[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Po przejściu znacznego dystansu piraci zauważyli, że skalna szczelina o stromychścianach zamiast zwężać się coraz bardziej, jak wszystkie poprzednio spenetrowane odnogi,zaczyna stawać się coraz szersza.Srebrna nawierzchnia wciąż sięgała od ściany do ściany.Posuwali się teraz ostrożnie, bo przełom był już aż nadto szeroki, by zmieścił się w nimmięsożerny, duży drapieżnik z gatunku takich, przed którymi niedawno udało im się uciec.Ichczujność mącił nieco natrętny blask srebrnego podłoża.Palmy Livistona strzelały w niebo, ale niewkraczali jeszcze do tropikalnej dżungli. To nikiel, powinienem był się domyślić. mruczał sam do siebie Smiggens. A to co znowu, panie Smiggens?  Blackstrap odezwał się z niezwykłym jak na niegospokojem.Odkrycie nawet na kapitanie wywarło wrażenie. Jako składnik stopu.Czyste srebro byłoby za miękkie na nawierzchnie drogi, nawetprzeznaczonej do lekkiego transportu.Nikiel, jak podejrzewam, mógł ją dostatecznie utwardzić,by spełniała swoją rolę.Zcieżka stopniowo stała się gościńcem, potem arterią, a wreszcie bulwarem wystarczającoszerokim, by zapewnić każdemu z marynarzy takie bogactwo, o jakim nikomu się nawet nieśniło.Tyle srebra  mruknął Blackstrap  nie przywiezli nigdy nawet konkwistadorzy z wyprawdo Nowego Zwiata.Nagły krzyk sprawił, że obaj podnieśli głowy.Jako odkrywca zdumiewającej alei,Watford zasłużył sobie na prawo prowadzenia pochodu.W podzwrotnikowej dżungli takwysunięta pozycja zostałaby uznana za samobójczą, tutaj uważano ją za honorową.Ha! Cóż znalazł tym razem nasz spostrzegawczy Kornwalijczyk?  Złoty ząb kapitanabłysnął w uśmiechu. Obudzcie się, chłopcy Pan Watford nas wzywa.A kiedy pan Watfordwzywa, mądry człowiek skwapliwie korzysta z zaproszenia!Przechodząc z marszu w trucht, z czym mimo więzów nie miały problemu spętanestworzenia, piraci wypadli zza ostrego zakrętu szerokiego teraz kanionu i stanęli przedprzegradzającą go ścianą.Zwyczajny, lecz solidny mur miał może dwie stopy grubości idwadzieścia wysokości i był wykonany całkowicie z cegieł długich na stopę i szerokich na kilkacali.W samym środku bariery widać było duży otwór z luznymi zawiasami wskazującymimiejsce, w którym musiały tkwić niegdyś dawno już przegniłe drewniane drzwi.Zawiasy były zmosiądzu.Również każda zakurzona i brudna cegła w ścianie pokryta była warstwą mosiądzu, byoprzeć się niszczącej sile żywiołów. Zastanawiam się, dlaczego mosiądz?  mruknął Blackstrap, gdy zbliżyli się do tegozabytku nieznanej cywilizacji. Może mieli go bardzo dużo?Mosiądz. Smiggens miał dziwny wyraz twarzy. Jeśli to jest mosiądz, to powinien byćzaśniedziały, jak srebro.Chyba że ktoś z okolicy poświęca całe życie na polerowanie go.Rzeczywistość okazała się tak obezwładniająca, że przez dobre kilka chwil ci zahartowanii doświadczeni korsarze nie mogli się otrząsnąć ze zdumienia.Czuli się jak uderzeni obuchem,odkąd Blackstrap wydłubał luzno siedzącą cegłę z krawędzi wiekowych wrót.Kapitan całkowicie zaniemówił na dłuższą chwilę, co Smiggens odnotował po razpierwszy na przestrzeni ich długiej znajomości.Trzymając cegłę w obu dłoniach, wielkimężczyzna usiadł ciężko na twardej ziemi.Odchylił do tyłu głowę i gapił się w milczeniu naścianę.Gruba na dwie stopy, wysoka na dwadzieścia.Tyle na razie wiedzieli.Jaka była jejszerokość w poprzek kanionu, musieli dopiero ocenić lub zmierzyć, z wyjątkiem otworu podawno nie istniejących wrotach, był to lity mur. O co chodzi, kapitanie?  zapytał Thomas. Taaa.Właśnie.Co się stało?  Samuel przysunął się bliżej z wyrazem nie tyle szczerej troski, ile zaciekawienia. Co się stało? A nic takiego, panie Samuel. Blackstrap powiódłwzrokiem po twarzach swoich marynarzy. Zupełnie nic.Bądz tak dobry, panie Samuel, ipotrzymaj to za mnie.To mówiąc, cisnął piratowi cegłę.Ten chwycił ją bez trudu i.zawył, gdy wyśliznęła musię z rąk i ciężko opadła na prawą stopę.Mimo że stopę chronił but, Samuel upadł na ziemięskowycząc z bólu który jednak prawie natychmiast minął.Cegła była ze złota.Cała ściana zbudowana była z takich właśnie cegieł.Zatem ściana.Nie znając zasad logiki Arystotelesa, piraci z miejsca przystąpili do rozbiórki ściany,waląc w nią energicznie wszystkim, co mogło się do tego przydać.Poszły w ruch noże, szable,topory, kolby broni palnej.Nawet fiszbinowe grzebienie zostały zaprzęgnięte do gorączkowegowysiłku.Druga cegła okazała się tak samo ciężka jak pierwsza [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •