[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdy próbowała podążać za Grymonde em z Les Halles na północ, przez Podwórzado Kukanii, zawsze karcił ją i odsyłał do Typhaine.Z czasem jednak złagodniał i towarzyszyła mu coraz częściej w tym, co robił  nigdy jednak nie zaprosił jej do swegodomu.Estelle sądziła, że matka nic nie wie o jej tajemnym życiu, aż w końcu  ledwie przedtygodniem  Typhaine namówiła ją, by spytała Grymonde a, czy Joco i Gobbo także moglibydla niego pracować. Jeśli naprawdę taki z niego dobry przyjaciel, to dlaczego miałby ci odmówić? spytała Typhaine. To oznacza pieniądze i w twojej kieszeni.Jedzenie w brzuchu.Szmaty nagrzbiecie.A ja wiem, że on się do czegoś szykuje.Spytaj go.Jeśli nie będzie chciał, po prostuodmówi.Estelle spytała więc Grymonde a. Czy to oznacza, że Typhaine nie zabroni ci widywać się ze mną? Niechby tylko spróbowała  odpowiedziała wojowniczo Estelle.Grymonde porozmawiał więc z Joco i Gobbo  i zaproponował im robotę.A potem, ostatniej nocy, Estelle wspięła się na dach i zeszła kominem do domu,który mieli zaatakować.Grymonde wcale tego nie chciał, podobnie jak ona.To był pomysł Joco, choć Estellemusiała przyznać w duchu, że niezły.Grymonde pozwolił jej zadecydować, a ponieważzawsze była gotowa pomagać swemu smokowi, zgodziła się.A teraz była wyrzutkiem, za sprawą damy z południa.Carli.Estelle nie lubiła płakać.I nauczyła się tego nie robić, chyba że miało to służyćkonkretnemu celowi, co zdarzało się dość rzadko.Kiedy jednak okrążała Les Halles ikierowała się na północ wzdłuż rue Saint-Denis, nie powstrzymywała już łez.Słyszała i inneszlochy, a nawet krzyki, dochodzące z bocznych ulic, ale nie zwracała na nie uwagi.Tu i tamnapotykała sterty trupów, a także bandy mężczyzn uzbrojonych w topory i włócznie, ale i tonie robiło na niej wrażenia.Carla nie była wobec niej podła, choć miała ku temu powody.Carla była łagodna.Wspomniała nawet Grymonde owi, że Estelle była dzielna.Gdyby nie Carla, Altan zabiłby ją,kiedy tylko wyszła z komina.Mimo to Estelle czuła, że jakimś sposobem to Carla jestpowodem jej wygnania.Nie umiała nienawidzić Grymonde a.Był królem, więc musiał być zły  czasemnawet dla niej, jak sądziła, choć nigdy wcześniej taki nie był.Zawiodła go, to prawda.Alejeśli nie wystarczyło być dzielnym, cóż jeszcze mogła uczynić? Nie mogła mu ofiarować nicwięcej.Przemyślała to dobrze.Taka była prawda.Nie posiadała przecież absolutnie nic. A tym, co dręczyło ją najbardziej, był fakt, iż Grymonde zabrał Carlę do swegodomu.Dlaczego?Nigdy nie uczynił tego zaszczytu Estelle.Nigdy, przenigdy.Estelle nie miała więcej łez.Bolał ją brzuch i czuła, że kręci jej się w głowie.Wróciła do domu.Typhaine i jej bracia wynajmowali dwa pokoje na drugim piętrze.Joco i Gobbo niemieszkali tu od zawsze, ale Estelle już trzeci rok z rzędu musiała znosić ich napadywściekłości oraz smród.Teraz zaś, zanim stanęła u drzwi, usłyszała kłótnię między matką aJoco.Wiedziała z doświadczenia, że takie sytuacje najlepiej jest przespać. Ucięli mu kutasa i jaja  skomlał Joco. %7ładna to strata dla świata, podobnie jak jego życie  odparowała Typhaine. Jużdawno powinnam była pozbyć się was obu, łajdacy.Spójrz na mnie! Kiedyś wylądowałam włożu hrabiego, i to niejeden raz! Myślisz, że pierwszy raz o tym słyszę? Cała ulica już wie! Chryste!  Ostatniesłowo Joco zmieniło się w przeciągły jęk.Estelle weszła do izby i ujrzała go na łóżku: półleżał sztywny, wygięty w pałąk, zbólu zaciskając dłonie na krawędziach materaca.Przy wtórze cichego skomlenia, ostrożnie,jakby miał pod sobą tłuczone szkło, zdołał wreszcie ułożyć się znowu w pościeli.Oddychałpłytko i szybko, jakby za każdym razem jego ciało przebijał nóż. Musiał mi złamać z pięć żeber po każdej stronie.Albo i kręgosłup. I za to wszystko nie dostałeś nawet sou? Dupek.A może tobie też obcięli jaja, co? Nie mogli, bo ich wyprzedziłaś! Szankrowaty łajdak, zrobił to, żeby mi dopiec! Chociaż& nie, jest na to o wiele zagłupi. Muszę się wyszczać.O Jezu!  Joco znowu zakwilił, ścięty nagłym bólem. Grymonde kazał Joco jeść zabitego psa  powiedziała Estelle. Nawet nie zaczynaj, szczurzy pysku.Typhaine, podaj mi nocnik. Sam sobie podaj. Nie mogę nawet usiąść.Mam się zeszczać w łóżko? Podaj mi ten dzbanek.Typhaine przelała wino do dwóch misek i rzuciła dzbanek wprost na brzuch Joco.Gdy jęcząc, brał go do ręki, odwróciła się ku Estelle. A ty gdzie się podziewałaś? Zamartwiałam się na śmierć. Estelle nie wierzyła jej nawet przez chwilę.Typhaine wciąż była smukła i bardzourodziwa, a jej rude włosy nadal bujne i niesforne.Dawniej uchodziła za piękność w oczachswej córki, ale to się zmieniło i Estelle nie wiedziała nawet, z jakiej przyczyny.Częstosłyszała od matki, że pochodzi z rodu irlandzkich królów  i wierzyła w to.Raz w pijanymwidzie Typhaine wyznała, chichocąc, że w żyłach Estelle płynie także krew francuskichkrólów, ale nigdy więcej o tym nie wspomniała, więc mała uznała to za kłamstwo. Gdzie twoja sukienka? Chryste, włóż coś na siebie. Jestem głodna  powiedziała Estelle. W kuchni jest chleb i zimna zupa.Za gorąco, żeby rozpalać ogień.Estelle jadła, przysłuchując się, jak Typhaine szydzi z Joco [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •