[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Schody wydały mi się strasznie strome i długie, ale jakoś je pokonałem mimoołowianych nóg.Kiedy dotarłem do salonu, padłem na sofę i długi czas patrzyłemprzed siebie niewidzącym wzrokiem.Pomyślałem w końcu, że trzeba by posprzą-tać, ale nie miałem na to dość energii.Loiosh spytał, czy nie chcę iść do teatru.Nie chciałem.Potem zebrałem się w sobie i przez kilka godzin ostrzyłem rapier wszystkowskazywało na to, że będę go wkrótce potrzebował.Potem pogapiłem się w sufit,ale jakoś nie spadł stamtąd żaden genialny pomysł.W końcu wstałem, wybrałem tomik poezji Winta i otworzyłem na przypadko-wej stronie.Wiersz miał tytuł: Zasypany..Czyżbym po nic za cię krwawił,Pokonując moce wielkie?Krew mą i pola gdzie żem bawił,Zasypało kwiecie wszelkie.Przeczytałem do końca i rozejrzałem się.Rzeczywiście mogłem się mylić, aleryzyko było zbyt duże, a to, czy miałem rację czy nie, wyjaśni się zbyt pózno.Rozdział szesnasty.oraz zeszyć rozcięcie z lewej strony.Obudziłem się w fotelu z książką na kolanach.Czułem się ścierpnięty, co jestnormalne, kiedy się śpi w fotelu.Przeciągnąłem się, wziąłem kąpiel i ubrałem się.Był wczesny ranek.Usmażyłem parę jajek, ukroiłem chleba zrobionego jeszczeprzez Cawti i posmarowałem go czosnkowym masłem.Taki zestaw był najlepszy.Do tego świeża klava.Potem zmyłem naczynia i posprzątałem kiedy skończy-łem, byłem prawie gotów do działania.Napisałem kilka zwięzłych listów do różnych osób, wyjaśniłem, co mają zro-bić na wypadek mojego trwałego zejścia, i zająłem się myśleniem.Nienawidzę,zawsze zresztą nienawidziłem zmieniać planów w ostatniej chwili, ale tym ra-zem nie było wyjścia.Cawti okazała się bardziej uparta od muła pancernego i niebyłem w stanie zapewnić jej bezpieczeństwa tak, jak obmyśliłem.Na dodatek ist-niała możliwość, że nie uda mi się tak pokierować wydarzeniami, by wszyscysię powyrzynali.Należało wprowadzić poprawki do planu, co też zrobiłem podokładnym przeanalizowaniu wydarzeń z paru ostatnich dni.Tak na wszelki wy-padek postanowiłem jeszcze wciągnąć w to wszystko dziadka problem polegałna tym, by nie pokazał się na miejscu, jak długo będzie trwało zamieszanie.Znalazłem i na to sposób, sprawdziłem, czy rzecz jako całość jest wykonalna.Była.Skontaktowałem się z Kragarem: Kto? spytał zwięzle. Ja odparłem równie zwięzle. O co chodzi? Możesz się skontaktować z Ishtvanem? Mogę. To daj mu nowy adres Kelly ego i powiedz, żeby czekał tam po południu.I ma się nie rzucać w oczy. Dobra.Coś jeszcze? Owszem. i podałem mu resztę instrukcji.169 Myślisz, że da się nabrać, Vlad? Nie wiem.Ale to prawdopodobne.No i najlepsze, co zdołałem wymyślić. Jasne.Potem sprawdziłem rapier i zrobiłem małą rozgrzewkę.A potem staranniesprawdziłem resztę broni.W końcu skoncentrowałem się i teleportowałem.Jeżeli nie popełniłem poważnego błędu, to dziś wszystko powinno się roz-strzygnąć.* * *Po ulicach Południowej Adrilankhi wiał przenikliwy wiatr.Nie był przerazli-wie zimny, ale było w nim coś dojmującego i niósł ze sobą sporo kurzu.Zdołałcałkiem skutecznie powiewać nawet moją peleryną, a przy jej obciążeniu jest toosiągnięcie.Dlatego gdy dotarłem do siedziby Kelly ego, wybrałem miejsce da-jące gorszy widok, ale lepszą osłonę, i czekałem.Gwardziści patrolowali po czterech, próbując zachować porządek tam, gdzienie było zamieszek, i tym razem to Smoki były niezadowolone, bo znudzone.Teckle paradowali po ulicach zadowoleni z tego, że są ważni.I to właśnie oninajczęściej trzymali dłonie na rękojeściach broni.Z łatwością dało się natomiast rozróżnić polityczne zapatrywania przechod-niów ci, którzy szli szybkim krokiem, mieli to wszystko gdzieś i spieszylizałatwić swoje sprawy.Ci, którzy się snuli, najczęściej z dumnie uniesionymi gło-wami, bezwzględnie byli nią głęboko zainteresowani i czekali, aż coś się zaczniedziać.Najgorsze dla nich byłoby, gdyby się zaczęło, a oni by tego nie widzieli.Ishtvan prawdopodobnie też już gdzieś tu był, ale go nie dostrzegłem.Quayshpewnie też.Quaysh wiedział, że o nim wiem, ale miałem nadzieję, że nie domyślisię istnienia Ishtvana.Z nudów skonsultowałem się z Kragarem: Wydarzyło się coś ciekawego? Nie.Ishtvan jest na miejscu. Doskonale.Ja też.Wyślij wiadomość. Jesteś pewien? Jestem.Drugi raz może mi zabraknąć nerwów. Dobra.Co z adeptką? Wyślij ją do apteki naprzeciwko budynku Kelly ego i każ jej czekać
[ Pobierz całość w formacie PDF ]