[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.KANCLERZGdzież ją znalazłeś?FILONW dumającym lasku,Pod cieniem wierzby rozpłakanej, spałaSnem nieprzespanym.KANCLERZZawikłana sprawa.Wydaj, królowo, wyrok na nieznanych,Radz się sumnienia.183BALLADYNAA jak sądzą prawa?KANCLERZZa śmierć chcą śmierci.BALLADYNAZ tych pozabijanychNie będziem mieli prochu ani ćwierci.KANCLERZWydaj sumienny sąd.BALLADYNAWinna jest śmierci.KANCLERZWinna.Więc sądzisz, że zbrodniarz niewiasta?BALLADYNASądzę, jak sądzę.KANCLERZNiech ludowi miastaOtrąbią wyrok na zamkowym progu.Katowi zemsta należy lub Bogu.trąbyNiech teraz stanie oskarzyciel trzeci.Wchodzi ślepa WDOWA, matka Balladyny.Ktoś ty jest?WDOWAWdowa.184KANCLERZNa kogo?WDOWANa dzieciSkargę zanoszę.Mówią, że królowaPiękna jak anioł, niechaj ona sądzi.Miałam dwie córki, stara, biedna wdowa,%7ływiłam obie. Jak to często błądziCzłowiek na ziemi, czekając pociechyMłodsza uciekła spod matczynej strzechy,Niedobre dziecko.Lecz druga.o Boże!Królowo moja, ty jak anioł biała,Sądzże ty sama! Druga poszła w łożeWielkiego grafa; bogdajbym skonała,Jeśli ja kłamię; graf ją wziął za żonę.Królowo moja, bogdaj ci koronęBóg wiecznie trzymał na tej mądrej główce,Osądz! W tej drugiej córce jak w makówceByło rozumu.Graf ją kochał bardzo,Ale ja matka kochałam jak matka!Aż tu w jej zamku już służalce gardząBiedną staruszką cierpię do ostatkaWzgardę służalców, grób był dla mnie blisko Aż tu mnie jednej nocy te córczyskoW obliczu ludzi zaprzało się głośno. A! córko , mówię, bądzże ty litośnąDla starej matki, co już bliska truny.Była noc straszna i deszcz, i pioruny,Pioruny i deszcz, i ciemno, i burza.Córka kazała wypędzić z podwórzaMnie, starą matkę, na wichry i deszcze,W noc i w pioruny, i w burzę, i jeszczeGłodną kazała niech jej Pan Bóg StwórcaPrzebaczy! Głodną wypędzić z podwórca,Do lasu.Wiatr mię poniósł za łachmany,Piorun wypalił oczy.O! różanyMój królu! złoty mój panie! litości!KANCLERZPani, ty milczysz? Takiej nieprawościMszczą się okropnie nasze mądre prawa.185BALLADYNAPrzecięż nie śmiercią?KANCLERZLechitów ustawaZmierć przepisuje na niewdzięczne dzieci.Niechaj cię księga naszych praw oświeci,Czytaj.i czytaj we własnym sumnieniu.A ty, staruszko, nazwij po imieniuWyrodną córkę, a kat ją ukarze,Chociażby z pierwszym grafem państwa w parzeLos ją powiązał.Powiedz grafa mianoI córki imię, a prawa dostanąPrzez mury zamku jej serca i głowy.WDOWACo? śmierć na córkę?.Panie, bądz mi zdrowy.%7łegnaj, królowo, ja wracam do boru,Będę żyć rosą.KANCLERZPodług ustaw toru,Kto zaniósł skargę, odstąpić nie może.Wyznaj.WDOWANie! nie! nie!KANCLERZWziąć na tortur łoże,I wszystkie stawy jej w żelazne kleszcze.Cóż? wyznaj, stara.WDOWANie, panie.186KANCLERZRaz jeszczePytam się ciebie o imię złej córy.WDOWAOna niewinna.KANCLERZWziąć ją na tortury.WDOWAwydzierając się strażyKrólowo moja, zlituj się! ja stara!Ja bym być mogła matką twoją.Boże!Ty nic nie mówisz? Nic?.To jakaś maraStraszna na tronie.Więc ja się położęNa tych żelazkach i skonam, a w niebieBóg wam odpuści.KANCLERZWygadasz w boleści.WDOWAPanie mój! jasny panie! i u ciebie%7łelazne serce.Odchodzi ze strażą.KANCLERZPraw się trzymam treści.A za to niech mię wielki Bóg obwini,Lub uniewinni.A ty, monarchini,Wiedz, że mam serce pełne łez, goryczyI przerażenia.Słychać jęk.Co to jest?187%7łOANIERZTo krzyczyStara kobieta.KANCLERZI nic nie wydała?%7łOANIERZNic.KANCLERZPoczekajmy.BALLADYNAZ mego teraz ciałaKat zrobił sercu torturę.rozciąga.Wody!Podają pić.%7łOANIERZJuż zdjęta z żelaznego drąga.BALLADYNAJuż!.Powiedziała co w bolach?%7łOANIERZUmarła.BALLADYNAUmarła, mówisz?188%7łOANIERZJak ją kat położyłNa tortur kleszczach, to oczy zawarła;A patrząc na nią, kto by się pobożył,%7łe to kościany Chrystus był bez ducha.Każda kosteczka wywiędła i suchaPrzez rozciągniętą skórę wyglądałaProsząc o litość.KANCLERZI nic nie wydała?%7łOANIERZUmarła cicho.A na suchej twarzyDwa wykopała dołki śmierć kościanaI w obu dołkach stoją łzy.BALLADYNAOd ranaSiedzę na sądach, a żaden z nędzarzyTak nie pracuje długo i tak znojnie.Już noc, panowie.KANCLERZNie.to czarna chmuraWisi nad zamkiem.Poradz się spokojnieTwego sumnienia, czego wartą córa,Dla której matka taką śmiercią kona?BALLADYNAWy ją osądzcie.KANCLERZNiech twoja koronaPrzybierze blasku sądem sprawiedliwym.Ona zaprawdę winna ogniem żywym189Być obrócona na węgiel piekielny.Osądz ją.WSZYSCYOsądz!KANCLERZJak Bóg nieśmiertelny,Winna jest sądu.WSZYSCYPociąć ją na ćwierci.KANCLERZRadz się sumnienia i sądz.BALLADYNApo długim milczeniuWinna śmierci!Piorun spada i zabija królowę wszyscy przerażeni.KANCLERZKról-kobieta piorunem boskim zastrzelony;Zamiast w koronacyjne bić w pogrzebu dzwony!KONIEC190EPILOGPUBLICZNOZWywołującDziejopis Wawel! Wawel, narodu dziejopis!WAWEL wychodzi, kłaniając się.WAWELPrześwietna publiczności, oto mój skoropisZaczął rzecz wydarzoną wpisywać do kronik.Przerwaliście mi pracę.PUBLICZNOZCzyjże jesteś stronnik?WAWELJestem sędzia bezstronny i naoczny świadek.PUBLICZNOZJakżeś ty piorunowy opisał przypadek?Powiedz! myśmy widzieli rzecz całą do końca.WAWELZ ziarnka piasku dojść można do obrotu słońca,Zaciekając się w rzeczy wydarzonej jądrze.Królowa jak Salomon panowała mądrze,Więc musiała być mądrą, przy mądrości cnota.191PUBLICZNOZPanie Wawel, za prędka twych sądów szczodrota.Było za kulisami stać od pierwszej sceny.WAWELKomponowałem wtenczas nad Popielem treny.PUBLICZNOZCóż o rodzie królowej?WAWELZ historycznych szczytówPatrząc, ród jej prowadzę z kraju Obotrytów,Którzy mięsa nie jedzą.Choć jeden uczonekMieni, że pochodziła z kraju Amazonek;Ale ja mu zarzucam fałsz w kroniki nocieI dowodzę dowodem, i topię go w błocie.Obaczycie go piórem zabitego w frunie.PUBLICZNOSCóż powiadasz na piorun?WAWELSądzę o piorunie,%7łe kiedy burza bije, trzeba bić we dzwony,%7łe gałązka laurowa lepsza od korony,Bo w laur piorun nie bije ani głowie szkodzi.PUBLICZNOZCzy jesteś tego pewny?WAWELTen, co w laurach chodzi,Autor niniejszej sztuki, słusznie wam opowie,192%7łe odkąd nosi wieniec laurowy na głowie,Piorun weń nie uderzył.PUBLICZNOZPochlebiasz, mój łysy,I królom, i poetom.Idz precz za kulisy!KONIEC EPILOGU193
[ Pobierz całość w formacie PDF ]