[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W rzeczywistoÅ›ci jesteÅ›my dobrze sytuowanymi dżentelmenami i nie mamy nic wspól-nego ze Strażą MiejskÄ…. A zatem, dżentelmeni, czy napijecie siÄ™ wina? DziÄ™kujÄ™, nie na sÅ‚użbie  rzekÅ‚ troll. No tak, bardzo panu dziÄ™kujÄ™, hrabio de Tritus  rzuciÅ‚ z goryczÄ… Nobby. Rze-czywiÅ›cie, caÅ‚kiem tajna misja.Może od razu pomachasz paÅ‚kÄ…, żeby wszyscy mogli zo-baczyć? Jak myÅ›lisz, że to pomoże. Schowaj jÄ…!Brwi hrabiego de Tritusa zetknęły siÄ™ w umysÅ‚owym wysiÅ‚ku. Czyli to byÅ‚a ta.ironia, co? Wobec starszego stopniem? Nie możesz być starszy stopniem, bo nie jesteÅ›my strażnikami.Przecież komen-dant Vimes trzy razy tÅ‚umaczyÅ‚.Niania Ogg oddaliÅ‚a siÄ™ taktownie.Przykro byÅ‚o patrzeć, jak niszczÄ… swojÄ… legendÄ™.Ten Å›wiat byÅ‚ dla niej obcy.PrzyzwyczaiÅ‚a siÄ™ do takiego, w którym mężczyzni noszÄ…kolorowe ubrania, a kobiety chodzÄ… w czerni.DziÄ™ki temu o wiele Å‚atwiej zdecydowaćrankiem, co na siebie wÅ‚ożyć.Ale w gmachu Opery zasady odzieżowe ulegÅ‚y odwróce-niu.Kobiety ubieraÅ‚y siÄ™ tu jak oszronione pawie, a mężczyzni przypominali pingwiny.Czyli.jest tu straż.Niania byÅ‚a w zasadzie osobÄ… praworzÄ…dnÄ…, jeÅ›li nie widziaÅ‚aakurat powodu do Å‚amania prawa.Dlatego też miaÅ‚a do jego przedstawicieli ten szcze-gólny stosunek, który można opisać jako permanentnÄ… i gÅ‚Ä™bokÄ… nieufność.167 Na przykÅ‚ad ich podejÅ›cie do kradzieży.Niani poglÄ…d na kradzież byÅ‚ poglÄ…demczarownicy, o wiele bardziej skomplikowanym niż reprezentowany przez prawo oraz trzeba to szczerze przyznać  przez ludzi bÄ™dÄ…cych wÅ‚aÅ›cicielami czegoÅ›, co wartoukraść.Wszyscy oni wymachiwali ciężkim toporem prawa w okolicznoÅ›ciach wymaga-jÄ…cych delikatnego skalpela zdrowego rozsÄ…dku.Nie, uznaÅ‚a niania.Policjanci ze swoimi ciężkimi buciorami nie sÄ… tu pożądani w ta-kÄ… noc jak dzisiejsza.Warto chyba umieÅ›cić pinezkÄ™ pod dudniÄ…cymi stopami Sprawie-dliwoÅ›ci.SkryÅ‚a siÄ™ za pozÅ‚acanÄ… statuÄ… i siÄ™gnęła w zakamarki sukni; przechodzÄ…cy widzowieobejrzeli siÄ™ zdumieni dziwnym brzdÄ™kaniem gumek.Niania byÅ‚a pewna, że gdzieÅ› jÄ…ma  zapakowaÅ‚a jednÄ… na wszelki wypadek.ZadzwiÄ™czaÅ‚a nieduża butelka.No tak.Po chwili niania wynurzyÅ‚a siÄ™, niosÄ…c na tacy dwa maÅ‚e kieliszki.SkierowaÅ‚a siÄ™ dostrażników. Napój owocowy dla panów oficerów?  zaproponowaÅ‚a. Och, gÅ‚uptas ze mnie,co ja gadam, wcale nie oficerów.Napój owocowy domowej roboty?Detrytus powÄ…chaÅ‚ podejrzliwie, natychmiast oczyszczajÄ…c sobie zatoki. Co w tym jest?  zapytaÅ‚. JabÅ‚ka  odparÅ‚a zgodnie z prawdÄ… niania. No.Głównie jabÅ‚ka.Obok jej dÅ‚oni kilka rozlanych kropli przeżarÅ‚o metal tacy, spadÅ‚o na dywan i zaczÄ™-Å‚o dymić.Widownia brzÄ™czaÅ‚a gwarem wielbicieli opery, zajmujÄ…cych swoje miejsca, i paniLawsy szukajÄ…cej butów. NaprawdÄ™ nie powinnaÅ› ich zdejmować, mamo. Strasznie cisnęły. PrzyniosÅ‚aÅ› robótkÄ™ na drutach? MusiaÅ‚am jÄ… chyba zostawić w damskiej. Oj, mamo.Henry Lawsy zaznaczyÅ‚ miejsce w książce zakÅ‚adkÄ…, po czym wzniósÅ‚ swe wilgotneoczy ku niebu.I zamrugaÅ‚.Wprost nad nim  bardzo daleko nad nim  migotaÅ‚ krÄ…gÅ›wiatÅ‚a.Matka podążyÅ‚a wzrokiem za jego spojrzeniem. Co to takiego? MyÅ›lÄ™, że to żyrandol, mamo. Duży, nie ma co.Co go tam trzyma u góry? Jestem pewien, że majÄ… tam specjalne liny i inne takie, mamo. Na moje oko wyglÄ…da trochÄ™ groznie.168  Jestem przekonany, mamo, że jest caÅ‚kiem bezpieczny. A niby skÄ…d siÄ™ znasz na żyrandolach? Ludzie z pewnoÅ›ciÄ… nie przychodziliby do Opery, mamo, gdyby istniaÅ‚o ryzyko, żeżyrandol spadnie im na gÅ‚owÄ™  odparÅ‚ Henry, próbujÄ…c wrócić do książki. Il Truccatore, Mistrz PrzebraÅ„.Il Truccatore (ten.), tajemniczy arystokrata, wywoÅ‚u-je skandal w mieÅ›cie, uwodzÄ…c wysoko urodzone damy, przebrany za ich mężów.JednakżeLaura (sop.), od niedawna narzeczona Capriccia (bar.), nie ulega jego komplementom.Henry wÅ‚ożyÅ‚ zakÅ‚adkÄ™, wyjÄ…Å‚ z kieszeni mniejszÄ… książeczkÄ™ i starannie sprawdziÅ‚sÅ‚owo  komplement.WchodziÅ‚ w Å›wiat, którego nie znaÅ‚; skrÄ™powanie czyhaÅ‚o na każ-dym kroku, wiÄ™c nie miaÅ‚ zamiaru potknąć siÄ™ na jakimÅ› wyrazie.Henry żyÅ‚ w ciÄ…gÅ‚ymlÄ™ku, że  pózniej go przepytajÄ….i z pomocÄ… swego sÅ‚ugi Wingiego (ten.) wymyÅ›la fortel.SÅ‚ownik znowu siÄ™ przydaÅ‚.nastÄ™puje kulminacja.I znowu.w sÅ‚ynnej scenie balu maskowego w paÅ‚acu KsiÄ™cia.Jednak Il Truccatore nie przewi-dziaÅ‚, że jego dawny adwersarz, hrabia de. Adwersarz. westchnÄ…Å‚ Henry i siÄ™gnÄ…Å‚ do kieszeni. Kurtyna za pięć minut.Salzella urzÄ…dziÅ‚ przeglÄ…d swoich siÅ‚.SkÅ‚adaÅ‚y siÄ™ ze stolarzy, malarzy i innych pra-cowników, którzy wieczorem nie byli niezbÄ™dnie potrzebni.Na koÅ„cu szeregu staÅ‚o nabaczność jakieÅ› pięćdziesiÄ…t procent Waltera Plinge. Wszyscy znacie swoje pozycje  mówiÅ‚ Salzella. JeÅ›li coÅ› zobaczycie, cokol-wiek, macie mnie natychmiast zawiadomić.ZrozumieliÅ›cie? Panie Salzella! SÅ‚ucham, Walterze. Nie możemy przerwać opery!Salzella pokrÄ™ciÅ‚ gÅ‚owÄ…. Jestem pewien, że publiczność zrozumie.169  Przedstawienie musi trwać, panie Salzella! Walterze, masz robić, co ci każę!KtoÅ› inny podniósÅ‚ rÄ™kÄ™. Ale on ma racjÄ™.Salzella westchnÄ…Å‚ ciężko. Po prostu zÅ‚apcie Upiora.JeÅ›li uda siÄ™ tego dokonać bez krzyku, tym lepiej.Oczy-wiÅ›cie, że nie chcÄ™ przerywać opery.ZauważyÅ‚, że siÄ™ uspokoili.GÅ‚Ä™boki dzwiÄ™k przetoczyÅ‚ siÄ™ po scenie. Co to byÅ‚o, u licha?Salzella przeszedÅ‚ za kulisy, gdzie zobaczyÅ‚ wyraznie zdenerwowanego André. Co siÄ™ dzieje? NaprawiliÅ›my je, panie Salzella! Tylko że.no, on nie chce oddać stoÅ‚ka.Bibliotekarz skinÄ…Å‚ gÅ‚owÄ… dyrektorowi muzycznemu.Salzella znaÅ‚ orangutana,a wÅ›ród faktów, które go dotyczyÅ‚y, byÅ‚ i ten, że jeÅ›li bibliotekarz chciaÅ‚ gdzieÅ› usiąść, totam wÅ‚aÅ›nie siedziaÅ‚.Trzeba jednak przyznać, że byÅ‚ organistÄ… wysokiej klasy.Jego po-poÅ‚udniowe recitale w Wielkim Holu Niewidocznego Uniwersytetu zyskaÅ‚y wielkÄ… po-pularność [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •