[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Zbliżył usta do okratowanej płyty i zawołał:- Niech ktoś powie, o co tutaj chodzi! Nie macie prawa więzić mnie w tej celi!Buńczuczne słowa miały stanowić dowód, że Zekk się nie boi.Chłopak wiedział jednak, że czasami zdarzają się takie rzeczy, o jakich Jacen i Jaina, wychowani w poszanowaniu prawa i pilnowani od najmłodszych lat, nigdy nie słyszeli.Był pewien, że jego „prawa” nie będą respektowane, jeżeli znajdzie się ktoś na tyle potężny, kto nie zawaha się ich podeptać.Był zdany na własne siły.Nie miał nikogo, kto mógłby wyciągnąć go z tarapatów albo wysłać oddział wojska, żeby go uwolnić.Niewiele osób zauważy, że zniknął.Nikt nie dowie się, co się z nim stało.- Hej! - krzyknął ponownie, kopiąc ścianę.- Dlaczego jestem uwięziony? Czego chcecie ode mnie?Nagle usłyszał szelest, dobiegający od strony przeciwległej ściany, i odwrócił się na pięcie jak użądlony.Przekonał się, że gładka płyta odsunęła się na bok.Zobaczył młodego mężczyznę stojącego w mrocznym otworze w towarzystwie dwóch uzbrojonych szturmowców.Wysoki nieznajomy był odziany w srebrzyste szaty.Miał jasne, równo przystrzyżone włosy, a na jego nieskazitelnie pięknej twarzy malował się łagodny uśmiech.Zekk jeszcze nigdy nie widział nikogo tak harmonijnie zbudowanego i przystojnego.Młody mężczyzna, od którego emanował niezwykły spokój, sprawiał wrażenie alabastrowego posągu, wyrzeźbionego przez artystę.- Czy przypadkiem trochę nie przesadzasz? - zapytał nieznajomy.Z jego głosu promieniowała siła i charyzma.- Przyszliśmy, kiedy uświadomiliśmy sobie, że odzyskałeś przytomność.Uderzając tak silnie w ścianę, mogłeś zrobić sobie jakąś krzywdę.Zekk nie pozwolił, by łagodne słowa mężczyzny uśpiły jego czujność.- Chcę wiedzieć, dlaczego tutaj, jestem - odparł.- Wypuśćcie mnie.Moi przyjaciele będą mnie szukali.- Jestem pewien, że nie będą - oznajmił nieznajomy, kręcąc głową.- Wiemy to, bo zebraliśmy o tobie wystarczająco dużo informacji.Ale możesz pozbyć się wszelkich obaw.- Mogę.pozbyć się obaw? - zająknął się chłopak.- Jak śmiesz mówić.Urwał, kiedy dotarło do niego znaczenie słów, wypowiedzianych przez mężczyznę.To prawda, przyjaciele nie będą go szukali.Bardzo wątpił, czy Jacen i Jaina w ogóle chcieliby pokazywać się w jego towarzystwie po incydencie, jakiego dopuścił się podczas bankietu.- O co ci właściwie chodzi? - zapytał o wiele ciszej.Mężczyzna, odziany w fałdzistą srebrną szatę, gestem dał znak szturmowcom, żeby się nie ruszali, po czym wszedł do celi i zamknął drzwi za sobą.- Widzę, że zostałeś umieszczony w jednym z naszych.najmniej luksusowych apartamentów - powiedział i lekko westchnął.- Postaram się znaleźć dla ciebie wygodniejsze pomieszczenie tak szybko, jak będzie możliwe.- Kim jesteście? - nalegał Zekk, nadal nie pozwalając sobie na osłabienie czujności.- Dlaczego mnie ogłuszyliście?- Nazywam się Brakiss - rzekł mężczyzna.- Przepraszam cię za.entuzjazm, okazany przez moją koleżankę Tamith Kai.Jestem pewien, iż uciekła się do użycia siły tylko dlatego, że się opierałeś.Gdybyś dobrowolnie zechciał zrobić to, o co prosiła, mógłbyś znaleźć się tu w przyjemniejszych okolicznościach.- Nie wiedziałem, że zgoda na porwanie może być uważana za coś przyjemnego - prychnął Zekk.- Porwanie? - odparł Brakiss, udając, że jest przerażony.- Nie wyciągaj pochopnych wniosków, dopóki nie usłyszysz wszystkiego, co mam do powiedzenia.- Mam nadzieję, że zaraz zechcesz mi to powiedzieć - mruknął chłopak.- Oczywiście.- Brakiss obdarzył go promiennym uśmiechem.- Chciałbyś może coś zjeść albo wypić?- Po prostu powiedz, o co chodzi.Brakiss złączył dłonie, a iskrząca się srebrzysta szata zamigotała przy tym ruchu jak zmarszczki na powierzchni wody, w której odbija się pochmurne niebo.- Mam dla ciebie pewną informację - zaczął.- Nie wątpię, że sprawi ci przyjemność, chociaż w pierwszej chwili możesz mieć trudności z otrząśnięciem się ze wstrząsu.- Jaką informację? - zapytał chłopak, sceptycznie unosząc brwi i marszcząc czoło.- Czy wiedziałeś o tym, że dysponujesz potencjałem Jedi?Zielone oczy Zekka rozszerzyły się ze zdumienia.- Ja? Potencjałem Jedi? - powtórzył.- Chyba pomyliliście mnie z kimś innym.Brakiss wyszczerzył zęby w uśmiechu.- Przyznaję, że sami byliśmy tym zaskoczeni.Czy twoi przyjaciele Jacen i Jaina nic ci o tym nie mówili? Nie wspominali ani słowem?- Nie mam żadnego potencjału Jedi - wymamrotał Zekk.- Nie mógłbym przecież mieć czegoś takiego.- Dlaczego nie? - unosząc brwi, zapytał Brakiss.Sprawiał wrażenie bardzo pewnego siebie.Czekał, aż chłopak zechce odpowiedzieć na jego pytanie.W końcu Zekk spuścił głowę i popatrzył na otwarte dłonie.- Ponieważ jestem.najzwyczajniejszym ulicznikiem.Tymczasem rycerze Jedi są wielkimi obrońcami Nowej Republiki.Są potężni i silni.Brakiss przerwał mu, niecierpliwie kiwnąwszy głową.- Tak, to prawda.ale dysponowanie umiejętnościami Jedi nie ma nic wspólnego z tym, jak żyjesz czy zostałeś wychowany.Moc nie zna żadnych granic społecznych ani ekonomicznych.Sam Luke Skywalker był kiedyś przybranym synem zwykłego farmera na pustynnej Tatooine.Dlaczego biedny chłopak nie miałby dysponować takim samym potencjałem Jedi jak, powiedzmy, dzieci potężnego polityka, pławiące się w luksusie i nie muszące troszczyć się o zaspokajanie swoich potrzeb? Prawdę mówiąc - zniżywszy głos, ciągnął Brakiss - możliwe, że zawdzięczasz to właśnie faktowi, iż całe twoje życie było jednym pasmem udręki.Twoje umiejętności zostały wyostrzone w większym stopniu niż zdolności tych małych rozpieszczonych bachorów.- To nie są bachory - odciął się Zekk.- Są moimi przyjaciółmi.Brakiss zlekceważył jego uwagę nonszalanckim gestem.- Wszystko jedno.- Jak to się stało, że nic o tym nie wiedziałem? Jakim cudem nigdy.niczego nie czułem? - zastanawiał się chłopak.Nagle uświadomił sobie, czego poszukiwała Tamith Kai, badając go za pomocą dziwnego urządzenia.Brakiss zakołysał się na piętach.- Skąd mogłeś wiedzieć o tym, że dysponujesz umiejętnościami Jedi, jeżeli nikt cię nie uczył? Nikt ci nawet nic nie powiedział.Sam widziałeś, że wykrycie potencjału Jedi jest niezwykle proste.Prawdę mówiąc, jestem wstrząśnięty faktem, że tacy dobrzy przyjaciele jak Jacen i Jaina nigdy nie zadali sobie trudu sprawdzenia twojego potencjału.Czyż nie jest prawdą, że mistrz Skywalker rozpaczliwie poszukuje nowych kandydatów do swojej uczelni, żeby wyszkolić ich na potężnych rycerzy Jedi?Zekk niechętnie kiwnął głową.- Jeżeli to prawda - ciągnął Brakiss - dlaczego twoi przyjaciele nie badaj ą każdego, z kim się spotykają? Dlaczego z góry założyli, że nie warto poddać cię testowi? Wydaje mi się, że cię lekceważą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]