[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. No, tak, po prostu dla bezpieczeństwa, dobrze?  rzekł Zaphod. Czyjego? Twojego czy mojego? Dobry chłopak! Okay, schodzimy.Zaphod zszedł z trudem do wnętrza, a za nim Trillian i Ford. Mam nadzieję, że spędzicie tam czas naprawdę nieprzyjemnie!  zawołał z roz-żaleniem Artur. Nie przejmuj się  pocieszył go Marvin. Na pewno bardzo nieprzyjemnie.Po kilku sekundach zniknęli z pola widzenia.Rozdrażniony Artur zatupał kilka razy,lecz po chwili doszedł do wniosku, że grób wieloryba nie jest w gruncie rzeczy najod-powiedniejszym miejscem do tupania.Marvin przyglądał mu się przez moment z niechęcią, a potem wyłączył się.Zaphod schodził szybko w głąb korytarza.Był zdenerwowany jak diabli, ale próbo-wał to ukryć, krocząc zdecydowanie.Omiatał wnętrze światłem latarki.Zciany pokrytebyły ciemnymi, zimnymi w dotyku kaflami, a powietrze czuć było stęchlizną. A nie mówiłem?  stwierdził. Zamieszkana planeta.Magrathea. I pomaszerował dalej przez śmieci i rumowisko zaścielające kaflowy chodnik.Trillian nasunęło się nieodparte skojarzenie z londyńskim metrem, chociaż nie byłoono aż tak zrujnowane i brudne.Od czasu do czasu kafle na ścianach ustępowały miejsca dużym mozaikom  byłyto proste, geometryczne wzory w jaskrawych kolorach.Trillian zatrzymała się i przyj-rzała uważnie jednemu z nich, ale nie mogła dopatrzyć się żadnego znaczenia. Hej, wiesz może, co to za dziwne symbole?  zawołała do Zaphoda. Myślę, że to po prostu jakieś dziwne symbole odpowiedział, prawie nie odwraca-jąc się.Trillian wzruszyła ramionami i poszła za nim.Co jakiś czas z prawej lub lewej strony mijali niewielkie pomieszczenia wypełnione,jak odkrył Ford, porzuconym sprzętem komputerowym.Zaciągnął do jednego z nichZaphoda, aby rzucił na nie okiem.Trillian weszła za nimi. Spójrz  rzekł Ford. Uważasz, że to jest Magrathea.97  Tak  zgodził się Zaphod. I słyszeliśmy wszyscy głos, no nie? Okay, na moment przekonałeś mnie, że to jest Magrathea.Ale jak na razie nie po-wiedziałeś ani słowa o tym, jak u diabła ją znalazłeś.Nie zajrzałeś po prostu do atlasugwiazd, to pewne. Badania.Archiwa rządowe.Praca detektywistyczna.Trochę szczęścia.Trochę do-mysłów.Drobiazg. I wtedy ukradłeś  Złote Serce , żeby jej szukać? Ukradłem  Złote Serce , żeby szukać mnóstwa rzeczy. Mnóstwa rzeczy?  zapytał zaskoczony Ford.Na przykład jakich? Nie wiem. Co takiego? Nie wiem, czego szukam. Dlaczego nie? Ponieważ.ponieważ.wydaje mi się, że to może dlatego, że gdybym wiedział, niemógłbym ich szukać. Zwariowałeś!? To możliwość, której nie udało mi się jeszcze wyeliminować  powiedział cichoZaphod. Wiem o sobie tylko tyle, ile pozwala obecny stan mojego umysłu.A jegoobecny stan nie jest dobry.Przez dłuższą chwilę nikt się nie odzywał, a Ford wpatrywał się w Zaphoda z nagłymniepokojem. Posłuchaj, przyjacielu  zaczął w końcu  jeśli chcesz. Nie, poczekaj.Coś ci powiem  rzekł Zaphod. Wiele rzeczy robię na żywioł.Wpada mi do głowy jakiś pomysł, hej, dlaczego by nie, no i robię to.Postanowiłem, żezostanę prezydentem Galaktyki i po prostu tak się stało, żadnych problemów.Wpadłemna pomysł, żeby ukraść ten statek.Wpadłem na pomysł, żeby poszukać Magrathei i towszystko po prostu się staje.Tak, zastanawiam się, w jaki sposób można to najlepiej zro-bić, owszem, ale zawsze mi się udaje.To jakby mieć galaktyczną kartę kredytową, któraciągle działa, chociaż nigdy nie wysyłasz czeków.A za każdym razem, kiedy chcę się za-stanowić, dlaczego chcę coś zrobić, jak wpadłem na to, jak to załatwić, zaczynam odczu-wać przemożne pragnienie, żeby przestać o tym myśleć! Tak jak czuję to teraz.Mówićo tym to naprawdę spory wysiłek. Zaphod przerwał.Przez chwilę panowała cisza,a potem zmarszczył brwi i ciągnął dalej:  Wczoraj w nocy znowu się tym martwiłem.Tym, że część mojego umysłu najwyrazniej nie pracuje tak jak powinna.I przyszło mido głowy, że wygląda to tak, jak gdyby ktoś inny używał mojego umysłu do wpadaniana dobre pomysły, bez mojego udziału.Połączyłem te dwie rzeczy i doszedłem do wnio-sku, że być może ktoś odłączył do tego celu część mojego umysłu, i właśnie dlatego niemogę jej używać.Zastanawiałem się, czy jest jakiś sposób, w który mógłbym to spraw-98 dzić.Poszedłem więc do części medycznej statku i podłączyłem się do ekranu ence-falograficznego.Zrobiłem sobie wszystkie główne testy sprawdzające na obu głowach.Wszystkie testy, którym musiałem się poddać pod kontrolą rządowych oficerów me-dycznych, zanim moja nominacja na prezydenta mogła być zatwierdzona [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •