[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chr.Dotychczasowe metody datowania, łącznie ze sławną, tak popularną metodą 14C,pozostawiają znaczne luki, skoro tylko przekraczamy wiek 5600 lat.Im starsza jest badana substancja, tym bardziej zawodna staje się metoda izotopowa.Również poważni badacze powiedzieli nam, że metodę 14C uznają za mało przydatną, gdyż wiek substancji organicznej liczącej od 30 000 do 50 000 lat można według niej określać arbitralnie, według uznania.Nie należy przyjmować tych krytycznych głosów bez zastrzeżeń — ale bez wątpienia przydałaby się druga metoda datowania, równoległa do 14C i bazująca na najnowocześniejszej aparaturze.Rozdział VIIICzy bogowie pozostawili olbrzymy z Wyspy Wielkanocnej? — Kim był biały bóg? — Nie znano krosna, ale uprawiano bawełnę — Ostatnie poznanie człowiekaPierwsi europejscy żeglarze, którzy na początku XVIII wieku wylądowali na Wyspie Wielkanocnej, nie wierzyli własnym oczom.Na tym małym skrawku ziemi, oddalonym 3600 kilometrów od wybrzeży Chile, ujrzeli setki nieprawdopodobnie dużych posągów, rozrzuconych wzdłuż i wszerz wyspy.Całe góry były zdeformowane, twarda jak stal skała wulkaniczna pocięta niczym masło, a ważące dziesiątki tysięcy ton bryły skalne leżały w miejscach, które nie mogły być miejscem obróbki.Setki olbrzymich postaci, sięgających po części od 10 do 20 metrów wysokości i ważących do 50 ton, jeszcze dzisiaj wpatruje się wyzywająco w każdego przybysza, przypominając roboty, które zdają się tylko czekać na ponowne uruchomienie.Pierwotnie kolosy nosiły także kapelusze, ale i nakrycia głowy nie przyczyniły się do wyjaśnienia zagadkowego pochodzenia posągów.Kamienne kapelusze ważące ponad 10 ton zostały znalezione w innym miejscu niż skalne korpusy, a nakrycie głowy trzeba było przecież jeszcze podnieść na znaczną wysokość.Obok niektórych kolosów znaleziono swego czasu drewniane tabliczki, zapisane osobliwymi hieroglifami.Obecnie we wszystkich muzeach świata nie spotka się już nawet dziesięciu owych tabliczek, a na tych, które jeszcze są, nie zdołano dotąd odczytać ani jednego napisu.Badania dziwnych olbrzymów podjęte przez Thora Heyerdahla wykazały, że należą one do trzech wyraźnie różniących się kultur, z których najstarsza wydaje się najdoskonalsza.Znalezione przez siebie resztki węgla drzewnego Heyerdahl datuje na około 400 r.po Chrystusie, ale nie wiadomo, czy te ślady ognia oraz szczątki kości pozostają w jakimś związku z kamiennymi figurami.Przy ścianach skalnych i na obrzeżach kraterów Heyerdahl odkrył setki niedokończonych posągów.Tysiące narzędzi z kamienia i zwykłe kamienne topory leżą wszędzie wokoło, jakby praca została gwałtownie przerwana.Wyspa Wielkanocna jest położona z dala od kontynentów i wszelkiej cywilizacji.Wyspiarzom bliższy jest Księżyc i gwiazdy niż jakakolwiek ziemska kraina.Wyspa, będąca maleńkim skrawkiem wulkanicznej skały, pozbawiona jest drzew.Obiegowe wyjaśnienie, że skalne giganty zostały przetransportowane na obecne miejsca za pomocą drewnianych rolek, i w tym wypadku jest zatem chybione.Wyspa mogłaby dostarczyć pożywienia nie więcej niż dwóm tysiącom ludzi.(Obecnie Wyspę Wielkanocną zamieszkuje kilkuset tubylców.) Nie sposób wyobrazić sobie w starożytności regularnych kursów statków na wyspę, które dostarczałyby kamieniarzom pożywienia i odzieży.Kto zatem wyciął posągi w skale, kto je obrobił i przetransportował? W jaki sposób przenoszono je kilometrami — nie mając rolek — poprzez wertepy? Jak je obrabiano, polerowano i podnoszono? Jak wreszcie nakładano kapelusz, zrobiony z innego kamienia niż korpus?O ile przy budowie egipskiej piramidy można sobie wyobrazić— mając bujną fantazję — rytmiczną pracę armii ludzkich mrówek, to na Wyspie Wielkanocnej możliwość taka odpada z powodu braku siły roboczej.W żadnym wypadku nie wystarczyłoby dwóch tysięcy ludzi — nawet gdyby pracowali dniem i nocą — do ukształtowania bardzo prymitywnymi narzędziami kolosalnych posągów w wyjątkowo twardej skale wulkanicznej.Co więcej część ludności musiała się zajmować uprawą tutejszej lichej ziemi i na skromną choćby skalę połowem ryb, inni musieli tkać materiały i wiązać liny.Nie, dwa tysiące ludzi nie mogło stworzyć tych posągów, a większe zaludnienie na małej Wyspie Wielkanocnej nie jest możliwe.Kto zatem wykonał tę pracę? I dlaczego posągi stoją na obrzeżu wyspy, a nie w jej wnętrzu? Jakiemu kultowi służyły?Niestety również na tym małym kawałku Ziemi pierwsi zachodni misjonarze przyczynili się do tego, że przeszłość spowita jest mrokami.Spalili bowiem tabliczki zapisane hieroglifami, zakazali dawnego kultu bogów, zniszczyli wszelką tradycję.Choć pobożni mężowie przystąpili do dzieła gruntownie, nie zdołali przeszkodzić ludności tubylczej w przechowaniu w pamięci i używaniu do dzisiaj dawnej nazwy wyspy: „Kraj ptaka-człowieka".Zgodnie z ustnie przekazywaną legendą na wyspie wylądowali w pradawnych czasach latający ludzie i rozniecili ogień.Potwierdzają to rzeźby lecących istot o dużych, wytrzeszczonychoczach.Automatycznie nasuwają się porównania między Wyspą Wielkanocną a Tiahuanaco! W obu miejscach znajdują się kamienne olbrzymy, wykonane w tym samym stylu.W obu przypadkach wyniosłe twarze o stoickim wyglądzie dobrze komponują się z figurami.Inkowie pytani przez Francisco Pizarro w 1532 r.o Tiahuanaco powiedzieli, że żaden człowiek nie widział tego miasta inaczej niż w gruzach, gdyż zostało ono zbudowane w zamierzchłej przeszłości.Podania określały Wyspę Wielkanocną mianem „pępka świata".Odległość między Tiahuanaco a wyspą wynosi ponad 5000 kilometrów.W jaki zatem sposób mogłoby dojść do zainspirowania jednej kultury przez drugą?Być może pewnej wskazówki mogłaby nam udzielić preinkaska mitologia, w której występował sędziwy bóg-stwórca Wirakocza, który był bóstwem pradawnym i elementarnym.Zgodnie z legendą Wirakocza stworzył świat, kiedy jeszcze panowały ciemności i nie było Słońca.Wykuł w skale ród olbrzymów, ale kiedy ci nie spodobali mu się, zatopił ich w wielkiej wodzie.Następnie spowodował, że nad jeziorem Titicaca wstało Słońce i Księżyc, aby Ziemia miała światło.A potem — czytajmy uważnie! — w Tiahuanaco ulepił gliniane figurki człowieka i zwierzęcia i tchnął w nie życie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]