[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Siegmund przyznaje prywatnie, że liczba ta, chociaż trochę większa od rzeczywistej, jest zdumiewająco bliska prawdy.Wciąż spodziewają się jeszcze kilku dobrowolnych zgłoszeń.Ekran zaczyna łagodnie oswajać ludzi z możliwością przeprowadzenia przymusowego poboru do przesiedlenia.Dwu przedstawicieli władz z Louisville i para nastawiaczy śrubowych z Chicago występuje razem w dyskusji o potrzebie zapewnienia nowej budowli właściwego przekroju genetycznego.Inżynier moralny z Szanghaju przypomina o wadze błogosławiennego postępowania w każdej sytuacji.Błogosławienne jest, mówi, żyć zgodnie z boskim planem i zaleceniami jego przedstawicieli na Ziemi.Bóg jest twoim przyjacielem i nie chce cię skrzywdzić.Bóg kocha błogosławiennych.Życie w Monadzie 158 będzie gorszej jakości, jeżeli wstępne zaludnienie nie osiągnie planowanego poziomu.Byłaby to krzywda wyrządzona tym wszystkim, którzy z własnej woli wybrali przeprowadzkę do 158, a krzywda wyrządzona bliźniemu to krzywda wobec boga, a kto chciałby zranić jego? Dlatego właśnie zgoda na przesiedlenie, jeśli zostanie się wybranym, jest obowiązkiem wobec społeczeństwa.Następnie w programie jest wywiad z będącymi świeżo po ślubie czternastoletnim Kimonem i trzynastoletnią Freyą Kurtz ze wspólnego dormitorium w Bombaju.Przyznają, że nie mają zamiaru zgłosić się na ochotnika, ale nie będą oponować, jeżeli padnie na nich.- Naszym zdaniem - zabiera głos Kimon - to może być wspaniała szansa.Niedługo pewnie będziemy mieli dzieci.Tam bylibyśmy w stanie zapewnić im od razu wysoki status.To przecież zupełnie nowy świat - nie ma granic, jak daleko można zajść, nikogo, kto stałby ci na drodze.Na początku może być trochę przepychanek przy rozmieszczaniu mieszkańców, ale na pewno szybko idzie się w górę.Poza tym mielibyśmy pewność, że kiedy nasze dzieci dorosną do małżeństwa, nie będą musiały mieszkać we wspólnym dormitorium, tylko bez żadnego czekania dostaną własną mieszkalnię, może nawet zanim będą mieć własne dzieci.Dlatego, chociaż nie mamy ochoty rozstawać się z przyjaciółmi i ze wszystkim tutaj, to jeżeli zostaniemy wylosowani, będziemy gotowi się przenieść.Nie posiadając się z zachwytu, Freya Kurtz przytakuje:- Tak, to prawda.Proces rozmiękczania trwa.Kolejny etap przynosi opis sposobu, w jaki wyłoni się przesiedleńców, których łączna liczba ma wynosić trzy tysiące ośmiuset siedemdziesięciu ośmiu - nie więcej niż dwustu z każdego miasta, a więc trzydziestu z każdego wspólnego dormitorium.Grupa objęta poborem składać się będzie z bezdzietnych małżeństw między dwunastym a siedemnastym rokiem życia.Aktualna ciąża nie będzie liczona jako dziecko.Sam pobór przeprowadzi się drogą losowania.W końcu ogłaszają nazwiska wybranych.Głos z ekranu pogodnie obwieszcza:- Z Chicago, z dormitorium na 735 piętrze wylosowano następujące szczęśliwe pary.Niech bóg obdarzy ich płodnością na nowej drodze życia: Brock, Aylaward i Alison; Feuermann, Sterling i Natasza; Holston, Memnon i Aurea.Oderwą ją od macierzy.Od wszystkich wspomnień i uczuć, które dają jej tożsamość.Aurea jest przerażona przesiedleniem.Nie podda się wyborowi.- Memnonie, odwołaj się! Zrób coś, natychmiast! Napiera na świecącą ścianę dormitorium.Memnon rzucajej puste spojrzenie.Powiedział już przecież, że nic nie można zrobić, a teraz musi iść do pracy.Wychodzi z dormitorium.Aurea idzie za nim na korytarz.Poranna bieganina już się zaczęła i zewsząd wylewają się mieszkańcy 735 poziomu Chicago.Aurea szlocha.Przechodnie odwracają od niej oczy.Prawie wszyscy to znajomi, wśród których upłynęło całe jej dotychczasowe życie.Szarpie męża za rękę.- Nie zostawiaj mnie tak! - szepcze chrapliwie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]