[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zdradzał dziwne, obsesyjne nawyki jak człowiek, który zbyt wiele czasu spędził w samotności.Sam jest obiektem eksperymentu, pomyślała niechętnie Kate: istota ludzka pozbawiona towarzystwa, lękająca się ciemności, pod bezustanną, mniej lub bardziej niechętną obserwacją pozostałej części ludności planety.Niewidzialne oczy otaczały go pewnie bez chwili przerwy.Był nieuchronnie niszczony przez maszynę, której nie planował, nie wyobrażał sobie, z której istnienia wniosków nie rozumiał chyba nawet teraz.Poczuła litość - chyba żaden człowiek w historii nie miał większego prawa, by wpaść w paranoję.Ale nie mogła mu wybaczyć tego, co jej uczynił - jej i Bobby’emu.W dodatku, uświadomiła sobie, nie miała najmniejszego pojęcia, co dla nich planuje teraz, kiedy schwytał już syna.Bobby mocno ściskał Kate za rękę.Pilnował, by nigdy nie zrywać z nią fizycznego kontaktu; dawał do zrozumienia, że są nierozłączni.I chroniąc ją, mógł się dyskretnie na niej wspierać, nie zdradzając niczego, czerpać od niej siłę, którą chętnie się dzieliła.Dotarli do części Wormworks, której Kate nigdy dotąd nie widziała.Wznosił się tu rodzaj bunkra, masywny sześcian, do połowy wpuszczony w podłogę.Wnętrze było jaskrawo oświetlone.Z boku tkwiły drzwi, zamykane ciężkim kołem, jak grodź na okręcie podwodnym.Bobby, wciąż ściskając dłoń Kate, ostrożnie zrobił krok naprzód.- Co to jest, Hiram? Dlaczego nas tu sprowadziłeś?- Niezłe miejsce, co? - Hiram uśmiechnął się i dumnie poklepał ścianę.- Pożyczyliśmy konstrukcję z dawnej bazy NORAD-u, którą wyryli w górach Colorado.Cały ten bunkier stoi na absorbujących wstrząsy sprężynach.- I po co ci jest potrzebny? Żeby przetrwać atak jądrowy?- Nie.Te ściany nie mają chronić przed zewnętrzną eksplozją.Mają ograniczyć wewnętrzną.Bobby zmarszczył brwi.- O czym ty mówisz?- O przyszłości.Przyszłości OurWorldu.Naszej przyszłości, synu.- Są ludzie, którzy wiedzieli, że się tu wybieram - ostrzegł Bobby.- David.Mary.Agent specjalny Mavens z FBI.Wkrótce mnie tu znajdą.A wtedy wyjdę stąd.Razem z nią.Kate wpatrywała się w oczy Hirama, chytre, zerkające na nich oboje.Masz rację, oczywiście.Nie mogę was tu zatrzymać.Choć próba mogłaby być zabawna.Ale daj mi pięć minut.- Hiram uśmiechnął się z przymusem.- Pozwól przedstawić moją sprawę, Bobby.- Tylko tego chcesz? Przekonać mnie o czymś? O to tylko chodzi?- Najpierw ci coś pokażę.Skinął na ochronę, wskazując, żeby wprowadzili Bobby’ego i Kate do bunkra.Ściany bunkra zrobiono z grubej stali.Wnętrze było ciasne, z miejscem tylko dla Hirama, Kate, Bobby’ego i Wilson.Kate rozejrzała się czujnie, w napięciu.Znalazła się najwyraźniej w laboratorium doświadczalnym: były tu tablice, stelaże, ekrany, bloki papieru, składane krzesła i blaty przymocowane do ścian.Pośrodku stała aparatura, która zapewne była głównym obiektem eksperymentów; przypominała wymiennik ciepła i niewielką turbinę, otoczone przez anonimowe białe skrzynki.Na jednym z blatów stał kubek kawy, do połowy opróżniony, ale wciąż parujący.Hiram stanął pośrodku bunkra.- Wcześniej, niż planowałem, straciliśmy monopol na WormCam.Ale i tak zarobiliśmy masę forsy.Wciąż zarabiamy: Wormworks nadal wyprzedza wszystkie inne laboratoria na świecie.Jednak wkrótce staniemy w miejscu, Bobby.Za parę lat WormCam potrafi sięgnąć na drugi koniec wszechświata.Już dzisiaj każdy bachor nosi własny aparat, więc rynek generatorów się nasycił.Pozostanie nam wymiana i udoskonalanie, a tam margines zysku jest minimalny, a konkurencja wściekła.- Ale ty masz lepszy pomysł - domyśliła się Kate.- Mam rację? Hiram spojrzał na nią niechętnie.- To nie twoja sprawa.- Pogładził aparaturą.- Jesteśmy dobrzy w znajdowaniu tuneli podprzestrzennych w pianie kwantowej i rozszerzaniu ich.Do tej chwili służyły do przekazywania informacji, tak? Ale twój genialny braciszek David na pewno ci wytłumaczy, że aby zarejestrować nawet jeden bit informacji, potrzebna jest skończona ilość energii.Czyli, jeśli przekazujemy dane, to musimy też przekazywać energię.Do tej pory tylko małą strużkę: nie dość, żeby zaczęła się żarzyć żarówka.Bobby sztywno skinął głową.Wyraźnie cierpiał z powodu rany.- Ale ty zamierzasz to zmienić.Hiram wskazał aparaturę.- To jest generator tunelowy.Technologia ściskanej próżni, ale daleko wyprzedzająca wszystko, co można znaleźć na rynku.Chcę dostać tunele większe i bardziej stabilne.O wiele bardziej, niż komukolwiek się dotąd udało.Dość szerokie, by posłużyły za przewody dla znacznych ilości energii.Wydobywana energia przepływa przez to urządzenie, wymiennik ciepła i turbinę i zmienia się w możliwą do wykorzystania energię elektryczną.To prosta, dziewiętnastowieczna technika, ale wystarcza.Potrzebny jest tylko stały dopływ energii.Tutaj mamy tylko instalację doświadczalną, ale powinna wykazać samą możliwość i rozwiązać pewne problemy, głównie stabilność tuneli.- A skąd - przerwał mu Bobby - będziesz tę energię wydobywał?Hiram wyszczerzył zęby i wskazał pod nogi.- Tam z dołu.Z jądra Ziemi, synu.To kula niklu i żelaza wielkości Księżyca, rozgrzana jak powierzchnia słońca.To energia uwięziona tam od czasów formowania planety, to siła napędzająca wulkany i płyty kontynentalne.Do niej zamierzam sięgnąć.Dostrzegasz piękno tej idei? Energia, jaką ludzie uzyskują ze spalania tutaj, na powierzchni, jest niczym świeczka w porównaniu z tym piecem.Gdy tylko faceci od techniki rozwiążą problem stabilności tuneli, każde urządzenie generujące energię w ciągu jednej nocy stanie się przestarzałe.Synteza jądrowa, też mi coś.Na tym się zresztą nie skończy.Może pewnego dnia nauczymy się czerpać z samych gwiazd? Rozumiesz, Bobby? Nawet WormCam jest tylko zabawką wobec czegoś takiego.Zmienimy świat.Będziemy bogaci.- Bardziej niż skąpstwo może sobie wyobrazić - mruknął Bobby.- Przedstawiłem ci marzenie, chłopcze.Chcę, żebyśmy razem pracowali nad jego urzeczywistnieniem.Ty i ja.Żebyśmy budowali przyszłość, budowali OurWorld.- Tato.- Bobby machnął zdrową ręką.- Podziwiam cię.I podziwiam to, co budujesz.Nie zamierzam ci przeszkadzać.Ale ja tego nie chcę.Nic z tego nie jest rzeczywiste, ani twoje pieniądze, ani twoja władza.Tylko ja jestem rzeczywisty.Kate i ja.Mam twoje geny, ale nie jestem tobą, Hiramie.I nigdy nie będę, choćbyś nie wiem jak starał się mnie zmusić.A kiedy Bobby to powiedział, w umyśle Kate połączyły się pewne informacje, jak zawsze, kiedy zbliżała się do samego jądra prawdy w sercu najbardziej skomplikowanych spraw.Nie jestem tobą, powiedział Bobby.Ale, teraz to zrozumiała, o to właśnie chodziło.Dryfująca w przestrzeni Mary z szeroko otwartymi ustami przyglądała się gwiazdom.David uśmiechnął się i dotknął palcem jej brody.- Niewiarygodne - stwierdziła.- To mgławica - wyjaśnił.- Nazywa się Trifid.- Jest widoczna z Ziemi?- O tak
[ Pobierz całość w formacie PDF ]