[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Stojąc już w drzwiach, odwróciła się.- Na zewnątrz są jeszcze inni strażnicy.Niech pan nie robi niczego, co może im się wydać podejrzane, bo zaoszczędzi nam pan kłopotu związanego z pana wysłaniem.- Straci pani wtedy korzyści, które mogę pani przynieść - powiedział Trevize, starając się nazbyt skutecznie, żeby zabrzmiało to beztrosko.- Trudno - odparła Branno z niewesołym uśmiechem.8.Na dworze czekał na nią Liono Kodell.- Słyszałem wszystko, pani burmistrz - powiedział.- Wykazała pani niezwykłą cierpliwość.- I jestem niezwykle zmęczona.Wydaje mi się, że ten dzień miał siedemdziesiąt dwie godziny.Teraz pan to przejmuje.- Dobrze, ale proszę mi powiedzieć, czy naprawdę użyła pani wytwornicy pola statycznego, żeby ekranować ten budynek?- Oj, Kodell - rzekła Branno znużonym głosem.- Przecież nie jest pan głupi.Czy coś wskazywało na to, że nas ktoś obserwuje? Myśli pan, że Druga Fundacja śledzi wszystko, wszędzie i zawsze? Ja nie jestem taką romantyczką jak Trevize.On mógł tak myśleć, ale ja nie.Już wyrosłam z tych lat.A zresztą nawet gdyby tak było, gdyby Druga Fundacja miała wszędzie oczy i uszy, to czy nie zdradziłaby nas z miejsca sama obecność wytwornicy? Czy jej użycie nie wskazałoby od razu Drugiej Fundacji, że ktoś się zabezpiecza przed nimi? Wystarczyłoby, żeby się zorientowali, że jakiś obszar opiera się ich działaniu, że ich siła psychiczna tam nie sięga.Czy dla utrzymania w sekrecie takiego urządzenia aż do chwili, kiedy będziemy mogli je w pełni wykorzystać, nie warto poświęcić nie tylko Trevizego, ale i pana, i mnie? A jednak.Jechali samochodem.Prowadził Kodell.- A jednak? - powtórzył Kodell.- A jednak co? - spytała Branno.- Ach tak.A jednak temu młokosowi nie brakuje inteligencji.Nazwałam go głupcem co najmniej parę razy, żeby go usadzić, ale z pewnością nim nie jest.Jest młody, naczytał się powieści Arkady Darell i myśli, że Galaktyka jest taka, jak w tych powieściach, ale ma intuicję i jest bystry.Szkoda, że go stracimy.- A więc jest pani pewna, że go stracimy?- Całkowicie - odparła smutnie Branno.- Ale to najlepsze wyjście.Nie potrzebujemy młodych paliwodów, walących na oślep i burzących w ułamku sekundy to, co mozolnie budowaliśmy przez lata.Poza tym, on nie zginie bezużytecznie.Na pewno zwróci na siebie uwagę Drugiej Fundacji, jeśli oczywiście oni istnieją i jeśli ich interesujemy.A kiedy zajmą się Trevizem, to być może nie będą się interesować nami.Może nawet zyskamy coś więcej niż tylko to, że przestaniemy być przedmiotem ich zainteresowania.Wolno nam mieć nadzieję, że zajmując się Trevizem, zdradzą się niechcący i dadzą nam sposobność do znalezienia odpowiednich środków przeciw nim.- A więc Trevize ma na siebie ściągnąć burzę? Branno wykrzywiła usta.- O właśnie, to metafora, której szukałam.On jest naszym piorunochronem.Przyjmie uderzenie i ochroni nas przed nieszczęściem.- A ten Pelorat, który znajdzie się na drodze gromu?- On też może ucierpieć.Nie ma na to rady.Kodell pokiwał głową.- Wie pani, co zwykł mawiać Salvor Hardin? “Nie daj się nigdy odwieść swoim zasadom moralnym od zrobienia tego, co słuszne".- W tej chwili nie myślę o zasadach - rzekła Branno, ziewając.- Myślę o tym, żeby iść spać.A jednak.mogłabym wymienić masę osób, które poświęciłabym chętniej niż Golana Trevize.To przystojny młodzieniec.I, oczywiście, wie o tym.- ostatnie słowa zabrzmiały bardzo niewyraźnie.Pani burmistrz zamknęła oczy i zapadła w sen.Rozdział IIIHISTORYK8.Janov Pelorat miał siwe włosy, a jego twarz, kiedy był w dobrym nastroju, miała raczej bezmyślny wyraz.Rzadko zdarzało się, że nie był w dobrym nastroju.Był średniego wzrostu i tuszy i zwykł poruszać się bez pośpiechu, i mówić z namysłem.Miał pięćdziesiąt dwa lata, ale wyglądał na znacznie starszego.Nigdy nie opuszczał Terminusa, co było zupełnie niezwykłe, szczególnie, w przypadku osób jego profesji.On sam nie wiedział, czy ten osiadły tryb życia wziął się z jego obsesyjnego zainteresowania historią czy też przywykł do niego pomimo, a może wbrew swej pasji
[ Pobierz całość w formacie PDF ]