[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.SÅ‚yszaÅ‚ jejlekkie kroki na schodach, a potem gÅ‚os dzwonka. SzataÅ„ska dziewczyna  myÅ›laÅ‚. Taka mÅ‚oda, a takawyrafinowana.Ciekawe, kto jÄ… tu przysÅ‚aÅ‚? A przy tym takaÅ‚adna, inteligentna i pociÄ…gajÄ…ca.Przed oczami wciąż miaÅ‚jej smukÅ‚Ä…, dziewczÄ™cÄ… postać w miÄ™kkim i poÅ‚yskliwymjedwabiu.I wciąż widziaÅ‚ ruch smagÅ‚ej dÅ‚oni pieszczÄ…cyramiÄ™ i nasadÄ™ szyi.WróciÅ‚ do pokoju, usiadÅ‚ do maszyny, naÅ‚ożyÅ‚ nowÄ… kartkÄ™papieru.ZaczÄ…Å‚ pisać. Ona miaÅ‚a racjÄ™  myÅ›laÅ‚wystukujÄ…c pierwsze sÅ‚owa. Tamten tytuÅ‚ byÅ‚ banalny.Trzeba bÄ™dzie wymyÅ›lić coÅ› lepszego.Potem przeczytaÅ‚pierwsze zdania:  Warszawa budzi siÄ™ ze snu.Przez tunelepustych ulic przetaczajÄ… siÄ™ pierwsze tramwaje.Wozybadylarzy turkoczÄ… na bruku preludium nowego dnia.Zmrocznych bram wymykajÄ… siÄ™ ludzie.SÄ… zaspani,przeważnie zle ubrani.SpieszÄ… do pracy.Warszawa zaczynażmudny dzieÅ„.W zatÅ‚oczonych mieszkaniach rodzÄ… siÄ™pierwsze kłótnie: «Czy starczy pieniÄ™dzy do pierwszego? Zaco kupi siÄ™ buty dla dzieci? Znowu coÅ› podrożaÅ‚o.» A wPalladium idzie nowy film z Brigitte Bardot i nie ma jużforsy na bilety.KtoÅ› zalega za komorne, komuÅ› podarÅ‚y siÄ™zelówki, komuÅ› znowu nie wypÅ‚acono premii, na którÄ… takliczyÅ‚.O Å›wicie rozgrywajÄ… siÄ™ maÅ‚e i duże tragediemilionowego miasta.A tymczasem z «Kaskady», z «Stolicy», «Oazy»,«Kameralnej», «Bristolu» jak szczury z piwnic wyÅ‚ażącuchnÄ…cy wódÄ… «wdechowcy».WpychajÄ… w taksówki pijanedziewczyny.Z szyderczym Å›miechem przechodzÄ… obokumykajÄ…cych jak cienie, szarych, zmÄ™czonych «mrówek».Ich hasÅ‚em jest: «Zmierć frajerom!», ich dewizÄ…: «kantuj ikradnij, gdzie siÄ™ da!».SkÄ…d te podejrzane typy, bez staÅ‚egozajÄ™cia, biorÄ… pieniÄ…dze na «ochlaj», «ubaw», «rozróbkÄ™»?Jakim prawem Å›miejÄ… siÄ™ prosto w twarz cichym,spokojnym, skromnym obywatelom? SkÄ…d wziÄ…Å‚ siÄ™ ten czarny margines naszego życia? Czarny margines  pomyÅ›laÅ‚  to bÄ™dzie odpowiednitytuÅ‚.Ale gdy jeszcze raz przeczytaÅ‚ wstÄ™p do swegoreportażu, wydarÅ‚ z wÅ›ciekÅ‚oÅ›ciÄ… kartkÄ™. To nie tak! Nietak.Trzeba mocniej  wyszeptaÅ‚ gÅ‚oÅ›no.ZmiÄ…Å‚ kartkÄ™ iwrzuciÅ‚ jÄ… do kosza. Czarny margines.  wystukaÅ‚ u góry nowej kartki i gdymiaÅ‚ podkreÅ›lić tytuÅ‚, odezwaÅ‚ siÄ™ telefon. SÅ‚ucham  zawoÅ‚aÅ‚ zirytowanym gÅ‚osem.ChwilÄ™ niktsiÄ™ nie odzywaÅ‚, a potem zabrzmiaÅ‚ jakiÅ› znajomy kobiecygÅ‚os. Niech pan natychmiast przyjeżdża na PolnÄ….Zula jest wdomu.Czeka na pana. gÅ‚os brzmiaÅ‚ ostro, rozkazujÄ…co iurwaÅ‚ siÄ™ nagle, jak gdyby ktoÅ› przeszkodziÅ‚ mówiÄ…cejkobiecie. Halo! Halo!  zawoÅ‚aÅ‚ dziennikarz. Kto mówi? Ktomówi?OdpowiedziaÅ‚a mu cisza.W sÅ‚uchawce szumiaÅ‚oprzeciÄ…gle. Kto mówi, do jasnej cholery!  wrzasnÄ…Å‚, a gdy nikt siÄ™nie odezwaÅ‚, cisnÄ…Å‚ sÅ‚uchawkÄ™ na wideÅ‚ki.BezmyÅ›lniesiÄ™gnÄ…Å‚ po paczkÄ™ papierosów.ZapaliÅ‚.Potem nalaÅ‚ koniakudo szklaneczki, lecz nie piÅ‚, tylko obracaÅ‚ szkÅ‚o w palcach,jakby to byÅ‚a zabawka.Wreszcie wstaÅ‚.PomyÅ›laÅ‚, że jednaktrzeba pojechać na PolnÄ….Jeżeli usiadÅ‚ do brydża, to trzebaprzynajmniej skoÅ„czyć jednego robra.WypiÅ‚ koniak.Alkohol byÅ‚ ciepÅ‚y i piekÅ‚ w gardle.Jeszcze raz skierowaÅ‚spojrzenie na biaÅ‚Ä… kartkÄ™ papieru tkwiÄ…cÄ… w maszynie. Czarny margines  odczytaÅ‚ półgÅ‚osem.SpojrzaÅ‚ nazegarek.ByÅ‚o piÄ™tnaÅ›cie po północy.WyszedÅ‚.O pierwszej znaleziono go w bramie kamienicy, w którejmieszkaÅ‚a ruda modelka.ByÅ‚ nieprzytomny.MiaÅ‚ gÅ‚Ä™bokÄ…ranÄ™ w czaszce. CZZ DRUGAIKapitan Przywara, porucznik %7Å‚oÅ„czyk i dwóchwywiadowców wcisnÄ™li siÄ™ do samochodu. Na PolnÄ…  rozkazaÅ‚ Przywara kierowcy.Milicyjna  Warszawa ze Å›wistem pruÅ‚a przez puste ulicemiasta, zmiatajÄ…c ledwo okrzepÅ‚Ä… ciszÄ™, zgarniajÄ…c w lustraszyb rozmigotane Å›wiatÅ‚a. Cholera  zaklÄ…Å‚ Przywara  przecież on dzisiaj dwarazy do mnie dzwoniÅ‚.Widocznie miaÅ‚ jakÄ…Å› ważnÄ… sprawÄ™. Podobno prosiÅ‚, żebyÅ›cie do niego zatelefonowali,kapitanie  odezwaÅ‚ siÄ™ %7Å‚oÅ„czyk. Jak mogÅ‚em telefonować, kiedy caÅ‚y dzieÅ„ siedziaÅ‚em wAninie.Trzeba mnie byÅ‚o zawiadomić. MyÅ›leliÅ›my, że to prywatna sprawa. Ech. westchnÄ…Å‚  i tak to wszystko paskudniewypadÅ‚o.Taki morowy chÅ‚op.I patrzcie, jak go urzÄ…dzili. To pewno zemsta. OczywiÅ›cie.On im za bardzo zalazÅ‚ za skórÄ™.MiaÅ‚ dobrywÄ™ch i ciÄ™te pióro.Niejednego wysÅ‚aÅ‚ za kratki. WspaniaÅ‚y dziennikarz  odezwaÅ‚ siÄ™ z gÅ‚Ä™bi tylnegosiedzenia jeden z wywiadowców, czÅ‚owiek mÅ‚ody, z cienkimwÄ…sikiem. Ja z nim raz na obÅ‚awie byÅ‚em.WesoÅ‚y chÅ‚op.A potem taki reportaż machnÄ…Å‚, że caÅ‚e miasto huczaÅ‚o.TenumiaÅ‚ pisać  pokrÄ™ciÅ‚ z uznaniem gÅ‚owÄ…. Niech siÄ™ tylko z tego wykaraska  powiedziaÅ‚kierowca. Dzwonili ze szpitala, że nieprzytomny  poinformowaÅ‚ wywiadowca. Musieli mu dobrze przylać  dodaÅ‚ drugi, Å‚ysawy, wwelwetowej marynarce. Ech  westchnÄ…Å‚ Przywara masujÄ…c zaroÅ›niÄ™ty policzek zawsze musi trafić na porzÄ…dnego czÅ‚owieka.Samochód skrÄ™ciÅ‚ gwaÅ‚townie [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •