[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I tak podobno namierzają go różni amatorzy lekkiego zarobku, to jeszcze musi dodatkowo kłuć w oczy bogactwem.Konrad nie był kretynem i doskonale zdawał sobie sprawę, iż zlecona mu potajemna ochrona upasionego bęcwała nie wyczerpuje kwestii.Bęcwał nie wyglądał na potencjalną ofiarę.Podobno czatowali na niego jacyś, żeby mu zrobić coś złego, ale zda­niem Konrada, to raczej on mógł zrobić coś złego tym czatującym.Niemniej jednak wola klienta rzecz święta, a ten tu wręcz sam się podstawia.Jeśli wszystko razem ma dodatkowe aspekty, nie jego rzecz, on powinien pilnować i cześć.Ruszył spokojnie za jaguarem swoim Fiatem Punto, wypożyczonym z agencji, pełen mieszanych uczuć do przydzielonego mu właśnie zadania.Samochody dostawali skromne, nie rzucające się w oczy.Pilno­wanie tego Wolskiego właściwie stanowiło dziecinną rozrywkę, tyle że zajmowało cały dzień, bo cholernik był nieobliczalny.Nigdzie nie siedział w określonych godzinach, z pracy wyjeżdżał rozmaicie, pętał się po mieście, do domu wracał też różnie, spotykał się z ludźmi czasami na chwilę, a czasami na dwie go­dziny i za skarby świata nie dawało się z tego wykroić wolnego czasu dla siebie.W dodatku robota zapo­wiadała się na długofalową.Konrad poprosiłby o za­mianę na coś innego, sporadycznego, gdyby nie trzy drobnostki, po pierwsze, płacono za to wyjątkowo dobrze, po drugie, jego siostra, Jola, najwidoczniej doskonale znała gościa, pracowała z nim i może dało­by się to dyplomatycznie wykorzystać, a po trzecie, w grę weszła dziewczyna.Trzeci dzień dopiero zajmował się tym facetem i jeszcze nie rozumiał układów wokół niego.Żona, owszem, osoba, która przyleciała ze zleceniem, praw­dopodobnie była jego żoną, pasowała nawet nieźle, też gruba, ze wspaniałymi wałkami tłuszczu wszę­dzie, ubrana tak, że oko bielało.Żeby gruba baba umiała się ubrać do tego stopnia elegancko.?! Kon­rad widział ją przypadkiem, nie tylko widział, ale całkowicie niezamierzenie stał się świadkiem jej roz­mowy z szefem i nawet nie mógł się przyznać do tego, bo agencja zapewniała klientom idealną dyskrecję.Przepadło.Facetka sama sobie winna, bo zamiast zwyczajnie przyjść do gabinetu szefa w godzinach pracy, uparła się spotkać później, jak już wszysc wyjdą.No i przyszła, ale trzeba trafu, że była tam oszklona loggia, oddzielona od pokoju pergolką z bluszczem i potężną, długą donicą z ziemią, z której wyrastały już lilie.W liliach zaś z wielkim zapałem lęgły się specjalne robaki, dotychczas niemożliwe do zwalczenia, usuwane przez biednych amatorów kwie­cia palcami, pojedynczo, ze łzami wstrętu w oczach.Konrada te robaki interesowały nadzwyczajnie, cza­tował na nie i właśnie pojawiły się pierwsze.Nie mając pojęcia o umówionym spotkaniu szefa z klientką, odwaliwszy swoje zajęcia, po pracy, wybierał żyjątka starannie, niewidoczny od strony pokoju i nieiłyszalny.I już pierwsze słowa wchodzącej przed szefem baby: “W żadnym wypadku nie może mnie nikt zobaczyć!" sprawiły, że zamarł za pergolką, bo nawet gdyby wybiegł natychmiast, żadna siła nie zdołałaby w nią wmówić jego ślepoty.Wahał się dostatecznie długo, żeby nie pozostało mu już nic innego, jak tylko po wieki wieków ukryć swoją obecność w niestosownym miejscu.Makijaż miała tak kunsztowny, że mogła sobie pozwolić nawet na rzewne łzy.Obawiała się okropnie o męża.Narażał się komu popadło, lekkomyślny może nie był, ale nadmiernie zadufany w sobie, lekceważył niebezpieczeństwa i wrogów miał zatrzęsienie.Głupimi żartami zawsze zbywał jej niespokojne pyta­nia, a ona dłużej nie wytrzyma tego życia w nerwach i musi wiedzieć o nim wszystko.Szczególnie, czy nie pęta się za nim jeden łobuz, któremu najgorsze rzeczy mogą wpaść do głowy, i czy on sam nie wdaje się w zbyt brutalne towarzystwo.Gdzie on się plącze, kiedy nie można go złapać telefonicznie? Kobiety nie, kobiety mało ważne, chociaż to nigdy nie wiadomo, w każdym razie ona potrzebuje dla niego anioła stro­ić, który po pierwsze dostarczy jej informacji, żeby się wreszcie mogła trochę uspokoić, a po drugie w razie czego czynnie wkroczy.Więc wymoczek to być nie może.Koszty obojętne, zapłaci każdą sumę.Konrad za pergolką poczuł wielką ulgę, że nie jest mężem tej baby, i wyglądało na to, że szef żywi uczucia podobne.Ale zlecenie przyjął, bo tak roz­rzutni klienci przytrafiali się rzadko, zgodził się na­wet na jednostronny kontakt telefoniczny, mianowicie to ona miała dzwonić, a ktoś do niej, broń Boże, bo na wieść, że ma być pilnowany, mąż po­czułby się śmiertelnie obrażony.W domu bywa róż­nie i przez złośliwość losu telefon trafiłby na niego, ona zaś nieba mu pragnie przychylić i najmniejszej przykrości za nic w świecie nie zrobi.Głupia się wydawała beznadziejnie, ale łzy wyle­wała prawdziwe i dziko zdenerwowana była z pew­nością.Potężną zaliczkę wpłaciła gotówką.W czasie kiedy szef odprowadzał ją do wyjścia, Konrad zdążył się wymknąć nieznacznie razem ze swoimi robaka­mi, a potem robota padła na niego i musiał udawać, że pierwsze słyszy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •