[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jest ode mnie tylko trochę starszy, ale oprócz niego nie było nikogo donaśladowania.Mój brat opiera się o blat kuchenny i zakładaręce na piersi.– Powiem ci, jak jest: przymknęli cię zanarkotyki.Mam gdzieś, czy były twoje, czy nie, bo to ty wpadłeś.Więc morda w kubeł i nie róbim problemów, bo jak nie, to cię zamkną wpoprawczaku i strażnicy będą śledzić każdy twójkrok.Co wolisz?– Nie mogę wrócić do Chicago? Jest tam rodzina.I mam dawnych przyjaciół.– Nie ma takiej opcji.– Zanim odpowiem, Alexdodaje: – Nie chcę, żebyś się zadawał z tymi z Latynoskiej Krwi.Poza tym Destiny wcale naciebie nie czeka, jeśli to o nią chodzi.Zerwałem z Destiny, kiedy moja rodzinaspakowała manatki i przeprowadziła się doMeksyku.Powiedziała, że nie ma sensuutrzymywać związku na odległość, skoro niewiadomo, czy się jeszcze kiedyś spotkamy.Prawda jest taka, że musieliśmy wyjechać zChicago przez Aleksa.A gdybym nie wyjechał, tonadal chodziłbym z Destiny i nie utknąłbym wpokoju z zasłonami w cholerne żółte kropeczki.Tak to już jest w moim życiu, że każdy wkońcu mnie zostawia.Od czasu Destiny nieangażuję się uczuciowo.Kiedy zaczyna mi nakimś zależeć, to mam jak w banku, że ta osoba mnie opuści, odtrąci albo umrze.Tak zawszebyło i zawsze będzie.– Zostanę tu na razie, ale pewnego dnia wrócę do Chicago, obojętnie, czy mi w tym pomożesz,czy nie.Wracaj do swojego mieszkanka i niewtrącaj się do mojego życia.Przeciskam się obok brata i biegnę do swojegopokoju.Zamykam z trzaskiem drzwi.Ale żółtanarzuta od razu mi przypomina, że to wcale niejest mój pokój.¡Mierda!Cieszę się, że Alex nie poszedł za mną.Chcębyć sam i pomyśleć o tym, co się stało w piątek.Kto podrzucił narkotyki do mojej szafki? Nick?Madison, która spóźniła się na biologię? A możeto sygnał od Guerreros, że gdziekolwiek ucieknę, to i tak będą tuż za mną?Wpatruję się w plecak rzucony na podłogę,otwieram go i wykładam rzeczy.Właściwiewrzucam je do szuflad, bo nie ma sensurozwieszać.Nie noszę ciuchów, które trzebawieszać do szafy.Wyjmuję szczoteczkę dozębów i golarkę i idę do łazienki po drugiejstronie korytarza.Zakładam, że umywalka, przyktórejjeststołek,należydoBrandona.Postanawiam, że będzie też moja.Nie chciałbymotworzyć szuflady i natknąć się na tampony, tuszdo rzęs czy inne dziewczyńskie bzdury.Wkładam golarkę i szczotkę do pustejszuflady, tej, na której nie ma naklejki z postaciąz kreskówki.Na środku dużego lustra wiszącegonad umywalkami wisi mała karteczka.Pora prysznica w dni powszedniePoniedziałek, środa, piątek: Kiara 6.25–6.35Poniedziałek, środa, piątek: Carlos 6.40–6.50Wtorek, czwartek: Kiara 6.40–6.50Wtorek, czwartek: Carlos 6.25–6.35Muszę ją chyba oświecić, że nikt nie będzie midyktował, jak długo mam brać prysznic.Kiedysię gotuję i jestem wkurzony, czyli dokładnie takjak teraz, siedzę pod nim nawet godzinę.Nie dość, że wsadzili mnie do pudła za coś,czego nie zrobiłem, to jeszcze muszę mieszkaćrazem z bandą obcych ludzi, którzy robią sałatęze szpinaku.Idę do swojego pokoju, ale drzwi do sypialniKiary są uchylone.Zżera mnie ciekawość.Wiem, że jest jeszcze na dole, więc zakradam siędo środka.Na jej biurku leżą sterty książek i luźnych kartek.Na ścianie nad nim wisikorkowatablica,doktórejprzypięłapowiedzonka typu „wujek Dobra Rada”.Nie bój się być wyjątkowa.Pokochaj siebie, zanim pokochasz innych.Ja pierdolę.Czyta te bzdety przed snem?Na tablicy jest też kilka zdjęć Kiary z tymkolesiem, z którym siedzi codziennie wstołówce.Chodzą po górach, zjeżdżają nasnowboardzie.Na tych fotkach Kiara się śmieje.Biorę z biurka zeszyt i przerzucam kartki.Zamieram, gdy natrafiam na napis „Prawoprzyciągania”, umieszczony na górze strony.Mój wzrok bezbłędnie wyłapuje słowa „stercząceintymne części ciała” w kolumnie „waloryfizyczne”.Śmieję się i czytam sąsiednią kolumnę… Szuka faceta, który jest pewny siebie,miły, umie naprawiać samochody i lubi sport
[ Pobierz całość w formacie PDF ]