[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Złamana.Dora nie będzie grać.Co, u diabła, mam terazrobić? Musimy skończyć to ujęcie najdalej w ciągu trzech dni.Jeśli nie będę z tym gotów do piątku, Georges Spoor obedrzemnie ze skóry.- Nie możesz zastąpić tej dziewczyny kimś innym?- Mogę, ale dopiero w przyszłym tygodniu.A potrzebnajest mi jutro rano.Mack bębnił palcami o rondo leżącego nakolanach kapelusza.- Czy ta nowa dziewczyna musi mieć doświadczenie? - %7łeby tylko potrafiła oddychać i uśmiechać się siedząc wsiodle.Potrzebujemy jej wyłącznie do dokończenia tego ujęciaoraz do jednej sceny bójki w saloonie.- Znam pewną dziewczynę z San Francisco.Nie jestaktorką, ale jest naprawdę piękna.Uśmiecha się jak anioł.Reżyser z  Biographu" w Los Angeles wziął ją za gwiazdęfilmową.- Któż był tym reżyserem?- Griffith - przypomniał sobie z trudem Mack.- Cóż, D.W.jest koneserem, jeśli chodzi o damy.Skoromu się spodobała, musi być naprawdę dobra.Możesz ją tuprzywiezć jutro rano?- Spróbuję.- Zaczynamy o siódmej trzydzieści.- Bill, to długa podróż.Nie wyśpi się.- Ma zagrać w filmie, czy nie? A więc wpół do ósmej.Hellburner Johnson usiadł na skraju sceny zposrebrzanymi rewolwerami na kolanach.Zza ścianydobiegały go jakieś krzyki i stukoty.Pewien aktorkomediowy, z którym  Essanay" podpisało kontrakt, kręciłwłaśnie film pod tytułem Noc poza domem.Johnson otworzył pudełko ze ślepymi nabojami inaładował jeden z rewolwerów.Nieme filmy bawiły go.Jakoprzywódca bandytów wystrzelił przynajmniej trzydzieści czyczterdzieści razy z każdego pistoletu podczas tego ujęcia.Cieszył się, że może chwilę posiedzieć w spokoju.Miałjuż pięćdziesiąt siedem lat i taka szaleńcza jazda bardzo gomęczyła.Czuł się niemal tak wyczerpany jak wtedy, kiedyprzywieziono go do szpitala w Panamie po tym, gdy nabawiłsię dziwnej gorączki i skręcającego kiszki zatrucia.Chorobatrwała przeszło trzy tygodnie i bez przerwy śniły mu się jakieśkoszmary. A jeśli już mowa o złych snach: pracując dla GilaAndersona w tej zapadłej dziurze, był absolutnie pewien, żenigdy nie natknie się tu na swojego wspólnika.Słysząc jadące drogą auto znieruchomiał, nasuwająckapelusz na czoło tak mocno, że rondo niemal dotknęło nosa.Kiedy silnik packarda umilkł w oddali, z powrotem umieściłkapelusz na swoim miejscu.Drzwi za sceną otworzyły się i ukazał się w nich niski,ciemnooki młody człowiek o kręconych włosach.- Ben Turpin?- Nie ma go tutaj - odparł Johnson.- A panna Purviance?- Nie widziałem jej.Mężczyzna zmarszczył nos jakkrólik.- Gorąco dziś, co, panie Johnson?- Jak cholera, panie Chaplin.- No cóż, mimo to trzeba grać dalej.- Jeszcze jednozmarszczenie nosa i drzwi zamknęły się.Zabawny facet.Ale był naprawdę dobry w tym, co robił.Zatopiony w myślach Johnson zabrał się z powrotem doładowania rewolweru.Packard kołysał się i podskakiwał na drodze wiodącej zHayward do Niles.Dziki królik przebiegł przez drogę tużprzed maską samochodu i Mack gwałtownie skręciłkierownicą.Zaskoczona Margaret krzyknęła.- Uważaj, bo zemdleję ze strachu.Mack nie odpowiedział, utkwiwszy ponure spojrzenie wdrodze przed sobą.Ponad wzgórzami rozciągało się jasne,przejrzyste niebo, w koronach drzew zaczynały się budzićptaki.Przez większą część nocy nie spał, przekonującMargaret do swojego pomysłu.Kiedy w końcu zgodziła się,natychmiast kazał jej wsiadać do samochodu.Opuścili SanFrancisco na długo przed świtem. - Mack, jestem taka zdenerwowana.- Uspokój się.Anderson tobą pokieruje.To nie jest żadnawielka sztuka.Zawsze mi mówiłaś, że nie chcesz przez całeżycie prowadzić francuskiej restauracji.Wziąłem te słowa napoważnie.- Dobrze, zrobię co będzie w mojej mocy.- Nerwowymgestem przygładziła włosy.- Przynajmniej znowu czymś sięzainteresowałeś.- Masz rację - uśmiechnął się.Samochodem zarzuciło.Margaret krzyknęła, Macknatomiast skręcił gwałtownie, zaledwie o kilka cali mijającczerwoną krowę, która przeżuwając trawę leżała na środkudrogi.Zanim dojechali do Niles, Margaret zdołała się opanować.Wysiadła z packarda z chłodną elegancją księżniczki iprzywitała się z podekscytowanym reżyserem, Van ZantMorganem. To nie jest jego prawdziwe nazwisko -powiedział jej wcześniej Mack.Naprawdę nazywa się SidMorgenstern." Uśmiechnęła się do niego olśniewająco.- Och, mój Boże, ona jest wspaniała - wykrzyknąłMorgan z entuzjazmem.O wpół do ósmej zabrano Margaret na plan filmowy.Stolarze i malarze skończyli właśnie ustawiać dekoracje:frontową ścianę budynku z fragmentem dachu, w całościwykonaną z płótna i desek.Kamerzyści instalowali wielkimutograf, podczas gdy Morgan, sprawdzając, jak padająpromienie słoneczne, rozstawiał aktorów.Margaret siedziałanieruchomo na płóciennym krześle, czekając ażcharakteryzatorka nałoży na jej twarz puder.Ubrana była wsuknię z wysokim kołnierzem i bufiastymi rękawami.Stojąc zboku, Mack i Anderson obserwowali, jak we włosy Margaretwpięto wielką kokardę.Anderson ubrany był już w kostiumBroncho Billa i uzbrojony w sześciostrzałowy rewolwer. - Jestem twoim dłużnikiem, Mack.To piękna dziewczyna.Ma w sobie jakąś urzekającą świeżość.Czym się zajmuje?Mack przeczyścił okulary białą chusteczką [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •