[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nasze małżeństwo było szalonym,namiętnym lotem w przestrzeń kosmiczną.Może wszystkie małżeństwa są takiena początku, ja nie wiem.Wiem tylko, że nasze jako zbliżenie fizyczne dwojgaludzi, związek ciał, szał upojenia, wykluczający wszystko poza nami dwojgiem,mogło być idealnym wzorem dla przyszłych małżeństw.Premiera  Nie miałam się w co ubrać została odłożona dwa razy i terminustalono ostatecznie na 16 listopada.Alicja miała też trochę pomniejszych po-wodów do rozdrażnienia i ponadto jej partner w tym filmie, Paul Esterling, niemógł przyjechać na premierę nowojorską.Tak samo nie mógł przyjechać reżyser.Zacząłem wyczuwać klęskę w powietrzu, ona jednak tylko się niecierpliwiła.Wieczorem 16 listopada padał śnieg.Zwykłe bzdury z kamerami i tłumem ga-piów przed kinem trwały niedługo, zresztą był to mały tłumek.Potem Alicja nascenie powiedziała kilka słów do mikrofonu i ukłoniła się, wyglądając prześlicz-nie.Zajęliśmy nasze miejsca wśród premierowej publiczności.Film się rozpoczął.Alicja wyglądała na ekranie okropnie.Zobaczyłem, że kamera jest jej wro-giem, podkreśla twarde, sztywne linie jej twarzy, które w naturze ruchliwość i wy-razistość zwykle zaciera.Wrodzony wdzięk, promienna wesołość, wydawały sięsztucznym, kiepskim aktorstwem.Już po pierwszych dwóch minutach Alicja uję-ła mnie za rękę i trzymała mocno.Po dwóch następnych minutach puściła mojąrękę i siedziała z pięściami zaciśniętymi na kolanach.Scenariusz był zręczny, film zabawny i jedyny poważny w nim mankamentstanowiła Alicja.Nie całą winę ponosiła kamera.Od czasu do czasu Alicja niepotrafiła oprzeć się pokusie zademonstrowania, że ma twarz z gumy, zgoła w tejroli zbytecznie, przy czym okraszała to popisami w stylu  cip, cip , wprost że-nującymi.Wyszłaby ze mną z kina po cichu przed końcem filmu, ale nie mogła.91 Zobowiązała się, że po filmie jeszcze wystąpi w celach reklamowych, i wystąpiła.Przeszła przez to wspaniale, niosła triumf w obu rękach, gwiazda w każdym calu,niczym nie zdradzając, że do głębi uświadamia sobie swoją klęskę.Dowiodła miw ciągu tych kilku minut, jak wielką jest aktorką.To był jeden z występów w jejkarierze rzeczywiście znakomitych.Kiedy wracaliśmy do domu limuzyną wynajętą na ten wieczór, płakała.W mieszkaniu wybuchła.Chodziła tam i z powrotem, rozrzucając rzeczy i miota-jąc przekleństwa, o których znajomość nigdy jej nie podejrzewałem.Do wszyst-kich diabłów wysyłała operatora, reżysera i charakteryzatora.Krzyczała, że da-wali jej zbyt ostre światło, ujmowali ją pod złym kątem, i stawiała im dziesiątkiinnych zarzutów zbyt fachowych, żebym mógł je zrozumieć.Na premierze byław oryginalnej sukni paryskiej, kosztownej ponad wszelkie wyobrażenie dla czło-wieka takiego jak ja, niedawno zwolnionego z wojska.Podarła teraz tę suknięi podeptała.Wszystkie moje słowa pociechy, otuchy, miłości, tylko obijały się jejo uszy.Nic do niej nie docierało.Nasze małżeństwo przyjęło od tamtego wieczora nowy kierunek, fatalny kie-runek, nie dlatego, żeby powstał jakikolwiek rozdzwięk pomiędzy nami.Po prostuAlicja miała miejsce wyłącznie na jedno zainteresowanie w życiu  samą sobą.Była gwiazdą nad gwiazdami, zanim jej film pokazano, napawała się oczeki-waniem triumfów.Zmiechem odpowiadała na każde napomknięcie o konieczno-ści liczenia się z groszem i uważała za rzecz zabawną to, że ja chcę przynajmniejpłacić swój udział, jeśli już nie pokrywam sam wszystkich wydatków.Bawiło jątakże moje poczucie bezradności na jej terenie zawodowym, strapienie, że niemogę jej pomagać w żaden konkretny sposób.Ona to ona, stworzona do wielkichpieniędzy, ról coraz większych, nie potrzebująca nikogo.Nie byłaby taka, gdy-by nie ten film, który, zanim wszedł na ekrany, stanowił dla niej lądowanie naKsiężycu już dokonane.Niełatwo dała się ściągnąć z powrotem na Ziemię.Teraz zbyt ostrożnie wydawała pieniądze, nie skąpiąc tylko na własne wydat-ki, zwane przez nią  koniecznością zawodową.Zaczęła uganiać się za reżysera-mi, producentami i najróżniejszymi ludzmi z branży filmowej w sposób, moimzdaniem, żałośnie oczywisty.Do mnie odnosiła się niecierpliwie, czasami okrut-nie bez żadnego powodu.Kiedy indziej przerażona i w defensywie potrzebowałamnie, żebym ją uspokajał. Ja chcę być wielką aktorką, Kirk  powiedziała kiedyś w spokojniejszymokresie. Chcę być największą pod słońcem.Proszę, zrozum to.Nie będę sięoszczędzała.Będę pracowała ciężko.Ale chcę być największa. Największa w czym?  zapytałem. W komedii? W tragedii? W sztucesalonowej? W czym się da.Będę robiła wszystko, czego ode mnie zażądają.Wszystko.Znów dzieliła nas przepaść nie do przebycia.Alicja w gruncie rzeczy nie miałacelu.%7ładen głos wewnętrzny nie nakazywał jej poświęcić życia i energii i myśli92 pełnych nadziei jakiemuś szczególnemu zamierzeniu.Ona jedynie chciała byćwielka.Zrozumieć aktorkę to niemożliwość dla każdego, nawet dla mężczyzny, któryz nią żyje.Ni stąd, ni zowąd w najbardziej niespodziewanych chwilach wydawaładziwne dzwięki, coś takiego jakby głosem wygrywała gamy bezsensownych słów.Godzinami ćwiczyła przed lustrem, bez krzty poczucia humoru, robiąc różne mi-ny, wywracając oczami, wykrzywiając usta, studiując wszelkie gesty i skręty ciałaz powagą, ze skupieniem, ze wzrokiem utkwionym w czymś widocznym tylko dlaniej, czołgała się i postukiwała palcami w podłogę.Wykuwała na pamięć stronicenudnych książek i deklamowała je, żeby łatwiej uczyć się ról.To była praca, ciężka praca.To było życie poświęcone sprawie.W tym Alicjanie przesadzała.Dopóki nie zmądrzałem, przeszkadzałem jej nieraz jakąś uwagąbądz pytaniem.Doprowadzałem ją do wściekłości.Nie tolerowała mnie wtedy.Nie obchodziło ją ani trochę, co ja robię, czy chcę robić.Czasami tylko nastę-powało krótkie interludium pozornego zainteresowania, bardzo powierzchowne-go.Wymagała, żebym rzucał wszystko w jednej chwili na byle skinienie i towa-rzyszył jej bądz służył jako goniec.Ona była osią świata, a ja musiałem kręcić sięwokół niej.Taką już miała mentalność.Nie wiedziała, rzeczywiście nie wiedziała,że jest samolubna [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •