[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ten wielki faraon tak silnie wpływał nalosy kraju, że po jego odejściu powstała pustka, następcy starali się jąwypełnić, ale żaden nie był w stanie mu dorównać.Wiele upłynie jeszczeczasu, nim pojawi się jakiś władca tej miary co założyciel Ramesseum.Miasto Prawdy mimo zawieruchy nadal pracowało nad dziełemrozpoczętym w dniu swego założenia i wzbogacało świetlisty kamień.Mającdwóch kierowników o tak odmiennych charakterach, jak Paneb i Haj, orazczuwającego nad całością kierownika robót, Bractwo zachowa wszystkie siłydo kontynuowania prac, a Mądra Kobieta, dzięki swym umiejętnościommagicznym, odkryje przed nim nowe ścieżki.Paneb, nawet nie wiedząc kiedy, uzbierał cały plecak ostrych krzemieni.- Na co ci te kamienie? - zapytał go Ipui Egzaminator, już całkiem zdrów.- Rzadko widziałem krzemienie w takim kształcie.Obrobię je, zrobię z nichdłuta i dam rzeźbiarzom.- Znowu będzie robota - żalił się Renupe Wesołek.- Nie udawaj zdziwionego - odparł z drwiną w głosie Szed Zbawca.- Nowykierownik zespołu musi pokazać, co potrafi, a my musimy dowieść, żepotrafimy sprostać jego wymaganiom.- Jesteśmy tylko ludźmi - zaprotestował Kaza.- Ja też o tym pamiętam - odparł Paneb - i właśnie dlatego jestem zdania, żenadmiar wypoczynku zaszkodziłby wam.Rozleniwiona ręka traci sprawność.Kilku rzemieślników zastanawiało się, czy w nagłym przypadku Paneb niebyłby skłonny do naruszania przepisów, a praca nad wyposażeniem grobowcaSiptaha mogła się okazać takim właśnie przypadkiem.Koń Mehiego prawie już padał.Cały był zlany pianą, ciężko dyszał, serce biłomu jak oszalałe i nie był w stanie galopować.- Jest do niczego - stwierdził generał, oddając zwierzę stajennym.Był to już trzeci czystej krwi rumak zajeżdżony tego ranka przez Mehiego.Zwierzęta służyły generałowi do rozładowania napięć nerwowych i wcale siędo nich nie przywiązywał.Wyborowi łucznicy też odczuli jego gniew.Za ospali, za wolni, za małodokładni! Generał najpierw pokazał, że jest wśród nich najlepszym strzelcem,a potem pokonał w walce pewnego żołnierza piechoty, znacznie cięższego.Wróciwszy do domu, odepchnął zarządcę proponującego mu chłodny napój ipachnącą bieliznę.Potem rzucił się na żonę, poszarpał na niej nową sukienkę iwziął ją z taką dziką furią, że Serketa przez chwilę prawie że odczuwałaprzyjemność.- Aż mnie zabolało, ty mój słodki szakalu!- To ciągłe czekanie doprowadza mnie do szału.Pomasuj mi brzuch, za dużorano zjadłem.Generał był cały spięty.- Naszemu wspólnikowi nie uda się - przepowiedział.- Był dobrej myśli, a zwykle jest bardzo oględny w słowach - przypomniałaSerketa.- Tyle już mieliśmy niepowodzeń z tym Miastem Prawdy!- Bo źle zabieraliśmy się do rzeczy, mój miły lwie.Tym razem uderzymyprosto w głowę.- Uderzymy w jakąś niewidzialną tarczę.Tego Nefera nic się nie ima.- Gdy go nie będzie, rozpadnie się i Bractwo - zapewniła Serketa.- Liczę, że to samo stanie się i z tą trójcą rządzącą krajem.Zupełnie niepojmuję, do czego zmierza kanclerz Baj.- Przecież to takie proste.Kanclerz kocha królową, wie, że jest niedostępna,ale robi, co może, żeby została faraonem.Biedny mały Siptah, niezaradnykaleka, wzięty dla omamienia dworu, a tymczasem Tausert położy podwalinypod swoją przyszłą władzę.- Baj jest groźniejszy, niż myślałem.- Istnieje tylko dzięki Tausert.Gdy pozbędziemy się już kierownika robót,zabierzmy się do niej.To nie byle przeciwnik, prawie tak samo groźny jak ja.Położył się na brzuchu.- Rozmasuj mi krzyż.Jeździłem na tych głupich koniach i teraz mnie boli.- Tausert ma do ciebie zaufanie i ten błąd ją zgubi.Generał sięgnął ręką do tyłu i złapał żonę za włosy.- Królowa nieważna, liczy się tylko świetlisty kamień.Dopóki kierownikrobót żyje, nie zdobędziemy go.- No to już nie tak długo.- Nie brakuje żadnego narzędzia - stwierdził Imuni, starannie wszystkosprawdziwszy.- Doskonale - stwierdził zmęczonym głosem Pisarz Grobowca.- Nic groźnego się nie wydarzyło?- Na razie nie.- Jesteś pewien?- Możesz mi wierzyć.Kenhir tylko częściowo się uspokoił.No tak, Imuni ma talent kuny iwykryłby najmniejszą nieprawidłowość, stary pisarz wciąż jednak odczuwałlęk, jak gdyby nad miasteczkiem wisiało jakieś nieszczęście.Przez cały dzieńłaził więc po uliczkach, wypytywał to tych, to tamtych, ale nie znalazł żadnegopowodu do obaw.Niut Krzepka dostrzegła niepokój męża.- Masz jakieś poważne kłopoty?- Miałem tylko zły sen.Cały dzień pogryzam czarnuszkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]