[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pad-me, o krok za nim, niósł czarną torbę, którą Shan widział w salikonferencyjnej w Norbu.Ma ruszył w stronę delegacji z Norbu.Profesor uprzejmieprzywitał się i nawiązał rozmowę najpierw z Padmem, a potem zKhodrakiem, którzy najwyraźniej czuli się swobodnie wobecstarszego Chińczyka.Lhandro wyrwał się z odrętwienia, które zdawało się ogarniaćwszystkich przy wykopie.-Ten profesor się naraŜa - szepnął do Shana.- Nie ma po-jęcia, jaki mnich jest z tego Khodraka.-On wyczuwa, Ŝe tu się dzieje coś waŜnego - cicho, z tro-ską powiedziała nad ramieniem Shana asystentka Ma, młoda stu-dentka, która wykańczała raport.Trzymała wielką brązową ko-pertę.- On musi jechać.WciąŜ go próbuję namówić do powrotu.Miał być szefem całego uniwersytetu - ciągnęła niespiesznie.Studenci go uwielbiali.Uprosili go, Ŝeby prowadził dodatkowezajęcia, w nocy, nieoficjalnie.Pięć lat temu miał juŜ zostać rekto-rem, ale ktoś z Pekinu podczas wizytacji odkrył, Ŝe jego wykładyodbiegają od zatwierdzonego podręcznika historii.- Umilkła,śledząc wychodzącą z obozu wojskowego małą grupkę Ŝołnierzy.Pośrodku, przebrany w czysty mundur, szedł Lin.- Profesor ro-ześmiał się.Powiedział, Ŝe historia to bogaty kobierzec, a w par-tyjnym podręczniku historii wygląda jak stara szara szmata.Jegostudenci teŜ wybuchnęli śmiechem i zaczęli klaskać.Ale wizyta-tora to nie rozbawiło.Zrobili rektorem innego profesora i odebra-li Ma zajęcia.Teraz wolno mu prowadzić tylko prace badawcze.Shan przyjrzał się staremu Chińczykowi, który najwyraźniejdostrzegł w Khodraku coś, co wymagało bliŜszego zbadania.Coon robił? Lepka stwierdził, Ŝe profesor jest dobrym człowiekiem.W innym wcieleniu mógł być chińskim mnichem, próbującym naswój łagodny sposób przerzucić most nad przepaścią międzynarodami.Choć Shan nie mógł go słyszeć, odniósł wraŜenie, Ŝe Ma to-czy z prezesem gompy Norbu przyjazną pogawędkę.Lecz oczy532profesora błądziły po Khodraku.Ma przyglądał się jego eleganc-kiej szacie, jego wytwornym skórzanym sandałom, perłowemuróŜańcowi wiszącemu u paska.Po chwili wskazał ręką kij Ŝebra-czy i Khodrak z wahaniem wyciągnął go ku niemu.Profesorprzesunął palcami po eleganckich wolutach metalowej główki inagle obaj zaczęli sobie wyrywać kij, aŜ wreszcie Khodrak wy-szarpnął go z rąk Ma i odszedł, rozdraŜniony, zostawiając profe-sora wpatrującego się w jego plecy z dziwnie rozczarowaną mi-ną.Jeden ze straŜników w białych koszulach podbiegł do Kho-draka i nachylił mu się do ucha.Prezes spojrzał w stronę wykopui jego oczy zapłonęły.Spostrzegł Jokara.Muzyka ucichła i Jenkins podszedł do mikrofonu na podium,jakby chciał wygłosić przemówienie, jego wzrok przyciągnęłojednak rozgrywające się przy wykopie dziwne widowisko.Tłumzwrócił się w tę samą stronę i stopniowo zapadła cisza.Ma przemknął obok Khodraka i stanął przed Jokarem, osła-niając starca.Obok, jak spod ziemi, wyrósł Lepka, który dołączyłdo niego, jak gdyby Jokar, Ma i on, trzej najstarsi z obecnych,nagle uznali za swój obowiązek przeciwstawić się prezesowiNorbu.Khodrak zmarszczył brwi i zerknął znacząco na stojącegopięć metrów dalej Lina, najwyraźniej próbując nakłonić pułkow-nika do interwencji.Lin jednak zrobił krok w stronę profesora,tak Ŝe prezes gompy został sam wobec trzech starców.Zmiesza-ny, obejrzał się, jak gdyby chciał przywołać swych ludzi w bia-łych koszulach, w tej samej chwili jednak profesor omiótł szero-kim gestem teren wykopalisk.-Przed stu laty Tybetańczycy dopuścili się tu strasznejzbrodni - oświadczył głośno.-Nie Tybetańczycy - wtrącił z irytacją Lin i choć zdawałosię, Ŝe zamierza coś dodać, słowa uwięzły mu w gardle.Spojrzałna Shana, szukając u niego pomocy.Khodrak znów zrobił kroknaprzód.Wyglądało na to, Ŝe nie moŜe juŜ powstrzymać gniewu iŜądzy, nawet na oczach tych, którzy przyszli świętować jegosukces.A moŜe nie, pomyślał nagle Shan.Być moŜe Khodrakuznał, Ŝe otrzymał juŜ błogosławieństwo władz, i cała sytuacjastała się dla niego elementem przedstawienia dla dygnitarzy,demonstracją nowych sił.-Ten stary Tybetańczyk jest przestępcą! - krzyknął prezes533gompy Norbu do Lina, oskarŜycielsko dźgając palcem w stronęJokara, po czym powtórzył te słowa, zwracając się ku dy-gnitarzom na podium.Shan stanął przed Jokarem, obok Lepki i Ma.Khodrak od-powiedział na to szyderczym uśmieszkiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]