[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Któregoś dnia nie odejdą - powiedział Lee.W mieszkaniu wypili trochę brandy.Lee objął Allertona ramieniem.- No, skoro nalegasz - powiedział Allerton.W niedzielę Allerton był na kolacji u Lee.Lee przygotował kurze wątróbki, ponieważ Allerton zawsze chciał zamówić w restauracji kurze wątróbki, a zazwyczaj są tam nieświeże.Potem Lee chciał się kochać z Allertonem, ale ten odtrącił go i powiedział, że chce teraz iść do “Ship Ahoy” na rum z colą.Lee zgasił światło i zanim wyszli, objął kochanka.Allerton był sztywny z wściekłości.Po przyjściu do “Ship Ahoy” Lee poszedł do baru i zamówił dwa rumy z colą.- Zrób ekstramocne - polecił barmanowi.Allerton siedział przy stoliku z Mary.Lee przyniósł mu koktail, potem dosiadł się do Joego Guidry'ego.Guidry był z młodym mężczyzną, który właśnie opowiadał, jak leczył go wojskowy psychiatra.- No i czego dowiedziałeś się od swego psychiatry? - spytał Guidry kłótliwie, agresywnym tonem.- Dowiedziałem się, że mam kompleks Edypa.Dowiedziałem się, że kocham swoją matkę.- Przecież każdy człowiek kocha swoją matkę, synu - odparł Guidry.- Chodzi o to, że kocham moją matkę fizycznie.- Nie wierzę w to, synu - rzekł Guidry.Lee wydało się to zabawne i wybuchnął śmiechem.- Słyszałem, że Jim Cochan wrócił do Stanów - oznajmił Guidry.- Ma zamiar pracować na Alasce.- Dzięki Bogu, że jestem dżentelmenem niezależnym finansowo i nie muszę się narażać na bezlitosne warunki podbiegunowe - oświadczył Lee.- A propos, czy poznałeś żonę Jima, Alice? Mój Boże, to amerykańska kurwa, która nie popuści.Nigdy jeszcze nie spotkałem kogoś, kto by się z nią równał.Jim nie ma żadnego przyjaciela, którego mógłby przyprowadzić do domu.Nie trzeba dodawać, że moja chata to dla Jima teren zakazany i zawsze, kiedy do mnie przychodzi, ma wzrok ściganego dezertera.Nie wiem, dlaczego Amerykanie tolerują takie gówno ze strony kobiet.Nie jestem oczywiście specjalistą od ciała kobiecego, ale Alice ma wypisane na całej swojej kościstej, nieapetycznej powłoce: “Beznadziejna w łóżku”.- Wiesz, Lee, jesteś bardzo nieprzyjemny dzisiejszego wieczora - powiedział Guidry.- Nie bez powodu.Czy opowiadałem ci o facecie imieniem Wigg? To amerykański cwaniak, ćpun, który podobno gra na skrzypcach.Regularny oszust; pomimo że ma złoto, zawsze ściąga herę i mówi: “Nie, nie chcę kupować.Chcę tylko pół działki”.Ten koleś wyczerpał już u mnie swój kredyt.Jeździ nowym chryslerem za trzy tysiące dolarów i jest zbyt skąpy, żeby kupić sobie towar.Kim ja jestem, na miłość boską, Ćpuńskim Towarzystwem Dobroczynnym? Ten Wigg to szczyt ohydy.- To twój fagas? - spytał Guidry, co najwyraźniej zaszokowało jego młodego przyjaciela.- Nawet nie.Mam większą rybę do usmażenia - odparł Lee.Spojrzał na Allertona, który śmiał się z czegoś, co powiedziała Mary.- Rzeczywiście ryba - zażartował Guidry.- Zimna, śliska i trudna do złapania.Rozdział 5Lee umówił się z Allertonem w poniedziałek na jedenastą.Mieli pójść do lombardu i wykupić aparat.Lee przyszedł do Allertona i obudził go punktualnie o jedenastej.Allerton był ponury.Przez moment wyglądało na to, że znowu chce zasnąć.- Wstajesz wreszcie, czy.- zniecierpliwił się w końcu Lee.Allerton otworzył oczy i zamrugał nimi.- Wstaję - odparł.Lee usiadł i zaczął czytać gazetę, zwracając uwagę na to, żeby nie patrzeć, jak Allerton się ubiera.Usiłował kontrolować swój gniew i złość, a ten wysiłek go wyczerpywał.Coś, jak gdyby ciężka kotwica, zwalniało ruch i myśli.Jego twarz była sztywna, głos głuchy.Napięcie utrzymywało się przez całe śniadanie.Allerton pił w milczeniu sok pomidorowy.Wykupienie aparatu zajęło im cały dzień.Allerton zgubił kwit.Urzędnicy kręcili głowami i czekając, aż znajdzie, bębnili palcami po stole.Lee wyciągnął dodatkowe dwieście pesos.W sumie zapłacił czterysta pesos plus odsetki i rozmaite opłaty.Wręczył aparat Allertonowi, który wziął go bez słowa.W milczeniu wrócili do “Ship Ahoy”.Lee wszedł i zamówił drinka.Allerton zniknął.Wrócił po godzinie i usiadł obok Lee.- Co powiesz na kolację? - spytał Lee.- Nie.Myślę, że dziś w nocy będę pracował - odparł Allerton.Lee był zgnębiony i rozbity.Ciepło i wesołość sobotniej nocy przepadły, a on nie wiedział dlaczego.W każdym związku, czy to była miłość, czy przyjaźń, Lee starał się ustawić kontakt na intuicyjnym, niewerbalnym poziomie; cicha wymiana myśli i uczuć.Teraz Allerton raptownie zerwał tę nić i Lee odczuwał fizyczny ból, jakby część jego ciała, wysunięta na próbę w kierunku drugiego człowieka, została odrąbana, a on patrzy zszokowany, nie dowierzając, na krwawiący kikut [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •