[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wreszcie spotkaliśmy konnego herolda, który przeciął nam drogę.Dostrzegł onbroń, jaką mieliśmy, i wojowniczą postawę całej drużyny oraz Buliwyfa i krzyknąłostrzeżenie.Herger rzekł do mnie: Chce on poznać nasze imiona, i to szybko.Buliwyf odpowiedział coś heroldowi, a po tonie jego głosu poznałem, że Buliwyf niemiał nastroju na dworskie uprzejmości.Herger mówił dalej: Buliwyf wyjaśnia mu, że jesteśmy poddanymi króla Higlaca, z królestwa Yatlam,że jedziemy z misją do króla Rothgara i chcemy z nim mówić.Herger dodał też: Buliwyf mówi, że Rothgar jest najznakomitszym królem.Ton głosu Hergera wyrażał jednak całkiem przeciwny sąd w tej sprawie.Herold kazał nam szybko udać się do wielkiego dworu i zaczekać na zewnątrz, podczasgdy on powie królowi o naszym przybyciu.Uczyniliśmy to, chociaż Buliwyf i jegoludzie nie byli zachwyceni takim traktowaniem; rozległo się pomrukiwanie i szemranie,gościnność bowiem należy do normańskich obyczajów, toteż przetrzymywanie zabramą wydawało się niezbyt łaskawym powitaniem.Jednakże czekali, a także odłożylibroń, pozostawiając swoje miecze i włócznie u bram wiodących do dworu.Zbroi jednak50przezornie nie zdjęli.Sam zaś dwór był ze wszystkich stron otoczony różnymi domostwami, obyczajemludzi Północy.Były to długie domy z wygiętymi bokami, jak te w Trelburgu, ale różniłysię usytuowaniem, tutaj bowiem nie było czworoboków.Nie było również widaćfortyfikacji ani umocnień ziemnych.Dalej, za wielkim dworem i długimi budynkami wokół niego, teren opadał kurozległej, płaskiej, zielonej równinie, z tu i ówdzie rozrzuconymi zagrodami, a za tądoliną, w oddali, widniały wzgórza i skraj lasu.Zapytałem Hergera, kto mieszka w tych długich domach, on zaś odpowiedział: Kilka należy do króla, niektóre są dla jego rodziny, pozostałe zamieszkane są przezjego szlachtę, a także przez służbę i niższych członków jego dworu.Powiedział też, iż jest to trudne miejsce, lecz nie zrozumiałem, co chciał przez towyrazić.Wreszcie pozwolono nam wejść do wielkiego dworu króla Rothgara.Zaprawdę,powiadam, że dwór ten trzeba uznać za jeden z cudów całego świata, tym bardziejże znajduje się on w tej surowej krainie Północy.Dwór ów poddani króla Rothgaranazywają imieniem Hurot, albowiem Normanowie nadają ludzkie imiona rzeczomważnym w ich życiu, budowlom i łodziom, a szczególnie broni.Powiadam zatem: ten Hurot, wielki dwór Rothgara, był tak ogromny jak głównypałac kalifa i bogato inkrustowany srebrem, a nawet gdzieniegdzie złotem, które jest naPółnocy niezwykle rzadkie.Na wszystkich bocznych ścianach były desenie i ornamentyświadczące o najwyższym przepychu i niespotykanym mistrzostwie.Zaprawdę, był topomnik potęgi i chwały króla Rothgara.Sam król Rothgar siedział w odległym krańcu dworu Hurot, którego przestrzeń jesttak ogromna, że z tej odległości prawie nie mogliśmy dostrzec władcy.Za jego prawymramieniem stał ten herold, który nas zatrzymał.Herold ów wygłosił mowę, która, jak mipowiedział Herger, brzmiała tak: Oto, o królu, drużyna wojowników z królestwa Yatlam.Ludzie ci dopiero coprzypłynęli morzem, a wodzem ich jest człowiek imieniem Buliwyf.Proszą usilnie,byś pozwolił im powiedzieć, z czym przybywają, o królu.Nie broń im wstępu, mająobejście hrabiów, a z zachowania ich wodza widać, że to wielki wojownik.Powitaj ichjak hrabiów, o królu Rothgarze.Tak więc dozwolono nam zbliżyć się do króla Rothgara.Król Rothgar wyglądał na człowieka bliskiego śmierci.Nie był młody, włosy jegobyły białe, skóra bardzo blada, na twarzy zaś, pooranej bruzdami, malowały się smuteki strach.Patrzył na nas, mrużąc oczy, czy to z podejrzliwości, czy też dlatego, że był niemalślepy, nie wiem.Wreszcie przemówił takimi, jak mi powiedział Herger, słowami: Wiem o tym człowieku, posłałem bowiem po niego, by podjął tę bohaterską misję.51To Buliwyf, poznałem go jako chłopca, kiedy popłynąłem morzem do królestwa Yatlam.Jest on synem Higlaca, który był tam moim łaskawym gospodarzem, a oto teraz synjego przybywa do mnie w czas smutku, kiedy jestem w potrzebie.Pózniej Rothgar wezwał wojowników, aby zebrali się w wielkim dworze, i rozkazał,by przyniesiono dary i urządzono uroczyste przyjęcie.Następnie Buliwyf wygłosił długą mowę, której Herger nie tłumaczył dla mnie,albowiem odezwanie się w czasie, gdy Buliwyf przemawiał, oznaczałoby brak szacunku.W każdym razie sens był taki: Buliwyf, usłyszawszy o kłopotach Rothgara, strapił sięnimi niezmiernie; te same troski zniszczyły królestwo jego własnego ojca, przybyłprzeto, aby wyzwolić królestwo Rothgara od zła, które je nękało.Wciąż nie wiedziałem, czym było to, co Normanowie nazywali złem, chociażoglądałem już dzieło bestii rozrywających ludzi na kawałki.Król Rothgar przemówił znowu, spiesząc się nieco.Ze sposobu, w jaki mówił,wywnioskowałem, że chciał powiedzieć parę słów, zanim zejdą się wszyscy jegowojownicy i hrabiowie.Mówił tak [według Hergera]: O Buliwyfie, znałem twojego ojca, kiedy sam byłem jeszcze młodym człowiekiem,który dopiero co wstąpił na tron
[ Pobierz całość w formacie PDF ]