[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Następnie powiedział mi coś, czego nie wiedziałem.A mianowicie, że fotografia przedstawia francuską dziewczynę, Annette, która ocaliła mu życie.— Co takiego?— Właśnie to! Byłem ciekaw, co ten młody człowiek zrobił z fotografią.Na moje pytanie odparł, że położył ją z powrotem tam, gdzie ją znalazł… — Adwokat znów zrobił krótką przerwę w opowieści.— Bardzo dobrze zrobił, panowie.Wręcz doskonale.Ten młody człowiek potrafi korzystać z szarych komórek.Pogratulowałem mu.Jego odkrycie było bardzo na czasie.Oczywiście cała sytuacja uległa radykalnej zmianie od chwili, gdy zorientowaliśmy się, że w Manchesterze podstawiono nam fałszywą Jane Finn.Młody Beresford sam na to wpadł, bez mojej pomocy.Uważał jednak, że jeśli idzie o pannę Cowley, nie może polegać na własnej ocenie.Spytał, czy moim zdaniem, ona żyje.Biorąc pod uwagę wszelkie poszlaki, odparłem mu, że wszystko raczej na to wskazuje.Wówczas powróciliśmy do sprawy telegramu.— No i…?— Poradziłem mu, by natychmiast zwrócił się do pana o pełną kopię oryginału.Przyszło mi bowiem do głowy, że potem, gdy panna Cowley przeczytała telegram i wyrzuciła go do kominka, ktoś mógł z naklejonych na blankiet pasków niektóre słowa usunąć, a inne dodać, aby zmylić ślad i wprowadzić w błąd poszukujących.Pan Carter skinął głową i wyjął z kieszeni zmiętą nieco kartkę.— „Przyjedź natychmiast, Astley Priors, Gatehouse, Kent.Ciekawy rozwój wypadków.Tommy” — przeczytał.— Zarazem chytre i proste — powiedział sir James.— Tylko zmienić kilka słów w adresie.Jednakże nasi młodzi detektywi zlekceważyli też jeden ważny fakt.— Mianowicie?— Oświadczenie pikolaka, że panna Cowley pojechała na stację Charing Cross.Beresford i Hersheimmer byli tak bardzo pewni swego, tacy zadufani, że założyli, iż pikolak na pewno się pomylił.— A gdzie jest teraz Beresford?— Chyba właśnie w Gatehouse.Pan Carter spojrzał ciekawie na sir Jamesa.— Trochę mnie dziwi, że i pana tam nie ma.— Jestem bardzo zajęty pewną sprawą…— Myślałem, że wziął pan urlop?— Nie, nie! Ale nie mam zamiaru występować w najbliższym czasie przed sądem.Powinienem był raczej powiedzieć, że jestem zajęty w ogóle innymi sprawami.Ma pan coś dla mnie na temat tego amerykańskiego nieboszczyka?— Niestety prawie nic.To bardzo dla pana ważne dowiedzieć się, kim on był.— O nie, ja wiem, kto to był.Nie mógłbym jeszcze tego dowieść, ale wiem — odparł lekko sir James.Ani premier, ani pan Carter nie zadali oczywistego pytania, gdyż wiedzieli, że i tak nie uzyskają odpowiedzi.— Czego nie mogę zrozumieć, to sprawy tej fotografii — odezwał się premier.— Skąd ona się wzięła w biurku tego Amerykanina?— Może od samego początku tam się znajdowała — podsunął adwokat.— A ten fałszywy inspektor policji? Inspektor Brown?— Aaa! — powiedział tajemniczo i jakby wymijająco sir James i wstał z miejsca.— Nie wolno mi zajmować panom tyle czasu.Dalej załatwiajcie ważne kwestie państwowe.Ja muszę wrócić do… moich spraw.W dwa dni później Julius Hersheimmer powrócił z Manchesteru.Na biurku znalazł list od Tommy’ego.Hersheimmer!Przepraszam, że straciłem nad sobą panowanie.Na wszelki wypadek chcę się pożegnać, gdybyśmy mieli już się nie spotkać.Zaproponowano mi pracę w Argentynie i chyba tam luyjadę.Pozdrawiam,Tommy BeresfordDziwny uśmiech zagościł przez chwilę na twarzy Juliusa.Rzucił list do kosza.— Ale z niego głupiec! — powiedział do siebie.Wyścig z czasemPo telefonicznej rozmowie z sir Jamesem Tommy zadzwonił do portierni South Audley Mansions.Udało mu się poprosić do telefonu Alberta, który jak zwykle był na posterunku.Gdy przedstawił się jako przyjaciel Tuppence, Albert natychmiast się rozkręcił.— Strasznie tu spokojnie ostatnio — powiedział z żalem w głosie.— Proszę przekazać pozdrowienia młodej pani…— W tym cały sęk, Albercie — odparł Tommy — że młoda pani zaginęła.— Co pan mówi? Ci złodzieje ją porwali?— Właśnie oni!— Porwali do podziemia?— Do jakiego znowu podziemia? Co ty gadasz?— Tak się pisze w książkach, proszę pana [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •