[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chyba sądzi, że ta wieśćmnie ucieszy.Telefonuje też Mariah z informacją, że Howard przechodzi doinnego banku inwestycyjnego, gdzie zostanie wiceprezesem i pewnym kan-dydatem na prezesa.Za samo przejście do nich, zwierza się Mariah, otrzy-ma premię wyrażającą się mniej więcej ośmiocyfrową sumą, chociaż więk-szością tej kwoty i tak będzie musiał zasilić kapitał firmy.Nie bardzo wie-dząc, jakiej reakcji oczekuje moja siostra, mówię jej, że bardzo się cieszę.Jednocześnie rozmyślam nad znaczeniem określenia mniej więcej i przy-pominają mi się słowa z filmu Arthur : - Jak się czujesz, mając taką kupępieniędzy? Czuję się wspaniale.- Coś w tym rodzaju.Niewątpliwie po głosieMariah można poznać, że czuje się wspaniale i podczas tej rozmowy anirazu nie wspomina o autopsji.Morris Young dzwoni, żeby mi podać listę fragmentów Biblii do przeczy-tania.Nie czytam żadnych gazet z lądu.Nie oglądam wiadomości telewizyjnychi bardzo rzadko słucham ich przez radio.Pragnę żyć w maleńkim, niereal-nym świecie, w którym jest miejsce tylko dla mojego syna i dla mnie, ioczywiście, dla mojej żony, gdyby tylko zechciała wrócić.%7łałosne.Odbieram telefon od bardzo podekscytowanej Lyndy Wyatt: - Nie mampojęcia, co powiedziałeś Cameronowi Knowlandowi, ale już nie daje namtrzech milionów na bibliotekę! Teraz daje sześć! Podwoił swój dar! I niezgadniesz, co powiedział.Stwierdził, że jego syn jest rozpuszczonym bacho-rem i był już najwyższy czas, żeby któryś z nauczycieli przywołał go do po-rządku! Prosił, żebym ci przekazała jego podziękowania.Zatem dziękuję ci,Tal, w imieniu Camerona i swoim.Jak zwykle, jestem ci wdzięczna zawszystko, co robisz dla naszej szkoły.Gratulacje! Masz zadatki na dziekana,Tal!Wspaniale.Najwyrazniej moje notowania w akademickim światku zno-wu rosną, lecz nie dlatego, że stworzyłem nowatorską teorię w swojej dzie-dzinie, lecz dzięki temu, że pomogłem pani dziekan zdobyć mnóstwo pie-niędzy dla szkoły.Nie wspomniałem Lyndzie, na czym polega słabość prze-prowadzonej przez nią oceny moich uzdolnień - otóż, nie próbowałem jużwięcej dzwonić do Camerona Knowlanda.Ta informacja tylko by ją zdener-wowała.Przypuszczam, choć nigdy nie będę miał pewności, że za tym po-dwojonym darem kryje się ręka Jacka Zieglera, który w dalszym ciągu chro-ni rodzinę, a być może nawet sam dostarczył gotówkę.Mam nadzieję, że nieuważa teraz, iż jestem mu winien przysługę.Dzwoni też Droga Dana Worth z wieścią, że Theo Mountain postanowiłprzejść na emeryturę.Dana nie waha się powiedzieć, że to najwyższy czas.Całkowicie się z nią zgadzam, choć nie mówię jej, jak bardzo mnie to cieszy idlaczego.Stwierdzam tylko, że dzięki temu będzie mógł więcej czasu po-święcić wnuczce.Jednak to nie koniec ciekawostek.Dana chyba wie, jak wyszła na jaw sprawa plagiatu.Dzięki cierpliwympodchodom udało jej się wydobyć od Theo informację, że wiedział o tymjeszcze jeden profesor naszej szkoły.Domyślam się, zanim jeszcze mi po-wiedziała:- Stuart?- Brawo!Oczywiście.Przecież Stuart Land był dziekanem, kiedy Marc wydał tęksiążkę.Może to nawet Marc przyszedł do Stuarta, kiedy Theo wyjawił mu,że wie o plagiacie, lub Theo wprowadził Stuarta w całą sprawę.W każdymrazie Stuart z pewnością pośredniczył w przekonaniu Theo, żeby zachowałmilczenie dla dobra szkoły, i zapewne on również wymógł na Marcu obiet-nicę, że w zamian nie opublikuje już niczego interesującego.Nic dziwnego,że Stuart usiłował mnie przekonać, żebym namówił Kimmer do rezygnacji zkandydowania! Pragnął, żeby to Marc zdobył stanowisko sędziowskie, gdyżjego widok stale przypominał mu, co zrobił.Wyjaśnia to również, dlaczegoMarc zaangażował się w spisek, który doprowadził do usunięcia Stuarta zestanowiska dziekana.Co za plątanina.- Nikomu nie wolno tu ufać - chichocze Dana.- Oprócz ciebie.- Może tak, może nie.To miejsce jest prawdziwą jaskinią zła.- Znówzduszony śmiech.- Jesteś pewien, że chcesz tu wracać?- Nie.- odpowiadam jej szczerze, chociaż prawdą jest również, że pozatym nie mam dokąd się udać.Pół godziny pózniej spaceruję z Bentleyem po plaży zwanej Kałamarzemi obserwuję, jak bawią się zamożni przedstawiciele ciemniejszej nacji, jed-nocześnie dopowiadając sobie resztę tej historii.Theo twierdził, że Sędziapowinien znać Lyndę Wyatt, gdyż pracował w różnych komitetach absol-wentów.Jednak współpraca ta miała miejsce głównie za czasów, kiedy dzie-kanem był Stuart, jeszcze przed upadkiem ojca.To Stuart był przyjacielemSędziego, nie Lynda, i mógł w którymś momencie opowiedzieć mu o plagia-cie popełnionym przez Marca.Być może nawet zasięgał jego rady, jak roz-wiązać tę sprawę.Kto wie, czy ostateczny układ pomiędzy Theo i Markiemnie był pomysłem mojego ojca.W każdym razie Sędzia mógł o tym wspo-mnieć Jackowi Zieglerowi, nawet na marginesie innej rozmowy, zapomina-jąc, że wujek Jack kolekcjonuje wszelkie niewłaściwe czyny osób na świecz-niku, tak żeby w przyszłości mógł trzymać je w szachu.To by wyjaśniało,skąd wujek Jack wiedział o całej sprawie.Bentley goni mewy rozkładając ramiona, jakby też umiał latać.Ja tym-czasem dalej przeglądam w myślach fakty, zastanawiając się, czy uda mi sięcoś jeszcze dopasować.Jack Ziegler dotrzymuje obietnic
[ Pobierz całość w formacie PDF ]