[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Quillan i Dromika nie rozumieli konieczności noszenia mundurów przezadeptów Sithów; zresztą i tak nie mieli ich nigdy zobaczyć.W organizmiediarchicznej władzy Unifikatorzy pełnili rolę czynników regulujących, któreodpowiadały za egzekwowanie rozkazów, i zarazem przeciwciał, któremiały zabijać lub wchłaniać patogeny.Ta biologiczna metafora równieżbyła autorstwa Caliciana i pochodziła z jego rozprawy o tym, jak Sithowiemogą osiągnąć szczyt swojej potęgi.Gloryfikacja samego siebie? Podporządkowanie sobie innych? Teprastare zasady wskazywały na jedno tylko rozwiązanie.Jeśli jeden Sithmiał panować nad systemem żywych organizmów obejmującym całągalaktykę, to ci pozostali musieli stać się jego częścią.Byliby częściamiskładowymi większej całości, samoregulującej się i działającej wedlewytycznych umysłu.Nie było innego sposobu.Rządy, czy to despotyczne,czy republikańskie, były za mało skuteczne.Dopóki inni mieli jakąkolwiek własną wolę, przywódca nie mógł narzucićwszystkim swojej woli.Wymagało to włączenia blizniąt do jego planu, ale dokonał tego.Daiman ijego Egzekutorzy byli pionkami w porównaniu z tym, co oni osiągnęli.Dopewnego stopnia Byllura funkcjonowała jak jeden żywy organizm - i,sądząc po odgłosach dochodzących z zewnątrz, pisklę było gotowe dowyfrunięcia z gniazda.To jednak też stanowiło problem.Przypomniał sobie o tym teraz, kiedy wsiadł do turbowindy i skierował sięw stronę apartamentu blizniąt.Quillan i Dromika byli absolutnie niezbędni.%7ładen z Sithów, jakich spotkał, obojętne, Lord czy adept, nie miał takiegodaru przewidywania jak chłopiec; i zapewne żaden użytkownik Mocy niedorównałby dziewczynce w wydawaniu tak silnych hipnotycznych poleceń.Regent jednak zakładał, że jego własna wola pozostanie nienaruszona.Miał służyć jako ego -świadomy łącznik między światem zewnętrznym a blizniętami zamkniętymiw swoim kokonie.Dla nich świat znajdujący się poniżej ich komfortowejsiedziby, miałwymiar czysto teoretyczny.Był sferą którą mogli sobie wyobrażać ikształtować, ale do której nie mieli wstępu.Ta rola była zarezerwowana dlaCaliciana.Tyle że coś poszło nie tak.Wjeżdżając na ostatnie piętro, wszystko sobieprzypomniał.Podniecenie przywróciło mu część władz umysłowych, częśćduszy, którą kiedyś posiadał.Nie mógł pośredniczyć między kimś takpotężnym jak Dromika a resztą społeczeństwa, nie tracąc przy tym własnejtożsamości.Nie byłna tyle silny.Wątpił zresztą, by ktokolwiek był.Strona 86John Jackson Miller - błędny rycerz.txt Nie dało się nic z tym zrobić.Zmierzając na swoje miejsce pod oknem, rzuciłukradkowe spojrzenie w kierunku blizniąt.Złotowłosy Quillan wpatrywał sięw dal, siedząc bez ruchu, z brudnymi ustami i w nocnej bieliznie, tak jak codzień.Dromika leżała na plecach, zaplatając i rozplatając włosy.Palcamibosych stóp ugniatała poduszkę.Calician szybko odwrócił wzrok.Nikt niemógł poskromić takiej potęgi.Słysząc kolejne grzmoty dobiegające znad zatoki, regent zdał sobiesprawę, że wkrótce przekona się o tym także reszta galaktyki.Okrętywojenne były gotowe.Właśnie opuszczały swoje hangary, ukryte pod osuszonymi w tym caluzbiornikami wodnymi Hestobylla.Czternaście gigantycznych statków zdrogocennej importowanej durastali budowano po cichu przez pięć lat woczekiwaniu na ten dzień.I każdy z nich miał na pokładzie ważnego pasażera - Celegianina.Tesame ośrodki treningowe na Byllurze, które zmieniały surowych adeptówSithów w mistrzów perswazji, zajmowały się także nielicznymiCelegianami, którzy okazali się wrażliwi na Moc.%7ładen z nich nie mógł sięrównać potęgą ze znienawidzonym Mistrzem Ooroo, ale wszyscy -usadowieni w sercu okrętu - gwarantowali, że rozkazy z Byllury będądokładnie wykonywane.W przeciwieństwie do swoich kuzynów w porcie iw miejskich silosach, nie mieli oni jedynie przekazywać rozkazów.Powinni jeszcze pilnować, żeby były one wykonywane, narzucając swojąwolę zarówno załodze, jak i pilotom eskortujących myśliwców.Niektórych trzeba było dopiero przekonać.Celegianie byli z natury bardzoniezależni, ale tak samo jak tutaj, na Byllurze, zawsze był na miejscu jedenz Unifikatorów, który potrafił wymusić na nich współpracę.A gdyby to niewystarczyło, grozba krzywdy wyrządzonej ich ziomkom w niewoli zawszeprzynosiła efekt.Nie było ich dużo, ale powinni wystarczyć.Mieli stanowić pierwszą falę,która zagarnie najdalej wysunięte systemy Daimana.Calician miałnadzieję, że zdołająnawet wygrywać kosmiczne potyczki i bitwy lądowebez jednego wystrzału.Każdy Daimanita, który zbliży się do nich na odległość pół kilometra,będzie narażony na ich atak.Sterując nimi, bliznięta mogą sterowaćwszystkimi.Nic ich nie powstrzyma.- Regent-aspekt.nas ochroni - powiedziała Dromika.Calician odwrócił się, zaintrygowany.Dziewczynka siedziała teraz prosto ipatrzyła na niego żałośnie, uspokajając jednocześnie Quillana.Chłopiec znów przyjął pozycję embrionalną jak często robił, kiedy miał doczynienia z czymś nieoczekiwanym.- Ochronię was - powtórzył z opóznieniem regent.W dziwnie nieśmiałymgłosie Dromiki nie było charakterystycznej dla niej siły psychicznej.Ale w następnym żądaniu już tak.- Powiesz nam, jak zniszczyć Jedi - powiedziała dziewczynka, a jej zieloneoczy rozbłysły pomarańczowym ogniem.- Powiesz nam, natychmiast.Calician powtórzył bezmyślnie jej słowa, ale zaraz stwierdził, że nie ma nicdo powiedzenia.W czasie swojego szkolenia na Sitha mierzył się zwieloma Rycerzami Jedi, żaden jeden nie pojawił się na Byllurze ani wokolicznych systemach przez te osiem lat od założenia Diarchii.SektorGrumani był już wtedy od dawna w rękach Sithów, a Byllura znajdowała sięzbyt głęboko na ich terytoriach.Wprawdzie pojawiały się pogłoski owypadach Jedi na terytoria Sithów, jednak zawsze atakowali gdzieśindziej.Calician jednak wiedział, że kiedyś się z nimi mierzył.Po prostuwiedział.Krevaaki zamknął chitynowe powieki i zwiesił ze wstydem głowę.- Nie.nie wiem, Lordzie Dromiko.Nie pamiętam.- Zniszczysz Jedi!- Pokonam Jedi - zapewnił Calician.Poczuł, jak wstępują w niego nowesiły, i odwrócił się z powrotem w stronę turbowindy.Słowa, którewypowiedział, były słowami Dromiki, ale także jego własnymi.To onstworzył doskonałą strukturę dowodzenia Sithów
[ Pobierz całość w formacie PDF ]