[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jak do chlewu usły-szał głos niemłodej kobiety, pewnie sprzątaczki.Nastąpiła chwila ciszy; może Galina coś odpowiadała, aledzwiękochłonne obicie drzwi nie przepuściło słów.Zarazjednak dał się słyszeć ciąg dalszy. A ty, kochaniutka, to mogłabyś pouczyć tych dyrekto-rów, tych inżynierów, coby buty czyścili.Też paniska mi sięznalazły! Dawniej, o! to był porządek.%7ładne inżynierynie gardziły pracą sprzątaczki, nie! A jak nie szanował ktoczłowieka pracy, to do łagru z nim i spokój był!Na takie dictum Peter poczuł, że przez pamięć na dwana-ście lat łagru własnego ojca musi zareagować.Rzadko wpa-dał w pasję, ale wychwalać łagry dlatego, że jakiejś babiepracować się nie chciało tego było mu za dużo.Otworzyłdrzwi gabinetu i stanął na progu sekretariatu.Zobaczył kobietę w fartuchu roboczym ze szmatą w ręce.Obok stało wiadro brudnej wody. Co to za krzyki? Pracować nie można. A bo, proszę was, ta wasza inżynier słowo inżynierpowiedziała z przekąsem to nabłociła jak, nie przymierza-#Infover WM ru0v0dofo4aeiacqbpfrbed460nckueanhgpnkzk#jąc, świnia jakaś.No zobaczcie tylko, jak podłoga wygląda,a dopiero co wysprzątałam.Pracy ludzkiej nie szanuje! A wy kto jesteście? Ja? Ja tu czystości pilnuję, o porządek dbam. To wy milicjant jesteście, że pilnujecie porządku? A jamyślałem, że wy sprzątaczka& Jak się nazywacie? Jak się nazywam, to nie ma nic do rzeczy.Lepiej przy-pilnujcie tej swojej inżynier, coby buty obtarła u wejścia.To była ta kropla, która przepełniła kielich.Nie dosyć, żewychwala stalinowskie metody i łagry, że leń i że jego ko-leżankę obraża, to jeszcze i jemu, dyrektorowi, poleceniawydaje.Zwrócił się w lewo, by nakazać Galinie Timurownejzrobienie porządku z chamską i leniwą sprzątaczką, ale zabiurkiem sekretarki nie było Nowikowej.Zamiast niej stała przypomniał sobie, że gdy wyszedł z gabinetu, kątem okazobaczył jakiś ruch nieznana mu, niewysoka dziewczy-na, robiąca wrażenie spłoszonej.Miała długie płowoblondwłosy i ubrana była w niebieski sweterek i ciemną spódnicę.Po raz drugi dziś zadał to samo pytanie, tyle że tym razemskierował je do blond dziewczęcia: A wy kto? Gdzie Galina Timurowna? Nazywam się Oksana Grigoriewna Szlinowa.Pracujęw księgowości dopiero od tygodnia, dlatego zapewne, dyrek-torze, nie zauważyliście mnie dotąd.Galina Timurowna wy-jechała za sprawami do miasta i kazała mi tutaj się zastąpić. No! pomyślał Peter. Ta przynajmniej grzeczna.Poczułcoś, jakieś drgnienie sympatii.Pojawiło się przeczucie, żeta dziewczyna jest ważna dla niego.Oszacował jej chudąsylwetkę, pozytywnie pomyślał o składnej i wyczerpującejodpowiedzi na jego pytanie& i poczuł, że nerwy go opu-ściły. Czy to jej głos mnie uspokoił? przemknęło przezmyśl pytanie. Jak się nazywa ta pouczająca wszystkich kobieta? Ja nie wiem, nie jestem pewna.Nie znam tu jeszcze190 D 191#Infover WM rs04mw2povfvaocwhmbpjqegznn1ismtv2cl42uj#prawie nikogo& Chyba Aarisa Awrosimowa.Nazwiska nieznam& dyrektorze. To proszę przekazać Galinie Timurownej, gdy wróci, żema się do mnie zgłosić w sprawie ukarania Aarisy Awrosi-mowej za niewypełnianie obowiązków służbowych.I niechją pouczy o normach grzeczności obowiązujących w Ke-yaki dodał, wracając do biura.Gdy dyrektor wrócił do siebie, Oksana poczuła, że jej nogizdrętwiały pewnie z emocji i usiadła.Aarisa ze znamio-nującym zagniewanie i obrazę prychnięciem ostentacyjniewyszła, zostawiając błoto niesprzątnięte.Po godzinie Galina, która wróciła z Biribidżanu, była jużpoinformowana o tym, co zaszło.Weszła do sekretariatujak chmura gradowa, z marsem na czole.Gestem odsunęłaOksanę zza swojego biurka i usiadła na krześle jak władcana tronie. Słyszałam rzuciła w przestrzeń gdzieś obok Oksany że dyrektor Abel zrugał Aarisę.Czemu go nie ułagodziłaś? Ja? Jak? Dyrektor wyszedł i od razu zapytał ją, kto ona.Co miałam zrobić? Przecież i tak w końcu mu powiedziałaś. No przecież mnie zapytał! Trzeba było wcześniej coś zrobić.Cóż, nie nadajesz sięna sekretarkę, nie nadajesz się& No, wracaj już do tej swo-jej pracy. Dyrektor polecił przekazać, że macie się do niego zgło-sić w sprawie ukarania Aarisy Awrosimowej i że macie jąpouczyć w temacie grzecznego zachowania. Dobrze już, dobrze.Idz!#Infover WM wfdfk4ii1jyobhlfxbuglnn0opscmryztjttpdh8#Peter ze Swietłaną właśnie szacowali koszt drugiego wa-riantu związanego z nieszczęsną drogą, gdy Galina weszłado gabinetu. Dyrektorze, chcieliście się ze mną widzieć. Za chwilę was zawołam.Wszystko wskazywało, że trasy drogi nie opłaca się zmie-niać.Po kwadransie wezwał sekretarkę, a właściwie kierow-niczkę administracji, bo w takiej roli miała teraz wystąpić. Galino Timurowna, w czasie waszej nieobecności do-szło do pewnych niewłaściwych zachowań ze strony sprzą-taczki, Aarisy Awrosimowej Krapp bodajże.Czy sprawa jestwam znana? Tak, dyrektorze, słyszałam, że Aarisa Awrosimowa wy-rażała się nieodpowiednio. To też, ale oprócz tego nie wypełnia obowiązków. To znaczy, dyrektorze, jakich obowiązków? Swoich.Nie sprząta, tylko dyryguje innymi w chamskisposób. Już zwróciłam jej uwagę, dyrektorze.Jestem pewna, żeto się nie powtórzy. Ponieważ jej zachowanie i stosunek do pracy uznałemza niewłaściwe, wnioskuję o ukaranie Aarisy Krapp naganąi ścięciem premii.Jak wysoka jest jej premia? Dziesięć procent, czyli 1150 rubli miesięcznie.Niewy-soka. To proszę jej powiedzieć, że została łagodnie potrakto-wana.I skoro ta kobieta tak ceni stalinowskie łagry proszęprzypomnieć jej, że jeszcze niedawno za strajk wędrowałosię do łagru na dziesięć lat.I mało kto wracał. Ależ dyrektorze, zważcie, że to biedna kobieta.A jejwina nie jest aż taka wielka& Słuchajcie, Galino Timurowna.Ja wiem, że wy tu, całazałoga SowLesChozu, jesteście zżyci ze sobą.Wszystkie192 D 193#Infover WM eohn4swdpcrzfadgfjalokaim2nljm4vwi2yr2gg#społeczności takie są im mniejsza, tym bardziej.I wy, Ga-lino Timurowna, jesteście rozdarci pomiędzy solidarnościąz załogą a powinnością służbową wobec zarządu.Zauważ-cie jednak, że pobłażanie tej Krapp spowoduje, że jacyśinni nieodpowiedzialni ludzie mogą pójść w jej ślady, będącprzekonani o tym, że ich praca jest w sumie nieważna; żeto, czy i jak pracują, ma małe znaczenie.%7łe ich chwilowenastroje, prywatne poglądy czy koleżeńska solidarnośćsą od niej ważniejsze.Takie rozumowanie jest grozne.Zakilka dni ruszy budowa.Ktoś nie zabezpieczy dzwigu, boważniejsze dla niego będzie bycie pierwszym w kolejce naobiad dzwig przewróci się i będzie tragedia.Ktoś nie ogro-dzi wykopu, bo będzie uważał, że szkoda na to czasu, a innyzłamie nogę.Ktoś upije się wieczorem i rano mistrz się nadnim zlituje uda, że tego nie zauważył a ten z powodubraku koncentracji zahaczy łopatą spychacza o pomost, naktórym pracują robotnicy.Wszyscy muszą spokojnie skupićsię na swoich zadaniach wtedy praca ich i innych będziebezpieczna i wydajna.Jak ktoś się awanturuje, zamiast pra-cować, to cały zespół jest wytrącony z równowagi.Pracaidzie gorzej i o wypadek łatwiej.Zrobił sobie przerwę na głęboki wdech
[ Pobierz całość w formacie PDF ]