[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Lordowie Tivanixi i Zoariyi wysłali Szóstych, żeby popyta­li o skóry.- Do diabła! Będziemy musieli zapłacić! Stara wiedźma za­groziła, że odpłynie z czarnoksiężnikiem na pokładzie!Brota nie tylko przywiozła do Casr ładunek doskonałej skóry, ale wykupiła cały towar dostępny w mieście.Opanowawszy ry­nek, żądała czterystu sztuk złota, a Wallie nie potrafił skłonić jej do ustępstwa.Dzień wcześniej ich głośna dyskusja skończyła się tym, że dzieci wpadły w histerię, a żeglarze przysunęli się do wiader z piaskiem.Władza suzerena kończyła się na nabrzeżu.- Będzie kłopot z rozładunkiem - stwierdził Wallie.- Gdy sta­tek zacumuje w porcie, jeniec może się nie oprzeć pokusie.Le­piej sam wszystkiego dopilnuj.Przyda ci się trochę świeżego po­wietrza.Weź pieniądze i dużo ludzi.Zresztą powinieneś poznać Rotanxiego.To fascynujący stary łotr.A poprzedniego wieczoru omal nie wyciągnął ze mnie sekretu maszyny parowej, dodał w myślach.- Lord Tivanixi melduje o kolejnym złamanym obojczyku.Pierwszemu zgruchotano stopę.Niedługo cały zjazd będzie w łubkach.Nie zgłoszono bólów brzucha.Dobra nowina! Stłoczenie całej armii w jednym budynku było kuszeniem losu.Epidemia stanowiła znacznie większe zagroże­nie niż nieprzyjaciel.- Przestrzegane jest zarządzenie o gotowaniu wody?- Tak, suzerenie.Poziom wody w zachodniej studni obniżył się p kolejny łokieć, a we wschodniej na dłoń.Zła wiadomość! Żadna sutra nie wspominała o kopaniu studni.To zadanie należało do niewolników, a Wallie sprzedał wszystkich.- Lord Jansilui melduje, że wysłał ludzi do Tau i Dri na poszu­kiwanie rzemieślników wyrabiających łuki i po sokolników.Py­ta, czy może posłać kogoś do miast czarnoksiężników, a jeśli tak, czy ma prosić o pomoc lorda Nnanjiego.- Tak, tylko oczywiście nie szermierzy.Najlepiej kapłanów al­bo handlarzy.Niech zwróci się do Honakury, a pominie siatkę Nnanjiego.Werbunku nie da się zachować w tajemnicy.- Tak, suzerenie.To już wszystkie wieści.Na zewnątrz czeka delegacja.chyba urzędników portowych.- Niech przedstawią swoją sprawę.Jeśli są urzędnikami porto­wymi, powiedz im, żeby wrócili za tydzień.Trochę niepewności im nie zaszkodzi.Adiutant uśmiechnął się przelotnie.-Dwóch Szóstych oskarżono o bijatykę.Lordowie Nnanji i Zoariyi skazali obu na dwadzieścia jeden batów.Wyrok czeka na zatwierdzenie.- Do diaska! – Wallie zerwał się z krzesła i podszedł do okna.- Potrzebuję nowych zasłon i jeszcze jednej lampy.Obu?- Jeden oskarża drugiego o rozpoczęcie bójki.- Linumino również wstał.- Świadkowie nie są zgodni.Sędziowie uznali, że zaczął Ukilio, a Unamani pierwszy wyciągnął miecz.Wallie zastanawiał się przez chwilę.- Masz pod ręką herolda?- Nie, suzerenie.- Wezwij jakiegoś, a ja tymczasem porozmawiam z Katanjim.Ktoś jeszcze ma do mnie pilną sprawę?Adiutant odparł, że reszta może zaczekać, i wyszedł.Wallie wrócił na krzesło.Zerknął na łóżko z czystą kapą i westchnął.Niemal wszystkie dni i noce spędzał w tym pokoju.Wizyty na Szafirze stawały się coraz rzadsze i krótsze.Od czterech dni nie spał na statku, tylko w gabinecie.Sam.Na widok Trzeciego uśmiechnął się i wstał.Ostatnio wpraw­dzie się spotykali, ale nie rozmawiali o interesach.Teraz Katanji najwyraźniej nie przyszedł w celach towarzyskich.Dwa nowe znaki na czole dopiero co się zagoiły, ale kucyk miał już przy­zwoitą długość.Był spięty złotym gryfonem.Brązowy kilt uszy­to z najdroższego weluru, buty lśniły.Zamiast miecza na plecach młodzieniec nosił u pasa wypchaną sakiewkę.Z aprobatą rozejrzał się po pokoju, uniósł nową jasną draperię i zachichotał na widok starej boazerii ze śladami po cięciach mie­czem.Potem wygodnie usadowił się na stołku.- Wzywałeś mnie, panie?Niewinne spojrzenie zmiękczyłoby marmur.- Tak.To bardzo sprytne, Katanji, ale za długo trwa.Potrzebu­jemy ich już teraz! Podobno masz trzydzieści siedem.- Trzydzieści jeden po ostatnich trzech, panie.Staram się przy­spieszyć sprawę.Czcigodny Trookro przychodzi i wybiera, jakie chce, co oszczędza sporów.Dzisiaj dostaniemy kolejnych dzie­sięć.Dobrych!Wallie podziwiał tupet młodzieńca.- Wiesz, że omal nie wtrącono cię do więzienia? Pierwszego ranka Tivanixi wysłał Trookro po konie, a ty potroiłeś cenę.Wszyscy przypuszczali, że to robota Chinaramy.Później zaczęli polowanie na czarownice wśród Szóstych, którzy słyszeli jak mówiłem Tivanixiemu, żeby przyprowadził siodlarza na statek.Nie wiedzieli, że kiedy wcześniej wspomniałem o koniach, ty byłeś w pobliżu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •