ale czy nie wniknięto w jego psychikę inaczej, bardziej subtelnie? Czy nie dokonano tylko drobnych zmian? Zmian, których nie mógł odkryć, gdyż już samo ich istnienie wypaczało jego sąd?Na to nie można było w żaden sposób odpowiedzieć.Wciąż jednak był absolutnie wierny Mułowi! Jeśli to uczucie nie uległo zmianie, to inne sprawy zupełnie się nie liczyły.Znowu zmusił swój umysł do działania.Channis krzątał się w przeciwnym rogu pokoju.Pritcher położył dłoń na przegubie drugiej ręki i delikatnie uruchomił radiostację.Odebrawszy odpowiedź, poczuł nagły przypływ ulgi, a potem ogarnęła go nagle fala zmęczenia.Nie drgnął ani jeden mięsień w jego twarzy, ale w głębi duszy krzyczał z radości, a kiedy Channis odwrócił się do niego, wiedział, że ta farsa niedługo już się skończy.Czwarte interludiumDwaj Mówcy mijali się na drodze.Jeden z nich zatrzymał drugiego.- Mam wiadomość od Pierwszego Mówcy.W oczach drugiego pojawił się błysk zrozumienia:- Punkt przecięcia?- Tak! Obyśmy dożyli świtu!5.JEDEN CZŁOWIEK I MUŁNic w zachowaniu Channisa nie świadczyło o tym, że dostrzegł w Pritcherze i w ich wzajemnych stosunkach jakąś subtelną zmianę.Oparł się wygodnie o poręcz drewnianej ławy i wyciągnął nogi na środek izby.- Jakie wrażenie zrobił na tobie gubernator? Pritcher wzruszył ramionami.- Nijakie.Na pewno nie wydał mi się geniuszem psychicznym.Bardzo mizerny okaz przedstawiciela Drugiej Fundacji, jeśli to masz na myśli.- Nie sądzę, żeby nim był.Nie wiem, co o tym myśleć.Wyobraź sobie; że jesteś obywatelem Drugiej Fundacji - głośno zastanawiał się Channis.- Co byś zrobił w takiej sytuacji? Załóżmy, że domyślałbyś się, co nas tu sprowadza.Jak starałbyś się manipulować nami?- Przez Odmianę, rzecz jama.- Tak jak Muł? - Channis spojrzał na niego bystro.- Zorientowalibyśmy się, gdyby nas odmienili? Zastanawiam się.No, a gdyby byli po prostu psychologami, tyle że bardzo zdolnymi?- W takim przypadku ja; na ich miejscu, postarałbym się zgładzić nas jak najszybciej.- A co ze statkiem? Nie - Channis przecząco pomachał palcem.- W tej grze się blefuje.To może, być tylko blef
[ Pobierz całość w formacie PDF ]