[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.MiarkujÄ™ jednak po jego pÅ‚a-czu i krzyku, którym dziadka ciÄ…gle przyzywa, że on jeszcze żyje; ale ja, com jak widzicie sÅ‚aby i niedołężny, pomóc mu nie mogÄ™.Wam zasiÄ™, dziÄ™ki mÅ‚odoÅ›ci waszej i sile, Å‚atwo bÄ™-dzie dopomóc nieszczÄ™snemu starcowi i ocalić mi tego chÅ‚opaczka, z mego rodu ostatniego ijedynego potomka.[21] Wszystkich wzruszyÅ‚, kiedy tak bÅ‚agaÅ‚ i siwe swoje targaÅ‚ wÅ‚osy.Ale jeden i mÅ‚od-szy, i odważniejszy, i silniejszy od innych, i jedyny, który caÅ‚o wyszedÅ‚ z niedawnej bitwy zerwaÅ‚ siÄ™ żwawo i jÄ…Å‚ wypytywać, w którym to miejscu chÅ‚opak ów zleciaÅ‚.A gdy starzecpokazaÅ‚ palcem niedaleko owe straszne krzaki, co żywo z nim tam podążyÅ‚.Tymczasem wszyscy pokrzepili siÄ™ my popasÅ‚szy sobie, pastuchy opatrzywszy swe rany i każdy obÅ‚adowany swymi tÅ‚umokami gotowaÅ‚ siÄ™ do drogi; zaczÄ™to tedy naprzód woÅ‚aćraz po razu owego mÅ‚odziaka, po imieniu go wzywajÄ…c.Wkrótce jednak zaniepokojeni, że siÄ™nie pokazuje, wysÅ‚ali pasterze spoÅ›ród siebie jednego, by go odszukaÅ‚, powiadomiÅ‚, że czas wdrogÄ™, i sprowadziÅ‚ z powrotem.Po niedÅ‚ugiej chwili wraca ów wysÅ‚annik zzieleniaÅ‚y ze stra-chu jak bukszpan i dziwy o towarzyszu swoim opowiada: widziaÅ‚ go rozciÄ…gniÄ™tego nagrzbiecie i już w sporej części zjedzonego przez niezmiernego smoka, który na nim legÅ‚ i żarÅ‚go; z owego zaÅ› starego nÄ™dznika nie byÅ‚o nigdzie ani Å›ladu!Dowiedziawszy siÄ™ o tym i porównawszy to ze sÅ‚owami pasterza, który pewnikiem o ni-kim innym, ino o tym potworze jako o tych miejsc mieszkaÅ„cu wspominaÅ‚, rzucajÄ… siÄ™ wszy-89scy do ucieczki, by tÄ™ okropnÄ… okolicÄ™ co prÄ™dzej opuÅ›cić, i nas gnajÄ… tÅ‚ukÄ…c, ile wlezie, kija-mi.[22] Tak w poÅ›piechu wielkim przebyliÅ›my duży szmat drogi i do wsi wreszcie pewnejprzybyli, gdzieÅ›my caÅ‚Ä… noc odpoczywali.W niej to zdarzyÅ‚a siÄ™ rzecz wzmianki wielce god-na, którÄ… wam chcÄ™ opowiedzieć.Pewien niewolnik, któremu pan oddaÅ‚ dozór nad caÅ‚ym mieniem i który sam gospodarowaÅ‚na owym ogromnym folwarku, coÅ›my na niego zajechali, miaÅ‚ za żonÄ™ niewiastÄ™ z grona tejsamej czeladzi; zapaÅ‚aÅ‚ on jednak namiÄ™tnoÅ›ciÄ… do pewnej obcej, wolnej niewiasty.RozżalonatÄ… zdradÄ… żona jego wszystkie rachunki gospodarskie męża i wszystko, co siÄ™ w lamusie zna-lazÅ‚o, do ognia rzuciÅ‚a i spaliÅ‚a.Ale nie zadowoliÅ‚a siÄ™ takim swego Å‚oża wzgardzonego po-mszczeniem, ale srożąc siÄ™ już przeciw temu, co jej najdroższe byÅ‚o, przywiÄ…zaÅ‚a sobie po-wróz do szyi, do niego maÅ‚e dzieciÄ…tko, które siÄ™ jej niedawno z tego męża urodziÅ‚o, i rzuciÅ‚asiÄ™ z tym maleÅ„stwem do bardzo gÅ‚Ä™bokiej studni.Ta Å›mierć okrutnie oburzyÅ‚a ich pana; kazaÅ‚ porwać sÅ‚ugÄ™, który spowodowaÅ‚ żonÄ™ do po-peÅ‚nienia takiej strasznej zbrodni, kazaÅ‚ go caÅ‚ego nagiego miodem wysmarować i mocnoprzywiÄ…zać do pnia spróchniaÅ‚ego figowca, gdzie siÄ™ roiÅ‚o od mrówek gniazda swoje budujÄ…-cych i przelewajÄ…cych siÄ™ jak woda we wszystkich kierunkach.Mrówki, jak tylko poczuÅ‚ysÅ‚odki i miodnisty zaduch ciaÅ‚a, okrywać jęły niewolnika caluteÅ„kiego ukÄ…szeniami drobnymiwprawdzie, ale licznymi i ciÄ…gÅ‚ymi; zginÄ…Å‚ tedy ten czÅ‚owiek w przewlekÅ‚ych mÄ™czarniach, boobżarty z niego miÄ™so i wnÄ™trznoÅ›ci i obÅ‚upiÅ‚y wszystkie czÅ‚onki, tak że same koÅ›ci odarte zmiÄ™sa i Å‚yskajÄ…ce okropnÄ… biaÅ‚oÅ›ciÄ… tkwiÅ‚y przy owym Å›miertelnym drzewie.[23] OpuszczajÄ…c ten straszny dom zostawiliÅ›my w nim wieÅ›niaków w żaÅ‚oÅ›ci wielkiej po-grążonych, a sami poszliÅ›my dalej.Po caÅ‚odziennej wÄ™drówce po drogach polnych przybyli-Å›my, zmordowani już, do miasta pewnego ludnego i znacznego.Tam to postanowili owi pa-sterze osiedlić siÄ™ na staÅ‚e, bo widziaÅ‚o siÄ™ im, że to i dość daleko od pogoni, i że tam znajdÄ…pewnÄ… kryjówkÄ™; zapraszaÅ‚a też do zostania urodzajność i żywnoÅ›ci obfitość.Dano tedy by-dlÄ™tom trzy dni na wypoczynek abyÅ›my wyglÄ…daÅ‚y bardziej zachÄ™cajÄ…co do kupna poczym na targowisko nas wyprowadzono.Tutaj wozny wywoÅ‚ywaÅ‚ wielkim gÅ‚osem ceny, a różni bogaci kupcy wytargowywali koniei osÅ‚y.Ja tylko sam zostaÅ‚em, jak wybiórki: kupy ludzi mijaÅ‚y mnie, lekce mnie sobie ważąc.A że mi już do cna obmierzÅ‚o to obmacywanie mnie przez tych, co mi na zÄ™bach wiek mójwyrachować chcieli, zÅ‚apaÅ‚em zÄ™bami jakÄ…Å› Å‚apÄ™ brudnÄ… i Å›mierdzÄ…cÄ…, która mi znowu wdziÄ…sÅ‚ach cuchnÄ…cymi paluchami dÅ‚ubaÅ‚a, i zmiażdżyÅ‚em gruntownie.OdstraszyÅ‚o to stojÄ…-cych naokół od kupowania mnie, bo mnie wziÄ™li za bydlÄ™ okrutnie dzikie.Wtedy wozny roz-dzierajÄ…c sobie gardziel aż do zachrypniÄ™cia, takie sobie zaczÄ…Å‚ na mój koszt wywrzaskiwaćprzekpinki: PokÄ…dże my bÄ™dziemy tu sprzedawali to bydlÄ™ zwaÅ‚aszone, tego starucha ochwaconego,okaleczaÅ‚ego z różnych dolegliwoÅ›ci, a zdziczaÅ‚ego w tÄ™pym lenistwie i do niczego już nie-podobnego, chyba tylko do starego sita? Z tej przyczyny to go już chyba darujmy komu, jeÅ›likto bÄ™dzie chciaÅ‚ tracić swoje siano.[24] Tak to ów wozny pobudziÅ‚ do Å›miechu tych, co stali wokół.Ale owa moja Dolaokrutna, przed którÄ… przez tyle krajów uciekajÄ…c uciec nie mogÅ‚em, ani jej tym przebÅ‚agać, cojuż wycierpiaÅ‚em znowu na mnie obróciÅ‚a swe Å›lepe zrenice i znalazÅ‚a mi kupca, aż dziw,jak w sam raz wyszukanego na moje nieszczęście.Dowiedzcie siÄ™, kogo: rozpustnika, i tostarego rozpustnika, Å‚ysego wprawdzie, ale jeszcze z wieÅ„cem szpakowatych, zwisajÄ…cychloczków.ByÅ‚ to jeden z tego motÅ‚ochu i z tych ulicznych mÄ™tów, jeden z tych, co obnoszÄ… poulicach miast BoginiÄ™ SyryjskÄ… wÅ›ród dzwiÄ™ku cymbałów i grzechotek i żebrać jej każą.Tenokrutnie mnie chciaÅ‚ wytargować; jÄ…Å‚ tedy woznego wypytywać, co też za jeden ja jestem.ÓwzasiÄ™ opowiada, że jestem Kapadocyjczykiem i że osiÅ‚ek ze mnie nie lada.WiÄ™c tamten zno-wu o mój wiek wypytuje, wozny zasiÄ™, żarty se strojÄ…c, mówi:90 Ten astronom, co mu horoskop stawiaÅ‚, piÄ™ciu mu siÄ™ roków doliczyÅ‚, ale on tam sampewnikiem lepiej jest poinformowany o swoich sprawach prywatnych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]