[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I znów nerwowoprzewróciła się na drugi bok.Z bawialni słychać było głos męża.Widocznie ktoś został nocować, bo Piotr Dmitrycz dokogoś się zwracał: Nie powiem, żeby hrabia Aleksej Pietrowicz był fałszywym człowiekiem.Ale mimo wolina takiego wygląda, ponieważ wszyscy wy, panowie, chcecie widzieć w nim nie tego, kim jestw rzeczywistości.W jego dziwactwach upatrujecie oryginalność, w familiarnym zachowaniu dobroduszność, w absolutnym braku poglądów konserwatyzm.Załóżmy nawet, żerzeczywiście jest konserwatystą osiemdziesiątej czwartej próby.Ale cóż to takiegokonserwatyzm?Piotr Dmitrycz, zły i na hrabiego Alekseja Pietrowicza, i na gości, i na samego siebie, miałteraz okazję ulżyć sobie.Wymyślał i hrabiemu, i gościom i zirytowany samym sobą gotów byłwypowiadać i głosić wszystko co chcecie.Odprowadziwszy gościa, przechadzał się przezchwilę po bawialni z kąta w kąt, przeszedł się po jadalni, korytarzu, gabinecie, potem znów pobawialni i wszedł do sypialni.Olga Michajłowna leżała na plecach przykryta kołdrą tylko popas (było jej teraz gorąco) i ze złą miną obserwowała muchę, która tłukła się o sufit. Ktoś został nocować? zapytała. Jegorow.*Tysiące pozdrowień fr.(przyp.tłum.).82Piotr Dmitrycz rozebrał się i położył do łóżka.Zapalił milcząc papierosa i też zacząłobserwować muchę.Jego spojrzenie było srogie i niespokojne.Olga Michajłowna patrzyła wmilczeniu na jego piękny profil.Nie wiadomo czemu, ale wydawało jej się, że jakby mążodwrócił teraz do niej twarz i powiedział: Olu, jest mi ciężko , rozpłakałaby się lubroześmiała i od razu poczułaby się lepiej.Sądziła, że nogi ją bolą i jest jej niewygodniedlatego, że serce ma ściśnięte. Piotrze, o czym myślisz? zapytała. Tak, o niczym. odpowiedział mąż. Masz ostatnio jakieś tajemnice przede mną.Niedobrze. Czemu niedobrze? odpowiedział oschle i nie od razu. Każdy ma własne życie, więcpowinny być i własne tajemnice. Własne życie, własne tajemnice.wszystko to słowa! Zrozum, obrażasz mnie! powiedziała Olga Michajłowna, podnosząc się i siadając na łóżku. Jeżeli masz coś na sercu,czemu ukrywasz to przede mną? Dlaczego uważasz, że lepiej wynurzać się przed obcą kobietąniż przed żoną? Przecież słyszałam, jak skarżyłeś się dziś w pasiece Luboczce. Moje gratulacje.Bardzo mi miło, że słyszałaś.Znaczyło to: zostaw mnie w spokoju, nie przeszkadzaj myśleć! Wzburzyło ją to.Irytacja,nienawiść i gniew, które tłumiła w sobie przez cały dzień, nagle wezbrały; miała ochotęnatychmiast, nie odkładając do jutra, wygarnąć wszystko mężowi, obrazić go, zemścić się.Próbują się opanować, żeby nie krzyczeć, powiedziała: Chcę ci powiedzieć, że zachowujesz się wstrętnie, wstrętnie, wstrętnie! Dziś przez całydzień cię nienawidziłam oto coś zrobił!Piotr Dmitrycz też podniósł się i usiadł. Wstrętnie, wstrętnie, wstrętnie! mówiła Olga Michajłowna, dostając na całym cieledreszczy. Nie masz mi czego gratulować! Sobie lepiej pogratuluj! Wstyd, hańba!Dokłamałeś się do tego stopnia, że wstydzisz się z żoną w jednym pokoju przebywać! Jesteśfałszywy! Widzę cię na wylot i rozumiem każdy twój krok! Olu, kiedy jesteś w złym humorze, to proszę cię, uprzedzaj.Będę wtedy spał wgabinecie.Powiedziawszy to wziął poduszkę i wyszedł z sypialni.Olga Michajłowna nie przewidziałatego.Przez pierwsze chwile patrzyła z otwartymi ustami i drżąc na całym ciele na drzwi, zaktórymi zniknął, i próbowała zrozumieć, co to ma znaczyć.Czy jest to jedna z tych sztuczek,które stosują w sporach fałszywi ludzie, kiedy czują, że nie mają racji, czy zniewaga,umyślnie wymierzona w jej dumę? Jak to należy rozumieć? Przypomniała sobie kuzyna,oficera, wesołego młodzieńca, który często opowiadał jej ze śmiechem, że kiedy w nocy jego połowica zaczyna marudzić , bierze poduszkę i pogwizdując idzie do gabinetu, zostawiającżonę w głupiej i śmiesznej sytuacji.Oficer ten był żonaty z bogatą, kapryśną i głupią kobietą,której nie szanował i ledwo znosił.Olga Michajłowna wyskoczyła z łóżka.Uważała, iż pozostało jej tylko jedno wyjście:ubrać się jak najszybciej i na zawsze opuścić ten dom.Należał do niej, ale tym gorzej dlaPiotra Dmitrycza.Nie zastanawiając się szybko poszła do gabinetu, żeby powiedzieć mężowio swojej decyzji ( Babska logika! przemknęło jej w myślach) i jeszcze coś obrazliwego,złośliwego na pożegnanie.Piotr Dmitrycz leżał na wersalce i udawał, że czyta gazetę.Obok niego paliła się świeca.Jego twarz była zasłonięta gazetą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]