[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W ostatnim, dziewiątym dniu Wielkich Panatenajów odbywały się w Zatoce Salamińskiej wyścigi żeglarskie.W blaskach sierpniowego słońca uwijały się roje łodzi i drobnych stateczków.Na słabym wie­trze furkotały żagle mieniąc się wszystkimi barwami.Piękne święto zamykano obrazem, pozostającym na długo w pamięci — radosną wizją lazurowego morza, złotego słońca i cichego, pogodnego błękitu nieba.Ateńczycy widzieli w swojej bogini idealne uosobienie samych Aten i najdoskonalszy wyraz wszystkich cnót ateńskich.Dawano jej rozmaite przydomki ze względu na jej rozliczne zajęcia.Zwano ją Ergane, czyli Pracownicą, Polias, czyli Patronką Miast, Promachos, czyli Panią Zastępów, Pallas, czyli Panną, jak to imię objaśnia geograf grecki Strabon, mówiąc: “urodziwą i świetnego rodu pannę zowie się u Hellenów: pallas".Lecz najmilsza była dla niej nazwa Partenos —Dziewica.Atenie-Dziewicy zbudowano w Atenach świątynię, Partenon, której wspaniałe ruiny do dziś się zachowały.W świątyni był posąg Ateny, roboty Fidiasza, równie kosztowny jak jego Dzeus olimpijski: cały ze złota i kości słoniowej, wysoki na dwanaście metrów.Bogini stała opierając się lewą ręką na tarczy, spod której wychylał się wąż, a w prawej dłoni trzymała skrzydlatą boginię zwycięstwa, Nike.Na głowie miała hełm ozdobny, a ubrana była w długą szatę opada­jącą do stóp w poważnych fałdach.Była to postać pełna szlachetnoś­ci, siły i majestatu, tak jak ją widzimy w licznych zachowanych posągach.Ptakiem poświęconym Atenie była sowa, do dziś symbol wiedzy i mądrości *.ApolloApollo był synem Dzeusa i Latony.Urodził się na wyspie Delos, pod drzewem palmowym.Gdy miał przyjść na świat, ze wszystkich stron przypłynęły łabędzie, a otoczywszy zwartym kołem błogosła­wioną wyspę śpiewały cudnie.Od tej chwili jałowe skały Delos za­kwitły i napełniły się radością świeżej zieleni.Dźwięki muzyki i hymnów wznosiły się ku niebu w błękitnych zwojach kadzidlanych.Rzesze pobożnych wyznawców Apollina szły ku białym świą­tyniom, ukrytym wśród palm, cyprysów i wawrzynów.Apollo był najpiękniejszy z bogów.Wysoki, smukły, jasnowłosy, zachował dar wiecznej młodości i boskie przejrzyste oczy, które wi­działy daleko w głąb czasu i przestrzeni.Był bogiem wyroczni i wróżb, a odblask jego urody odgadywano w złotym obliczu słoń­ca, którego był panem.Jako ten, co daje jasnowidzenie, był Apollo patronem wieszczów, śpiewaków i poetów, których zwano “dziatwą Apollina".Sam grał mistrzowsko na cytrze.Raz nawet wdał się w zawody z niejakim Marsjasem, który był nieporównanym flecistą.Sędziami obrano pasterzy i pasterki strzegące swych trzód na górze Nysa.Marsjas grał pierwszy i wszy­stkich zadziwił.Jego fletnia naśladowała kląskanie słowików, szmer źródeł, daleki głos ech leśnych, poszum burzy, tworząc jak gdyby hymn pochwalny na cześć tej przyrody, której nieuczony Marsjas był dzieckiem i wychowankiem.Już był pewny zwycięstwa, gdy Apollo uderzył w struny swej cudownej cytry.Grał i śpiewał jedno­cześnie.Co chwila dobywał z dusz słuchaczy to uniesienie radości, to słodkie pragnienie, to znów smutek serdeczny.Przyznano mu pierwszeństwo.Wtedy Apollo schwycił pokonanego Marsjasa, przy­wiązał go za ręce do drzewa i żywcem odarł ze skóry.Umarł Mar­sjas i wielki płacz ozwał się z głębi lasów i gór; wszystkie boginki górskie, wszyscy bogowie leśni wylewali po nim łzy tak obficie, że z tych łez wypłynęła rzeka, którą nazwano jego imieniem — Marsjas.A przy tym zdarzyła się rzecz bardzo śmieszna.Oto król Midas, który był również świadkiem owych zawodów, odszedł niezadowo­lony.Jemu nie podobała się gra Apollina, on jeden głosował za Marsjasem.Bóg zemścił się i dał mu ośle uszy.Królowi jednak nie wypada mieć oślich uszu.Midas ukrywał swą hańbę pod czapką, której nigdy nie zdejmował.Ale był ktoś, kto znał tajemnicę królewską — nadworny fryzjer, który goląc Midasa widywał go bez czapki [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •