[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Strzepnęłam haftowaną lnianą koszulę i przypięłam do pasa nóż oraz miecz.Zanim zdołałam spryskać twarz wodą, Guret z własnej woli spakował moje posłanie.Wszystkie jego czyny wskazywały, że znajdował się pod wrażeniem pośpiechu, w jakim mój pan chciał opuścić obóz.Zachowywali się, jak gdyby na widnokręgu właśnie pojawił się nieprzyjaciel.Stukot kopyt o skałę oznajmił powrót koni.Kerovan pospiesznie osiodłał nasze wierzchowce, podczas gdy Guret, po wmuszeniu we mnie jednego kawałka chleba podróżnego, zajął się własnym ogierem.Jedząc nadal chleb, wsiadłam na Arren, przygotowałam się na jeszcze jeden męczący dzień podróży.Gdzie nas zastanie noc? Zdecydowanie odrzuciłam takie myśli, nie chciałam tracić niepotrzebnej energii — z powodu mego pana, a także z powodu Sylvyi — mojej Drugiej ze snu.W miarę jak jechaliśmy, łańcuchy pagórków wydłużały się i stawały coraz bardziej strome, ich zbocza wznosiły się pod coraz bardziej ostrymi kątami.Ze szczytu każdego ze wzgórz leżące przed nami góry stawały się coraz bardziej wyraźne — z zasnutych błękitem szczytów stały się porośniętymi drzewami pagórkami i wysokimi skalistymi wzniesieniami.Kerovan tego ranka jechał w milczeniu, nic nie mówił, nawet podczas krótkich odpoczynków, na jakie nam zezwalał — zbyt krótkich odpoczynków.Nawet kroki Nekii wydawały się krótsze niż zazwyczaj.Cokolwiek go przyciągało — bez względu na to, czy należało do Cienia, czy do Światła — ta siła była tak nieustępliwa, jak plecione przez rybaków z Anakue sieci na ryby.Wydawało się, że prawie nie zauważał mnie ani Gureta, mimo że w jego złotych oczach błyszczał ognik podobny do błysku wody na dnie najgłębszej ze studzien.W końcu — gdy po południowym odpoczynku ponownie dosiedliśmy koni — Guret odezwał się.— Czy twój pan miał już kiedyś podobne kłopoty?— Zostaliśmy poślubieni przez topór, gdy byliśmy jeszcze dziećmi — odpowiedziałam.— Naprawdę jesteśmy małżeństwem dopiero od trzech lat.Powiedział mi, że od momentu naszego prawdziwego małżeństwa zawsze musiał walczyć z tym przyciąganiem — chociaż na początku było ono o wiele słabsze.— Opowiedział mi o waszym małżeństwie… o Gryfie, jaki nosiłaś na piersi, który okazał się prawdziwą istotą uwięzioną w krysztale.Zdziwiłam się.Wydawało mi się, że Kerovan nikomu nie mówił o wypadkach, jakie przywiodły nas do Krainy Arvonu.Rzeczywiście, pomyślałam, musi ufać Guretowi, zazwyczaj nie mówi o tym, co jest najbliższe jego sercu — o Gryfie i o nie chcianym dziedzictwie.Popołudnie zastało nas u stóp gór.Staraliśmy się omijać wielkie krawędzie skalne, sterczące z miękkiego ciała ziemi niczym nagie kości.Jechaliśmy za Kerovanem w kierunku północno—wschodnim.Nie było już żadnych popasów — musieliśmy popędzać konie, aby Kerovan nie zostawił nas za sobą.W końcu objechaliśmy ogromną granitową skarpę wznoszącą się wyżej, niż można było dojrzeć, tylko po to, aby zobaczyć, że rozszczepiła się ona w wąskie przejście.Po obu stronach wejścia stał błękitny kamienny pylon, będący błogosławionym tworem przyrody chroniącym przed wpływami Cienia.Na szczycie każdego z pylonów znajdował się emblemat, który już wcześniej widziałam uskrzydlona kula.Wejście chronione przez kule — gdyż takie sprawiały wrażenie było przesłonięte szarobłękitną mgłą, nienaturalnie gęstą, odcinającą światło.Zamrugałam oczyma ze zdumienia.Tutaj, gdzie siedziałam na Arren, było jasne słoneczne popołudnie, z zachodu padały słoneczne promienie i zatrzymywały się na zasłonie, nie mogąc jej przeniknąć.Widziałam tylko ociężałe zwoje snującej się za wejściem mgły, toczyła się i pełzała jak wąż albo inna żywa istota.Nagle przed nami zauważyliśmy przez mgnienie oka jakiś ruch, a potem na tle lekko przeświecającej, wirującej mgły zobaczyliśmy ciemny cień sylwetki Kerovana! Uderzyłam piętami Arren i krzyknęłam jego imię.Klacz zerwała się do przodu — za późno! Zatrzymałam ją przy lewej z kul i zaczekałam na młodego Kiogę.— Gdzie on poszedł? — Guret rozglądał się wokół.— Objechał skałę tuż przed nami, ale teraz nie widzę go!Wskazałam na błękitnoszarą zasłonę.— Poszedł tam, a my musimy iść za nim.Spojrzał z przerażeniem przed siebie, jak gdyby nie widział znajdującego się tuż przed nim wejścia.Ze zdziwieniem spojrzałam na chłopca, a potem na bronione przez mgłę wejście.Mogłam zrozumieć, że było ono otoczone czarem, ale w takim razie, dlaczego je widziałam, podczas gdy Guret nie mógł? Szybko wskazałam.— Patrz, nie widzisz? Przed tobą jest kłębiąca się ściana z mgły.Na szczerej twarzy młodego mężczyzny pojawił się przestrach.— Co mam zobaczyć.Cera? Co ty widzisz?— Ścianę z mgły.Mój pan w nią wjechał i zniknął.A co ty widzisz?— Tylko skalną ścianę.Cero.Przysięgam na Świętą Końską Skórę moich przodków.To było mocne zaklęcie.Rzeczywiście.W jaki sposób mógł Guret wjechać w coś, co dla niego było litą skalną ścianą? Moc iluzji może się okazać niebezpieczna dla tych, którzy w nią wierzą.Dlaczego jednak ja mogłam widzieć mgłę?Skinęłam na chłopca, żeby pozostał na miejscu, zmusiłam Arren, by podeszła bliżej.Starałam się zobaczyć coś przez mgłę, usiłowałam przeniknąć ją wzrokiem i myślą.Nie zobaczyłam jednak nic, a myśl napotkała tylko pustkę, taką samą jak wtedy, gdy usiłowałam porozumieć się z Kerovanem.Stuknęłam piętą klacz i wjechałam pomiędzy pylony.Nie było żadnej fizycznej bariery, a jednak pochyliłam się, drżąc cała, w głowie kręciło mi się do tego stopnia, że omal nie spadłam z siodła.Wokół mnie poruszały się jakieś zjawy — skały zdawały się uśmiechać z okrucieństwem i wyciągać do mnie kamienne dłonie, drzewa gięły się i falowały jak pod wpływem sztormowego wichru — wszystko to widziałam w przesuwających się szybko obrazach, które łączyły się ze sobą i chaotycznie splatały w jedną całość.Złapałam obiema rękoma za grzywę Arren i głęboko wciągnęłam powietrze.Klacz parsknęła i odwróciła głowę, patrząc na mnie z prawie ludzką troskliwością.Najwyraźniej w świecie na nią to nie działało.Zamknęłam oczy i zaczęłam zwalczać czar chroniący to miejsce.Kerovan był gdzieś przede mną i musiałam go dogonić! Po długiej chwili ciemności poczułam łagodny spokój usuwający przestrach.Położyłam dłoń na brzuchu, poczułam, jak coś we mnie tworzy obronę i odważyłam się otworzyć oczy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •