[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Ale co ty sam o tym sądzisz? Nie powiedziałeś mi o sobie wszystkiego, jakże więcmógłbym rozstrzygnąć lepiej od ciebie? Jeżeli mimo to prosisz o radę, udzielę ci jej wimię przyjazni.Myślę, że powinieneś ruszyć w dalszą drogę, i to bez zwłoki.JeżeliGandalf nie zjawi się przedtem, radzę ci, nie idz sam.Wez z sobą przyjaciół godnychzaufania i chętnych.Bądz mi wdzięczny, bo wbrew zwyczajom dałem ci radę.Elfy mająwłasne zadania i własne kłopoty, niezbyt ich obchodzą sprawy hobbitów i wszelkichinnych stworzeń na ziemi.Nasze ścieżki rzadko się krzyżują, czy to przypadkiem, czyumyślnie.W tym dzisiejszym spotkaniu jest, być może, coś więcej niż przypadek, ale niezupełnie rozumiem jego cel i boję się powiedzieć za wiele.- Jestem ci wdzięczny z głębi serca rzekł Frodo ale chciałbym, żebyś mi wyrazniepowiedział, kim są Czarni Jezdzcy.Jeżeli posłucham twojej rady, może nieprędkozobaczę Gandalfa, a powinienem znać niebezpieczeństwo, które mnie ściga.- Czy nie wystarcza ci wiedzieć, że to są słudzy Nieprzyjaciela? odparł Gildor.Uciekaj przed nimi! Nie zamieniaj z nimi ani słowa! Są straszni.Więcej nie pytaj! Aleserce mi mówi, że nim się wszystko dopełni, Frodo, syn Droga, będzie wiedział o tychzłowrogich sprawach więcej niż Gildor Inglorion.Niech cię Elbereth ma w swej opiece!- Skąd mam zaczerpnąć odwagi? spytał Frodo. Bo niczego mi tak nie trzeba, jakodwagi.- Odwagę można znalezć w najmniej spodziewanych miejscach rzekł Gildor. Bądzdobrej myśli.Teraz idz spać.Rano już nas tu nie ujrzysz, ale roześlemy po świeciewiadomość o twojej podróży.Dowiedzą się o niej nasze wędrowne kompanie, awszystkie istoty, które mają tu jakąś władzę i służą dobrym sprawom, będą w pogotowiu.Mianuje cię Przyjacielem Elfów.Niech gwiazdy świecą u kresu twojej drogi.Nieczęstoktoś obcy tak nam przypada do serca jak ty, wielka to dla nas radość usłyszećStarodawną Mowę w ustach innych wędrowców na tym świecie.Nim jeszcze Gildor skończył tę przemowę, Froda ogarnęła wielka senność.- Pójdę już spać rzekł.68Elf zaprowadził go do koliby, a Frodo rzucił się na łoże obok Pippina i natychmiastzapadł w głęboki sen bez marzeń.69Rozdział 4Na przełaj w pieczarkiazajutrz Frodo zbudził się pokrzepiony.Leżał w kolibie uplecionej z żywychgałęzi, zwisających aż do ziemi; łoże, uścielone z paproci i mchów, byłoNmiękkie i wonne.Przez drżące, jeszcze zielone liście przeświecało słońce.Frodo zerwał się i wyszedł z koliby.Opodal skraju lasu siedział na trawie Sam.Pippinstojąc patrzał w niebo i badał pogodę.Po elfach nie było ani śladu.- Zostawili nam owoce, chleb i piwo rzekł Pippin. Zjedz śniadanie.Chleb smakujeniemal tak samo wybornie jak w nocy.Byłbym nic nie zostawił dla ciebie, ale Sam mniepilnował.Frodo usiadł obok Sama i zabrał się do jedzenia.- Jakie masz plany na dzisiaj? spytał Pippin.- Dojść możliwie jak najszybciej do Buckleburga odparł Frodo, po czym całą uwagępoświęcił śniadaniu.- Jak sądzisz, czy zobaczymy znów tych jezdzców? spytał Pippin beztrosko.Wporannym słońcu myśl o spotkaniu choćby armii Czarnych Jezdzców nie wydawała musię wcale straszna.- Prawdopodobnie tak rzekł Frodo, nierad, że mu o tym przypomniano. Mam jednaknadzieję, że przeprawimy się za rzekę, nim oni nas zobaczą.- Czy Gildor coś ci o nich mówił?- Niewiele.Tylko niejasne półsłówka i zagadki wymijająco powiedział Frodo.- A czy pytałeś o to węszenie?- Nie było o tym mowy rzekł Frodo mając pełne usta jedzenia.- Powinieneś był spytać.To z pewnością bardzo ważne.- Jeżeli tak, to Gildor na pewno odmówiłby mi wyjaśnień szorstko odparł Frodo. Ateraz dajże mi w spokoju przełknąć bodaj kęs.Nie mam ochoty odpowiadać na całąlitanię pytań podczas śniadania.Chciałbym pomyśleć.- Wielkie nieba! krzyknął Pippin. Przy śniadaniu? I odszedł na skraj polany.Słoneczna pogoda tego ranka zwodnicza, jak się zdawało Frodowi nierozproszyła w duszy hobbita trwogi przed pogonią.Rozpamiętywał słowa Gildora, gdydobiegł jego uszu wesoły głos Pippina, który śpiewał biegnąc przez zieloną murawę.- Nie! powiedział sobie Frodo. Nie mogę tego zrobić.Można wywabić młodychprzyjaciół na włóczęgę po Shire, narazić na trochę głodu i zmęczenia, po którym miłozasiąść do stołu i trafić do łóżka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]