[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Jak przekażecie wiadomość?- Najprościej, jak można.Wyjdę na ulicę i kogo spotkam, temu powiem, o co chodzi, ten zrobi to samo i wszyscy dowiedzą się błyskawicznie.Możemy iść.- Dotrzemy do tamy przed świtem?- Bez trudu.Naturalnie, to twój wybór, ale gdybyś powiedział nam, co chcesz tam zrobić, moglibyśmy pomóc ci bardziej niż tylko jako przewodnicy.Zmęczenie i cięgi musiały nieco przytępić moje zmysły, skoro dopuściłem do aż tak poważnego zaniedbania.- Przepraszam.Zaczynam gonić w piętkę.Sytuacja wygląda następująco: odkąd wasi przodkowie umknęli przed prześladowcami, rasa ludzka nabrała nieco rozsądku i chociaż nadal istnieją wyjątki, to większość zamieszkanych planet ceni sobie pokój.Planety te utworzyły Ligę, która powołała do życia Marynarkę, a głównym zadaniem Marynarki jest utrzymanie tego pokoju oraz kontaktowanie się planetami takimi jak wasza, o ile tego pragną.Nie jestem członkiem tej organizacji, ale współpracuję z nią w sprawie inwazji i mam urządzenie umożliwiające nawiązanie łączności.Z powodów zbyt skomplikowanych, by je teraz wyjaśniać, wygląda ono jak ptak, a ukryte jest w transporterze, którym dojechałem do elektrowni.Chcę je odzyskać i uruchomić, aby Marynarka Ligi dowiedziała się, gdzie jesteśmy, przybyła i uspokoiła tych wojaków.- Jeśli Marynarka, w imieniu której mówisz, zamierza w tym celu użyć siły, to nie możemy ci pomóc - stwierdził Stirner po chwili namysłu.- Co zamierza, tego nie wiem, ale w użycie siły wątpię, gdyż po pierwsze, bez porównania przewyższa technologicznie najeźdźców, a po drugie, słynie z bezkrwawego rozładowywania konfliktów, a nie z masakr.- W takim razie spróbujemy.Jak możemy ci pomóc?- Prowadząc do hydroelektrowni, resztą zajmę się sam.Pójdziemy we trzech, ty, ja i lekarz.Będziemy potrzebować żywności i czegoś do picia.- Zapomniałeś o mnie - ocknął się Morton.- Wręcz przeciwnie, nie mogę zapomnieć.Jesteś wreszcie poza armią i niech tak zostanie.Albo wydostanę ptaka po cichu, albo wcale, a regularna walka z bogatszą o ostrą amunicję kompanią zwiadu nie jest szczytem moich marzeń.Siedź tu, gawędź z Sharlą i dowiedz się jak najwięcej o tej planecie i o tym, co wyprawa Zennor.Wrócę jutro w nocy i zastanowimy się, co dalej.- Z przyjemnością przedyskutuję z tobą idee Wspólnoty - uśmiechnęła się Sharla i Morton tak się w nią zapatrzył, że nie zauważył nawet mojego wyjścia.Stirner musiał być zapalonym łazęgą, a Lum zgoła maratończykiem, bowiem narzucili naprawdę ostre tempo.Naładowany po czuprynę prochami dotrzymywałem im kroku bez trudu, ale wolałem nie myśleć, co będzie, gdy środki przestaną działać.Bite drogi, linia przesyłowa, jakiś kanał i po paru godzinach światła miasta były już daleko, a przed nami wznosiły się góry.Stirner zarządził w końcu przerwę, zatem siedliśmy pod najbliższym drzewem.- Jeśli chcecie coś zjeść, to teraz, bo zostawiamy tu bagaże - poinformował przewodnik.- Jesteśmy blisko?- Bardzo.Do tamy podejdziemy przez kanał odpływowy, o tej porze roku całkiem suchy.Jego wylot znajduje się na brzegu rzeki w pobliżu elektrowni.- W ten sposób ominiemy straże - ucieszyłem się.- Do transportera też będzie blisko.Ile czasu zostało do świtu?- Co najmniej cztery godziny.- To ślicznie, pora na następną pigułkę czy zastrzyk, bo inaczej padnę.I trzymajmy się planu.Trzeba wysłać wiadomość, nim coś naprawdę złego zacznie się tu dziać.Zjedliśmy, ukryliśmy bagaże w dziupli, dostałem zastrzyk i ruszyliśmy.Po niedługiej chwili Stirner znalazł wylot kanału.- Nie zamieszkuje tych okolic nic groźnego? - spytałem podejrzliwie, gdy zagłębiliśmy się w kompletną ciemność kanału.- Wątpię, pora deszczowa niedawno minęła, a wówczas kanał wypełnia woda.- A poza tym na kontynencie nie ma niebezpiecznych zwierząt - dodał lekarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]