[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Czarnoksiężnik uniósł brew.- Doprawdy? Wyszkolenie kawalerzystów i zbudowanie katapult zajmie trochę czasu,czyż nie?-Tak.Przez chwilę panowała cisza.- Lord Rotanxi poinformował mnie, że fundusze zjazdu są na wyczerpaniu, lordziewasalu - powiedział Wallie. Tivanixi zasępił się.- Jego informacja jest ścisła, suzerenie.- Sytuacja jest aż tak zła?- Zostało nam około dwudziestu złotych monet - odparł kasztelan z wielką niechęcią.-Na szczęście mamy dużo jedzenia.Zrobiliśmy spore zapasy na.- Na wyprawę, która nie doszła do skutku - dokończył Rotanxi sucho.- Macie jedzeniana tydzień? Wyszkolicie kawalerię w tydzień? A za co kupicie konie, nie wspominając ołukach, paszy, siodłach.- A skóry? - szepnął Nnanji.Thana uśmiechnęła się i zerknęła na matkę.%7łeglarze pałaszowali kolację, alejednocześnie nastawiali uszu.- Tak, skóry na siodła i katapulty - zgodził się Wallie.- I smoła.- Smoła? - Piąty podejrzliwie łypnął na mentora.- Będziemy miotać płonącą smołę na wieże.Skutki mogą się okazać bardzowidowiskowe, prawda, lordzie Rotanxi? Zwłaszcza jeśli trafimy w trzecie okno powschodniej stronie?Katanji twierdził, że wszystkie wieże są identyczne.W Sen wypatrzył w tympomieszczeniu stosy worków.Wallie przypuszczał, że jest w nich proch strzelniczy.Nagłabladość czarnoksiężnika potwierdziła jego domysł.Tivanixi nie rozumiał uwagi suzerena, alezauważył reakcję Rotanxiego.Z twarzy szermierza nie schodził uśmiech zadowolenia.- Pod warunkiem, że znajdziecie pieniądze na wojnę - odparował czarnoksiężnik.Wallie spojrzał na kasztelana pytającym wzrokiem.- Dwa razy prosiliśmy starszych o pieniądze.Za każdym razem nakładali specjalnypodatek, który przyniósł czterysta sztuk złota, a dziennie wydajemy pięćdziesiąt!Zakwaterowaliśmy w zaniku tylu szermierzy, ile się dało, ale musieliśmy kupić sienniki ioczywiście niewolnice.Reszta wynajmuje pokoje u mieszkańców Casr.- Przekazujecie pieniądze gospodarzom? - spytał Nnanji.Kasztelan poczerwieniał zgniewu.Niestety, bezczelny Piąty był jego suzerenem.- Teraz tak, odkąd lord Boariyi narzucił dyscyplinę.Wypłacono też odszkodowania zazniszczenia i krzywdy.Do Casr przybyli nie tylko szermierze, suzerenie, ale również żony,nocne niewolnice, dzieci, minstrele, heroldowie.Spekulanci podnieśli ceny.Musimy chybapomyśleć o ubraniach na zimę.Katapulty i konie z pewnością będą drogie, a jeszcze pasza,siodła.Ponadto obiecałeś wynagrodzić żeglarzy za transport.Było gorzej, niż Wallie przypuszczał.Nie zdawał sobie sprawy, ile naprawdę kosztuje zjazd.Dwa lub trzy tysiące sztuk złota za Gryfona nie wystarczyłoby na długo, a zresztą i takpotrzebował statku.Rotanxi sięgnął po butelkę wina i napełnił sobie pucharek.Brota iTomiyano wymienili spojrzenia.Rozmowa o pieniądzach interesowała ich bardziej niż owojowaniu.- Jaki podatek nałożyli rajcy? - spytał Wallie.-Podymne - odparł kasztelan, lekko zdziwiony.- Zwykle zbiera się go raz do roku.Na świecie bez pisma system podatkowy musiał być bardzo uproszczony.Jak tuwyegzekwować pogłówne? Wallie przywołał na pamięć widok Casr.Liczne kominyświadczyły o chłodnych zimach.- Ile wynosi podymne?- Dwa srebrniki.Podymne i opłata portowa? Rajcy byli prawdopodobnie handlarzami i właścicielamiziemskimi.Rozważania Walliego przerwała Thana.- Czterysta to tylko część sumy, którą zebrano.Kto dostał resztę?Tivanixi zmarszczył brwi.- Oczywiście poborcy.- Czyli skorumpowani urzędnicy portowi? Krewni rajców? A starsi dostają procent?Rotanxi pokiwał głową, uśmiechając się złośliwie.- Tak samo jak szermierze, którzy towarzyszą poborcom.Ludzie sprzedają meble,żeby zapłacić podatki.Co im teraz zabierzecie? Ubrania?Szpiedzy dobrze się spisywali.Szermierze milczeli.- Kto wyznacza starszych? - spytała Thana z nie udawanym zainteresowaniem.- Starsi - odparł Rotanxi, uśmiechając się do niej dobrotliwie jak dziadek.- Oni z koleiutrzymują garnizony, a szermierze pomagają im zachować władzę.Pasożyty!Thana zerknęła na męża.Nnanji miał posępną minę.Wyraznie gubił się w sprawachpolityki i finansów.- Zostańmy rajcami, kochanie - powiedziała do niego żona.Wallie żałował, żeHonakura nie słyszał tej uwagi.Szermierze już stracili kilka punktów, a Nnanji jeszczepogorszył sytuację.- Bracie? Zażądałeś od lorda Boariyiego tylko pierwszej przysięgi.On na pewno mawasali.Czy to oznacza, że są teraz dwa zjazdy?Wallie spojrzał na Tivanixiego.- Chyba tak, suzerenie - odparł kasztelan z posępną miną.-Wielu Szóstych złożyło mu przysięgę.Chyba połowa.Rotanxi łyknął wina.Nnanji poszedł po dokładkę jedzenia.- Co robią z pieniędzmi starsi? - zapytała Thana dociekliwie.Tivanixi wzruszyłramionami.Szermierze nie zaprzątali sobie głowy takimi rzeczami.W przeciwieństwie doczarodziejów.- Przeznaczają na sprzątanie ulic, usuwanie nieczystości, które sprzedają z zyskiemfarmerom, utrzymanie portów i studni.Największe sumy wydają oczywiście na garnizony.Zwłaszcza na bankiety dla szermierzy składających wizyty!Tivanixi zauważył, że suzeren czeka na wyjaśnienia, i poczerwieniał.- Goście wysokiej rangi, którzy odwiedzają miasto, zawsze są mile witani.Odbywająsię bale i przyjęcia.Na jutrzejszy wieczór też jest coś zaplanowane.Ponieważ armia na raziezostaje, ty również będziesz zaproszony, panie.- A Nnanji? - zapytała Thana skwapliwie.- E.chyba tak.Dziewczyna klasnęła w dłonie z radości.-Będę potrzebowała sukni.Jjo.Umilkła raptownie.Jja spuściła wzrok.Zapadło niezręczne milczenie.Krewnispiorunowali Thanę wzrokiem.Lordowi Shonsu nie wypadało pójść na bal bez towarzystwa, a oczywiście nie mógłzabrać Jji.Do diaska! Jakby nie miał dosyć problemów! W dodatku przyszła mu do głowymyśl, że Nnanji, spuszczony ze smyczy, zacznie grać rolę wielkiego pana.Gdy mistrz wrócił z pełnym talerzem, usłyszał od żony nowinę.- Zwietnie! Mam nadzieję, że nie będę aż tak wyczerpany, żeby nie móc tańczyć! Ilujest Szóstych, wasalu?- Trzydziestu dziewięciu.Na twarzy Nnanjiego odmalował się bezmierny zachwyt.- Jestem ich suzerenem! Mogę rozkazać, żeby ze mną fechtowali! Policzmy.Sześciudziennie.Zmarszczył brwi i pogrążył się w zawiłych obliczeniach.Dla Nnanjiego zjazd byłjedną wielką okazją do ćwiczeń w szermierce.- Posiekają cię na kawałki! - ostrzegł mentor.- A będę miał dla ciebie kilka zadań.Nnanji wyszczerzył się z pełnymi ustami.- Zrobię wszystko! Lecz nie potrafię jezdzić konno i strzelać z łuku.Mogę zbieraćpodatki? - W takiej armii na pewno znajdzie się wiele różnych talentów.Poszukaj dobrychjezdzców! Pamiętasz Kandoru? Był świetnym weterynarzem.Tak mówiła Quili.Thana jestdoskonałą żeglarką.Potrzebni nam będą łucznicy, cieśle, kowale.- Ciesielstwo to rzemiosło! Tak samo jak kowalstwo!Wallie rzucił protegowanemu grozne spojrzenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •