[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wiesz, co mam na myśli - odparłam.- To w każdym razie był cud.Największy cud od.nie wiem.od czasu Zmartwychwstania.Następnego dnia czuliśmy, że potrzebujemy pomocy, porady.Poszłam z mężem do kościoła.Kościół jest zamknięty.Zamknięty na cztery spusty.Obeszliśmy go dookoła i chcieliśmy znaleźć ojców.Nie ma nikogo, tylko gospodyni.Jest przerażona.Nie otwiera.Dlaczego kościół zamknięty? Boją się rozruchów.Gdzie ojciec McDermott? Pojechał do archidiecezji na naradę.Wszyscy pojechali.Idźcie sobie, nikogo tu nie ma - mówi gospodyni.Rozumiesz, Thomas? Największy cud od czasu Zmartwychwstania, a oni następnego dnia zamykają kościół.- Myślę, że się zdenerwowali - powiedział Thomas.- Zdenerwowali się? Jasne, że się zdenerwowali.I o to mi chodzi.Gdzie byli ojcowie, kiedy potrzebowaliśmy ich najbardziej? Na naradzie w archidiecezji.Kardynał zwołał naradę w związku z kryzysem.Z kryzysem - rozumiesz, Thomas? Bóg czyni cud, a dla Kościoła to jest kryzys! Co mam teraz zrobić? W jakim jestem położeniu? Potrzebuję Kościoła.Kościół zawsze zapewniał mnie o tym, a teraz nagle zamyka przede mną drzwi i mówi: Przemyśl to sobie sama.Wydamy biuletyn za kilka dni.Kościół przestraszył się! Myślę, że przestraszyli się, że Pan przyjdzie i powie, iż księża nie są już potrzebni, a ta zorganizowana forma religii i tak nie zdała egzaminu, możemy więc o niej zapomnieć w nowym tysiącleciu.- Wszystkie wielkie i niezwykłe wydarzenia wytrącają z równowagi ludzi u władzy - powiedział Thomas wzruszając ramionami.- Kościół przecież znowu działa.- Jasne.Ale minęły cztery dni.Prowadzi normalną działalność, ale mamy nie zadawać pytań na temat 6 czerwca.Nie otrzymali jeszcze instrukcji z Rzymu.Śmieszne.Minęły prawie trzy tygodnie od tych wydarzeń, a kardynałowie wciąż radzą nad stanowiskiem, jakie Kościół powinien zająć.To głupie.Jeżeli papież nie może rozpoznać cudu, przed którym stoi, to po co nam taki Kościół?- Dobrze - powiedział Thomas - ale gdzie tu moja wina?- Zabrałeś mi mój Kościół.Nie mogę już więcej ufać tym ludziom.Nie wiem, w co mam wierzyć.Stoimy twarzą w twarz z Bogiem, a Kościół już nami nie kieruje.Co teraz mamy zrobić? Jak postąpić?- Zachowaj wiarę, dziecko - powiedział - i módl się o zbawienie, i twardo trzymaj się swoich przekonań.Jeszcze długo coś mówił w tym sensie beznamiętnie jak zaprogramowany komputer, który ma udzielać błogosławieństw.Czułam, że nie jest szczery.Nie próbował udzielić mi odpowiedzi.Chciał mnie tylko uspokoić i chciał się mnie pozbyć.- Nie - przerwałam mu.- To już na nic.Zachowaj wiarę.Módl się.Robiłam to przez cale życie.Modliliśmy się, żeby Bóg dał znak, i tak się stało.Co dalej? Jaki masz program? Powiedz mi.Co mamy robić? Zabrałeś nam nasz Kościół.Co dajesz w zamian?Widziałam, że nie miał żadnej odpowiedzi.Twarz nabiegła mu krwią i zaczął bawić się pasmami włosów patrząc na Saula Krafta, jak gdyby wzrokiem chciał mu przekazać ”a nie mówiłem!” Spojrzał na mnie i w jego twarzy dostrzegłam albo żal, albo trwogę.Nie byłam pewna, co to było.Właśnie wtedy zdałam sobie sprawę, że Thomas jest taką samą istotą ludzką, jak ty i ja, przestraszoną istotą ludzką, która niezupełnie rozumie, co się dzieje, i nie wie, co ma dalej robić.Usiłował udawać.Powiedział mi znowu, żebym się modliła i nigdy nie lekceważyła potęgi modlitwy i tak dalej, i tak dalej, ale w jego słowach brakowało serca.Był zagubiony.”Jaki masz program?” Nie miał żadnego.Nie przemyślał spraw poza moment otrzymania znaku.Teraz nie może nam pomóc.Tak wygląda Thomas Prorok.Boi się.Wszyscy boimy się, a on jest tylko jednym z nas.Nie jest ani inny, ani mądrzejszy.Wczoraj wieczorem Miłośnicy Apokalipsy spalili dom towarowy.Wiecie, że gdybyście mnie spytali pół roku temu, jak bym się czuła, gdyby Bóg dał nam znak, że istnieje i czuwa nad nami, odpowiedziałabym, że byłaby to najcudowniejsza rzecz od czasu narodzenia Jezusa w żłobie.Znak został nam dany.Teraz waham się.Mam uczucie, jak gdyby lada chwila ziemia miała rozstąpić się pod nogami.Nie wiem, co się z nami stanie.Bóg pojawił się i powinno być pięknie, a jest strasznie.Nigdy nie przypuszczałam, że to tak będzie.O Boże, Boże! Czuję się taka zagubiona, taka pusta.Rozdział 7Poglądy analitykówPrzemawianie przed audytorium nie jest dla mnie, oczywiście, nowością.Po tych długich latach spędzonych w salach wykładowych na cierpliwym pouczaniu coraz to nowych generacji rozczochranej młodzieży o tajnikach teorii obrotów, ładunków cząsteczkowych i równań czasowych.Również i audytorium nie było szczególnie obce ani napawające strachem.Składało się z pracowników naukowych Harvardu, M.I.T
[ Pobierz całość w formacie PDF ]