[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wspierała się jeszcze obiema rękami o łóżko, już prawie była wyprostowana.Egwene przygotowała się, by ją złapać, gdy będzie padała.Nynaeve zamknęła oczy i powoli ułożyła się z powrotem na łóżku.- Może jednak zostanę.Tam na pewno mocno wieje.Amyrlin wybuchnęła śmiechem.- Opowiadano mi, że masz temperament jak rybołów, któremu w gardle utknęła kość.Niektóre z sióstr, dziecko, twierdzą, że niedługo zaczniesz sobie znakomicie radzić jako nowicjuszka, nieważne ile masz lat.Moim zaś zdaniem, jeśli istotnie posiadasz te umiejętności, o których mi opowiadano, wówczas zasługujesz na miano Przyjętej.- Znowu się roześmiała.- Zawsze uważałam, że należy dawać ludziom to, na co zasługują.Tak, podejrzewam, że wiele się nauczysz, kiedy już będziesz w Białej Wieży.- Wolałabym, żeby któryś ze Strażników nauczył mnie posługiwania się mieczem - odparowała Nynaeve.Spazmatycznie przełknęła ślinę i otworzyła oczy.- Jest ktoś taki, na kim chętnie bym go wypróbowała.Egwene spojrzała na nią podejrzliwie.Czy Nynaeve miała na myśli Amyrlin - co byłoby głupie, a poza tym niebezpieczne - czy Lana? Karciła Egwene za każdą wzmiankę o Lanie.- Miecz? - spytała Amyrlin.- Nigdy nie uważałam, by miecze były specjalnie przydatne.Nawet gdybyś posiadła umiejętność władania nim, dziecko, to zawsze znajdą się mężczyźni, którzy też ją mają, a nadto dysponują większą siłą, ale skoro chcesz dostać miecz.Podniosła rękę - Egwene zaparło dech, nawet Nynaeve wytrzeszczyła oczy - i był w niej miecz.Z ostrzem i rękojeścią barwy dziwacznej, niebieskawej bieli, wydawało się, że jest jakby.zimny.- Został wykuty z powietrza, dziecko.Jest równie dobry jak większość stalowych ostrzy, nawet lepszy od nich, ale nadal mało przydatny.Miecz przemienił się w nóż do obierania jarzyn.Bez żadnych pośrednich przekształceń, po prostu najpierw była to jedna rzecz, a zaraz potem inna.- A ten jest przydatny.Nóż przemienił się w mgłę, po chwili mgła się rozwiała.Amyrlin ułożyła pustą dłoń na kolanach.- Niemniej stworzenie czegoś takiego nie jest warte tak wielkiego wysiłku.Lepiej i łatwiej jest nosić przy sobie dobry nóż.Musisz się nauczyć, kiedy korzystać ze swoich zdolności, jak się nimi posługiwać, a kiedy lepiej robić wszystko tak, jakby to robiła zwykła kobieta.Niechaj kowal robi noże do patroszenia ryb.Zbyt częste i zbyt swobodne korzystanie z Jedynej Mocy sprawia, że za bardzo zaczyna się to lubić.Coś takiego prowadzi do niebezpieczeństwa.Zaczynasz pragnąć coraz więcej i prędzej, czym później narażasz się na ryzyko, że zaczerpniesz więcej Mocy, niż potrafisz przenieść.A od tego można się wypalić jak ogarek świecy albo.- Skoro muszę się uczyć tego wszystkiego - wtrąciła sztywno Nynaeve - to wolałabym, się raczej nauczyć czegoś pożytecznego.Wszystko to.to.: "Spraw, żeby powietrze się poruszyło, Nynaeve.Zapal świecę, Nynaeve.A teraz ją zgaś.Znowu ją zapal".Fuj!Egwene na moment zamknęła oczy."Błagam, Nyenaeve.Błagam, panuj nad sobą".Zagryzła wargi, żeby nie powiedzieć tego na głos.Amyrlin milczała przez chwilę.- Pożytecznego - powtórzyła w końcu.- Coś pożytecznego.Chciałaś mieć miecz.A gdyby tak napadł mnie jakiś człowiek z mieczem.Co bym zrobiła? Coś pożytecznego, możesz być pewna.Myślę, że to.Przez chwilę Egwene wydawało się, że widzi łunę otaczającą kobietę siedzącą na drugim końcu jej łóżka.Potem powietrze wyraźnie zgęstniało, Egwene żadnej zmiany nie widziała, była natomiast pewna, że ją czuje.Próbowała podnieść rękę, nie ruszyła się z miejsca ani o włos, zupełnie jakby była po szyję zagrzebana w gęstej galarecie.Nie mogła ruszyć niczym prócz głowy.- Wypuść mnie! - wyrzęziła Nynaeve.Groźnie łypała oczami i wykonywała gwałtowne ruchy głową, lecz cała reszta jej ciała była sztywna jak posąg.Egwene zorientowała się wtedy, że nie tylko ją sparaliżowało.- Uwolnij mnie!- Pożyteczne, nie sądzisz`? A to tylko Powietrze.Amyrlin przemawiała tonem odpowiednim dla towarzyskiej rozmowy, jakby wszystkie trzy wiodły pogawędkę przy herbacie.- Chłop jak dąb, mięśnie, miecz, a ten miecz nie przyda mu się bardziej niż włosy na piersiach.- Wypuść mnie, powiadam!- A jak mi się nie spodoba w takim stanie, no to cóż, podniosę go.Nynaeve unosiła się, skrzecząc wściekle, nadal w pozycji siedzącej, dopóki jej głowa nie dotknęła sufitu.Amyrlin uśmiechnęła się.- Często żałowałam, że nie potrafię fruwać dzięki temu.Kroniki twierdzą, że Aes Sedai potrafiły latać, w Wieku Legend, nie wyjaśniają jednak dokładnie, jak to się odbywało.W każdym razie nie w taki sposób.To nie ta metoda.Możesz podnieść ręce do góry i podźwignąć komodę, która waży tyle samo co ty, a sprawiasz wrażenie bardzo silnej.Ale choćbyś nie wiem jak się wytężała, samej siebie nie podniesiesz.Nynaeve dziko potrząsała głową, ale poza tym nie udało jej się poruszyć nawet jednym mięśniem.- Niech cię Światłość spali, puść mnie!Egwene z trudem przełknęła ślinę i modliła się duchu, by jej również nie podniesiono.- I tak - kontynuowała Amyrlin - wielki, włochaty mężczyzna nic mi nie może zrobić, a ja za to mogę zrobić z nim wszystko.No cóż, gdyby mi się chciało - pochyliła się teraz do przodu, wbijając wzrok w Nynaeve i nagle jej uśmiech już nie wydawał się przyjazny - mogłabym obrócić go do góry nogami i sprać mu tyłek.O tak.W tej samej chwili Amyrlin poleciała w tył z taką siłą, że jej głowa odbiła się od ściany, i tak już została, jakby coś na nią napierało.Egwene zagapiła się na nią, zupełnie zaschło jej w gardle."To się nie dzieje naprawdę.To niemożliwe".- Miały rację - powiedziała Amyrlin.Mówiła napiętym głosem, jakby oddychanie przychodziło jej z trudem.- Mówiły, że się szybko uczysz.I mówiły też, że trzeba rozpłomienić twój gniew, żeby dotrzeć do samego jądra tego, co potrafisz.- Wciągnęła urywany oddech.- Puścimy się teraz nawzajem, dziecko?Nynaeve, unosząc się w powietrzu z gorejącymi oczyma, powiedziała:- Puścisz mnie zaraz, albo.- Nagle na jej twarzy pojawił się wyraz zdumienia, zagubienia.Poruszyła niemo ustami.Amyrlin usiadła, rozprostowując ramiona.- Jeszcze nie umiesz wszystkiego, prawda, dziecko? Nawet setnej części całej reszty.Nie spodziewałaś się, że będę potrafiła cię odciąć od Prawdziwego Źródła.Nadal je czujesz, ale nie potrafisz go dotknąć, tak jak ryba nie może dotknąć księżyca.Jak nabędziesz tyle wiedzy, że będziesz mogła się stać pełnoprawną siostrą, żadna kobieta nie będzie w stanie zrobić ci tego.Im silniejsza się staniesz, tym więcej Aes Sedai będzie potrzebnych, by cię odgrodzić od Źródła wbrew twojej woli.Czy teraz już chcesz się uczyć?Nynaeve zacisnęła usta w cienką kreskę i butnie spojrzała jej prosto w oczy.Amyrlin westchnęła.- Gdybyś miała o ułamek mniej potencjału, dziecko, odesłałabym cię do Mistrzyni Nowicjuszek i kazała cię więzić przez resztę życia.Ale ty dostaniesz to, co ci się należy.Nynaeve otworzyła szeroko oczy, ale zdążyła tylko jęknąć, zanim upadła, trafiając na łóżko z głośnym łomotem.Egwene skrzywiła się, materace były cienkie, a drewno pod spodem twarde
[ Pobierz całość w formacie PDF ]