X


 

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postacie te sprawiały wrażenie smukłych, deli­katnych, niemal pajęczych - bardzo różniły się od przysadzi­stych Othinorczyków.Toikella potrząsnął w ich kierunku pięściami i mruknął coś pod nosem.- Co on mówi? - spytał Korinaama Harpirias.- Powtarza: “wrogowie, wrogowie”.- Ja sądzisz, to oni zrzucali zmasakrowane hajbaraki do wioski?- Możliwe - odparł Metamorf.- Skąd mam wiedzieć? - Mó­wił bezdźwięcznym, słabym głosem, nie odrywając wzroku od schodzących po skałach istot.Dłonie nadal miał splecione na plecach i nie przestał się trząść.Wściekły król doszedł do siebie.Gestem nakazał swej świ­cie, by ruszała za nim, po czym rzucił się przed siebie szaleń­czym biegiem.Tu nie istniała żadna ścieżka, tylko szeroka, wznosząca się ostro płaszczyzna, pokryta mniejszymi i większy­mi kamieniami, wśród których od czasu do czasu trafiały się pokaźnych rozmiarów głazy.Podpierając się o ziemię, zatacza­jąc się, potykając, wciskając się w wąskie szczeliny i czasami ze­ślizgując się dwa, trzy kroki do przodu, Toikella parł przed sie­bie niczym opętany przez demony, jakby chciał zadusić niepożądanych gości w potężnych dłoniach, bez niczyjej pomo­cy zrzucić ich ze szczytu góry.Mankhelm i myśliwi pędzili nie­mal tuż za nim.Harpirias nie miał wyboru - musiał próbować dotrzymać im kroku.W tych górach oddzielenie się od królewskiego oddziału byłoby postępkiem wyjątkowo lekkomyślnym.Podbiegł więc jakieś sto kroków; lecz kiedy się obejrzał, stwierdził, że Korinaam nie ruszył za nimi.Stał tam, niżej, jakby pogrążony we śnie, wpatrując się w dalekie postaci.- Obudź się! - krzyknął gniewnie.- Biegnij z nami!- Tak.już.idę.Harpirias zaczekał na Metamorfa; Skandarzy znacznie ich obu wyprzedzili.Z miejsca, gdzie się zatrzymał, miał znacznie lepszy widok na tajemniczych intruzów, którzy stali teraz w pro­stej linii nieco poniżej szczytu, tańczyli szaleńczo, kiwali na bo­ki głowami, wymachiwali długimi, cienkimi ramionami i pod­skakiwali - najwyraźniej odprawiali jakiś zwariowany rytuał wyzwania, pogardy.Zapraszali Toikellę, by ich zaatakował!Toikella nie miał jednak najmniejszej szansy, by rzucić się na intruzów.Jeszcze kilka kroków i Harpirias zorientował się, że pomiędzy oboma grupami zieje szczelina o pionowych ścia­nach.Toikella wraz z myśliwymi z wioski dopadł jej i zaczai schodzić, ale wyglądało na to, że zejście i wspięcie się na prze­ciwległe zbocze może zająć mu cały dzień, a przybysze nie mie­li zamiaru uprzejmie na niego czekać.W rzeczywistości Othinorczycy już zawrócili.Poważni, spra­wiający wrażenie zmęczonych, jeden po drugim pojawiali się w polu widzenia, najpierw głowy, potem ramiona, wreszcie ca­łe sylwetki.Harpirias jeszcze raz przyjrzał się szalonym tancerzom.Najpierw pomyślał, że zdążyli się już oddalić, lecz w tym sa­mym momencie uchwycił jakiś ruch po lewej; przez moment widział ich wyraźnie na tle jasnego nieba, uciekali przez grań.Tylko.co się z nimi stało? Z całą pewnością biegli teraz na czterech łapach, jak wilki.A jednak jeszcze przed chwilą nie­wątpliwie sprawiali wrażenie ludzi.Banda Zmiennokształtnych? Tu?- No i co powiesz, Korinaamie? Czy to twoi ludzie? Co wła­ściwie Piurivarzy mają do roboty w tych górach?Korinaam jednak tylko wzruszył ramionami, potrząsnął głową; nie udzielił żadnej odpowiedzi.W tej chwili chyba nie obchodziło go, kim byli owi dziwni intruzi.Sprawiał wrażenie wyczerpanego wspinaczką, oczy miał nieprzytomne, wąskie ra­miona zgarbione, oddychał ciężko, spazmatycznie.Podczas kilku następnych godzin ani razu nie dostrzegli ta­jemniczych istot.Pojawiły się, zakpiły z nich szaleńczym tań­cem i znikły, to dziwne zdarzenie położyło się jednak cieniem na całej wyprawie.Idący na czele Toikella parł przed siebie w grobowym milczeniu; przekraczał jedną grań za drugą po­grążony głęboko we własnym świecie najwyraźniej niewesołych myśli.Żaden z Othinorczyków nie odzywał się ani słowem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •  
     

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.