[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Co masz na myśli? - dopytywał się Thomas.Panille powtórzył to, co powiedziała mu Hali Ekel o planach zgładzenia rośliny.- Dlaczego nie powiedziałeś nam o tym? - spytała poważnie Waela.- Pomyślałem, że Hali może się mylić, a.nie było okazji, by wam o tym powiedzieć.- Niech wszyscy zostaną na miejscach - powiedział Thomas - a ja tymczasem sprawdzę, czy nie mainnych niespodzianek.Pochylił się i szukał wokoło.- Czyżbyś wiedział, czego szukać? - spytała Waela.- Przeszedłem odpowiednie przeszkolenie.To wszystko wydało się Waeli niepokojące: Thomas przeszkolony w wykrywaniu sabotażu?Panille słuchał ich, nie przywiązując uwagi do rozmowy.Uwolnił się ze swego fotela i wpatrywał się wotwarty właz.Słone morskie powietrze było dziwnie słodkie.Ten zapach wydawał się pokrzepiający.Przezotwartą przestrzeń ponad konsolą widział stado świetlistych zbliżających się pomimo wiatru.Ruchy gondoli,zapachy - nawet to, że przeżyli pomimo niebezpieczeństw grożących podczas nurkowania - wszystkosprawiło, że odczuwał radość życia.Thomas zakończył sprawdzanie.- Nie ma nic - powiedział.Waela powiedziała:- Nadal nie mogę.- W to uwierzyć - dokończył Panille.- Wokół Oakesa dzieją się pewne rzeczy, o których nie powinniśmysię dowiedzieć.- Statek nie pozwoliłby.- zawołała wzburzona Waela.- Też coś! -Thomas skrzywił się.-Może Oakes ma rację.Statek czy statek? Czy możemy być pewni?Takie wyrazne bluznierstwo zaintrygowało Panille'a.Jeszcze jeden Kaapee! A przecież to było jedno ztych odwiecznych pytań filozoficznych, o których tyle razy rozmawiał ze Statkiem, może jedynie zadane wbardziej bezpośredniej postaci.Myśląc o tym Panille obserwował zbliżające się świetliste.- Popatrzcie na te świetliste! - Wskazał je ręką.Waela spojrzała przez ramię.- Jest ich wiele i są bardzo duże.Co robią?- Pewnie nadciągają, by nam się przyjrzeć - powiedział Thomas.- Chyba nie podejdą zbyt blisko, jak sądzisz?Panille wpatrywał się w pomarańczowe stado.Były żywe, być może potrafiły czuć.- Czy kiedykolwiek zaatakowały?- Co do tego nie ma zgodnych opinii - powiedziała Waela.- Używają wodoru, a jak wiesz, zapalony eksploduje.Bywały wypadki.- Lewis twierdzi, że poświęcają siebie.działają jak żywe bomby - powiedział Thomas.- Ja sądzę, że sąpo prostu ciekawe.- Czy mogą nas zniszczyć? - spytał Panille, rozglądając się dookoła.Na horyzoncie, w zasięgu wzroku,nie było widać lądu.Wiedział, że mają jedzenie i wodę w zbiornikach pod stopami.Waela sprawdziła to,zanim wystartowali.- Mogą jedynie przyciemnić powłokę gondoli - powiedział Thomas.Mówił pracując jednocześnie przykonsoli.- Uruchomiłem radiolokator, ale na tej częstotliwości jest wiele zakłóceń.Radio chyba pracuje.- Ale bez sondy" nie możemy się przebić przez zakłócenia - powiedziała Waela.- Jesteśmy odcięci odświata.Panille, pokonując kołysanie gondoli, wspiął się po kilku stopniach drabiny, aż ramionami wystawały muponad włazem.Jeden rzut oka i zauważył, że świetliste wciąż przedzierają się w ich kierunku.Zwróciłuwagę na pakiet przytwierdzony do plazu obok włazu.- Co robisz? - zaniepokoił się Thomas.- W zwoju jest jeszcze mnóstwo anteny sondy.Thomas przysunął się do podstawy drabiny i zerknął wgórę.- Co o tym sądzisz?Panille wpatrywał się to w świetliste, to w powierzchnię morze smaganą wiatrem.Czuł się tu dziwniewyzwolony, jakby cały ten czas, gdy był więziony w sztucznym otoczeniu Statku, był jedynieprzygotowaniem do tego wyzwolenia.Wszelkie holozapisy, historia i godziny intensywnej nauki nie dają sięporównać do prawdziwej sytuacji.Jednak przygotowania uzbroiły go w wiedzę.Popatrzył w dół naThomasa.- Jakiś latawiec mógłby podnieść naszą antenę dostatecznie wysoko.- Latawiec? - Waela wpatrywała się w niego poprzez plaz.Latawcami określano ptaki żywiące siępadliną.Thomas, znający inne znaczenie tego słowa, zastanawiał się.- Czy mamy materiał?- O czym ty mówisz? - dopytywała się Waela.Thomas wyjaśnił, co ma na myśli.- Ach, latające zabawki - powiedziała.Rozejrzała się po gondoli.- Mamy materiały.Co byś powiedziałna to? - Oderwała materiał ochronny od tablicy rozdzielczej i zwinęła go.- To może być materiał nałączenia.Panille, spoglądając na nich z góry, powiedział:- W takim razie.- Przerwał, gdy znalazł się w smudze cienia.Wszyscy popatrzyli w górę.Dwie wielkie świetliste znalazły się dokładnie nad gondolą, niektóre z ich macek były podwinięte dogóry, a w innych trzymały olbrzymie skały zanurzone w wodzie, by utrzymać stateczność.Mackipodtrzymujące balast jednej ze świetlistych otarły się o gondolę, powodując mocne kołysanie.Panille złapał się brzegu włazu, by nie spaść.Skała balastowa przemknęła obok niego, tworząc ślad zpiany.- Co one wyprawiają? - krzyknęła Waela.- Gaz, który wyrzuciliśmy, zabił wiele glonów - powiedział Thomas.- Chyba nie myślicie, że świetlistechronią morszczyn?- Nadciągają następne! - zawołał Panille.Thomas i Waela spojrzeli we wskazanym kierunku.O jakieś sto metrów dalej, popychany wiatrem, sunąłrój złoto-pomarańczowych świetlistych.Panille wspiął się wyżej, by usiąść na brzegu włazu.Z tej dogodnej pozycji, widział skały balastowerysujące linie piany w poprzek rai i przeskakujące ponad liśćmi morszczynu.Gigantyczne grzebienieświetlistych kłębiły się i trzepotały, podczas skrętu, a potem zesztywniały obierając nowy kierunek.Stojąc za Panille'em, Thomas mógł co nieco zobaczyć.- Tylko mi nie mówcie, że są bezmyślne - powiedział.- Zastanawiam się, czy je rozgniewaliśmy? - powiedziała Waela.Panille, któremu wiatr szarpał włosy i brodę, był bardzo wesoły - nareszcie wolny.Pandora jest cudowna!- Są śliczne! - zawołał.- Zliczne.Ostry skrzeczący dzwięk z tyłu spowodował, że Thomas odwrócił się gwałtownie.To odezwał się głośnikradia, które zostawił włączone po sprawdzeniu.Z głośnika wydobył się jeszcze jeden skrzeczący dzwięk.Oto, co się działo z radiem, obwiniano świetliste i morszczyn, ale w jaki sposób one to robiły?Rój znalazł się teraz tuż obok gondoli.Olbrzymie stworzenie na przedzie nakierowało swą skałębalastową prosto na gondolę.Thomas wstrzymał oddech.Czy plaz wytrzyma uderzenie?- Atakują! - wrzasnęła Wada.Panille wspiął się jeszcze wyżej.Stał teraz na najwyższym szczeblu drabiny, a dla zachowaniarównowagi opierał się kolanem o przykrywę otwartego włazu.Wymachiwał obiema ramionami i wrzeszczał:- Popatrzcie na nie! Są wspaniałe! Cudowne!- Zciągnij tego głupca na dół! - krzyknął Thomas do Waeli stojącej u podnóża drabiny.Kiedy tak krzyczał, zwinięte wąsy świetlistej znajdującej się na przedzie objęły gondolę, a skała uderzyłao plaz dokładnie przed Waelą.Ta złapała się drabiny łapiąc równowagę i krzyknęła do Panille'a.Ostrzeżenieprzyszło zbyt pózno, gondola się pochyliła.Wciąż wymachujący rękami Panille nie mógł się już utrzymać nanogach i został wyrzucony z gondoli.Zobaczyła, że jedną dłonią uczepił się wąsa świetlistej, po czym zostałporwany w górę.Inne wąsy szybko go oplotły, niemal przykrywając ciało, które teraz tylko częściowo byłowidoczne.Waela zobaczyła to wszystko w ułamku sekundy, gdyż gondola zaczęła skakać jak szalona podzmasowanym atakiem świetlistych.- Atakują!Thomas zaklinował się w kącie, gdzie urządzenia kontrolne łączyły się z pulpitem łączności
[ Pobierz całość w formacie PDF ]