[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.No owszem, to jest nawet możliwe.Co za bezczelność! Trzeba koniecznie powiedzieć waszemu ojcu!- Nic podobnego! - zaprotestowała żywo Janeczka.Nikomu nie trzeba mówić, bo od razu będzie potworne piekło! Pawełek poparł siostrę bardzo energicznie.- Żadne takie, ona się wyprze i tyle! I wykombinuje coś innego!- Ależ dzieci, przecież tego nie można tak zostawić!- Toteż właśnie - przyświadczyła Janeczka.- Pewnie, że nie można.Już znaleźliśmy sposób i chcemy ci o nim powiedzieć.Kotlety na patelni zaczęły się przypalać, babcia musiała poświęcić im trochę uwagi.Pośpiesznie odwróciła je na drugą stronę.- Jaki sposób? - spytała podejrzliwie.- Bardzo dobry.- Rozumiem, że z pewnością znakomity, tylko na czym ma polegać?Janeczka wzięła głęboki oddech.Nadszedł najważniejszy punkt programu.- Na tym, że ty też będziesz czatować na listonosza, bo tylko ty jesteś w domu, jak on przychodzi - rzekła uroczyście.- I odbierzesz od niego pierwsza, a ona nie zdąży.- Możesz jej oddawać te dla niej, nie musisz wrzucać do sedesu - dodał Pawełek wspaniałomyślnie.Babcia się jakby zachłysnęła.- Dzieci, czy wy macie źle w głowie?! Jak ja mam czatować na listonosza? Na ulicy?!- E tam, na ulicy! W domu! - zawołał szybko Pawełek.- Na ulicy będzie czatował Chaber.- Nie na ulicy, tylko przy furtce - sprostowała Janeczka.- Już jest wytresowany, nauczyliśmy go.Przyleci do ciebie i powie, że idzie listonosz, i wtedy ty prędko wyjdziesz.Może nawet zaszczeka.Musisz na niego uważać i od razu wyjść do tego listonosza, bo inaczej cała tresura będzie na nic.- Potem jeszcze musisz go pochwalić, że dobry pies.Babcia zdjęła z patelni nieco dziwnie usmażone kotlety, z jednej strony przypalone, a z drugiej przesadnie blade, i ułożyła na niej nową porcję.Oswajała się z propozycją.- Wiecie, że to jest bardzo oryginalny sposób - rzekła po chwili milczenia.- To znaczy, że mam współpracować z psem?- Nie wiem, dlaczego nie - powiedziała Janeczka z lekką urazą.-Z nim się bardzo dobrze współpracuje.Babcia znów się przez chwilę zastanawiała.Wahała się, najwidoczniej miała jakieś wątpliwości.- No przecież chyba nie zostawisz na zatracenie listów całej rodziny?! - wykrzyknął potępiająco Pawełek.- Co wy macie za pomysły.- To są bardzo dobre pomysły! Babciu, zgódź się! No powiedz, będziesz na niego uważać?Babcia zaczęła się łamać.Pomysł dzieci był tak dziwny, że przez samą swoją dziwność wart wypróbowania.Właściwie na podstęp tej złośliwej baby należało odpowiedzieć również podstępem.Pies, wiadomo, dopilnuje lepiej niż człowiek.Kiedy woda na kisiel zaczęła wrzeć, molestowana babcia wyraziła wreszcie zgodę.Odzyskała już równowagę umysłową.- Ale nie dłużej niż trzy dni - zastrzegła się.- Jeśli nic z tego nie wyjdzie, trzeba będzie powiedzieć wszystko waszemu ojcu.Od kiedy mam zacząć tę współpracę z waszym genialnym psem?- Od jutra - powiedział z wielką ulgą Pawełek.- Żebyś wiedziała, że on jest rzeczywiście genialny! Jeszcze się przekonasz!- Znakomicie, może dzięki niemu sama dojrzeję umysłowo.Kto chce wylizać garnek po kisielu?- Ja!!! - wrzasnęli wielkim głosem Janeczka i Pawełek i równocześnie zerwali się ze stołków.Genialny pies pamiętał o listonoszu i spełnił swoje zadanie bezbłędnie.Wiedział już, że jeśli tylko pojawia się owa istota woniejąca pocztą, należy natychmiast coś zrobić.Przez ostatnie trzy dni biegło się do babci.Teraz nie było w domu ani jego pani, ani zastępującego ją pana, musiał zatem popędzić do babci sam.Woń istoty wyczuł z bardzo wielkiej odległości i ruszył natychmiast.Doskonale umiał skakać na klamkę i sam otwierać sobie drzwi.Babcia skończyła właśnie przepierkę i wyszła z łazienki.Ujrzała wpadającego psa, zaniepokoiła się, że nabłoci, ale od razu zaintrygował ją swoim zachowaniem.Kręcił się, skomląc cichutko, biegł do drzwi, oglądał się za nią, wracał, znów odbiegał i najwyraźniej w świecie czegoś chciał.Babcia zatrzymała się w holu, nieco stropiona, pełna najlepszych chęci, żeby spełnić jego życzenie.- Czego ty możesz chcieć ode mnie, piesku? - zastanawiała się na głos.- Znalazłeś tam coś? Chcesz, żebym wyszła z tobą? Zapraszasz mnie, to widzę, co ty mi tam chcesz pokazać.?I nagle przypomniało jej się, co to może być.- A! - wykrzyknęła półgłosem, z ożywieniem.- Pewnie ten listonosz? Czekaj że, czekaj, już idę!.Pośpiesznie zmieniła pantofle i wybiegła do ogrodu.Chaber w podskokach, uradowany, pędził przed nią do furtki.Kiedy go dogoniła, listonosz już był w pobliżu.- Rzeczywiście - powiedziała zdumiona babcia.- Jaki dobry, mądry pies! To ja jestem gapa, ledwo zdążyłam.Dzień dobry panu!- Moje uszanowanie pani! - zawołał wesoło listonosz.- Ma pan coś dla nas?- Coś tu chyba jest, już patrzę.- Nazwisko Chabrowicz - podpowiedziała żywo babcia.- Albo Nowicka.Listonosz wyciągnął z torby plik listów i znalazł w nim jeden.- Tak jest.Rafał Nowicki.Proszę bardzo.- To mój wnuk - wyjaśniła babcia, odbierając list.- Nic więcej nie ma?- Nie, nic więcej - odparł listonosz grzecznie i zamknął torbę.- Ładny pies.Ostatnio zawsze go tu widuję przy furtce.Chyba już mnie poznaje?Babcia czule pogłaskała siedzącego obok niej Chabra.- A poznaje, poznaje, jeszcze jak! Nawet z daleka.To bardzo mądry pies! Do widzenia panu.Na brak pochwał Chaber z pewnością nie mógł narzekać.Zachwycona babcia obsypała go nimi bez żadnego umiaru.Utwierdził się w przekonaniu, że postąpił właściwie i że za każdym razem o nadejściu woniejącej pocztą istoty należy zawiadamiać babcię, co wywołuje zachwyty, czułości i nagrodę w postaci ciasta.Tyle że przed otrzymaniem nagrody trzeba się poddać operacji wycierania wszystkich czterech łap.Janeczka i Pawełek wracali tego dnia później, bo mieli dodatkowe lekcje angielskiego.Ponadto Janeczka musiała jeszcze zmienić w wypożyczalni książkę, Pawełek zaś czatował na znajomego milicjanta.W rezultacie zdołali się porozumieć z babcią dopiero przed samym obiadem, a i to sprawa była utrudniona, bo większość rodziny zdążyła już znaleźć się w domu.- Wiecie, że chyba mieliście rację - przyznała babcia w pustej chwilowo kuchni.- To jest niezwykle mądry pies! Wpadł do domu i tak wyraźnie powiedział, że idzie listonosz, jakby mówił ludzkim językiem.Nadzwyczajne!- No proszę - wtrącił Pawełek - już się na nim poznałaś!- I co? - pytała z przejęciem Janeczka.- Poszłaś mu zabrać listy?- Tak, był jeden do Rafała.Obaj z listonoszem już się znają.To znaczy z psem.- Rafał z listonoszem i z psem? - zdziwił się Pawełek.- To byłoby trzech - zauważyła Janeczka.- Babcia powiedziała, że obaj.Na trzech nie mówi się obaj.Babcia poczuła, że coś jej zaczyna przeszkadzać w posługiwaniu się umysłem.- Nie plączcie mi w głowie! - zażądała z irytacją.- Listonosz z psem się znają.Janeczkę życie towarzyskie listonosza interesowało w nikłym stopniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]