[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odprowadzono mnie natychmiast do pomieszczenia, w którym przebywał Than Kosis.Władca zajęty był rozmową z synem, Sab Thanem i kilkoma dworzanami i nie zauważył mego wejścia.Ściany tego pomieszczenia były całkowicie zasłonięte wspaniałymi gobelinami, zakrywającymi okna i drzwi, jeśli one w ogóle tam były.Światła dostarczały uwięzione promienie słoneczne, trzymane między właściwym, stropem a szklaną taflą, znajdującą się kilka cali niżej.Mój przewodnik podniósł jeden z gobelinów, odsłaniając rodzaj korytarza otaczającego pokój, utworzonego dzięki powieszeniu tych ogromnych dywanów ściennych w pewnej odległości do właściwych ścian pomieszczenia.Powiedział, że właśnie w tym korytarzu powinienem przebywać, dopóki Than Kosis pozostaje w apartamencie za gobelinami.Gdy wyjdzie, mam iść za nim.Moim jedynym obowiązkiem było pilnowanie władcy w sposób maksymalnie dyskretny.Po czterech godzinach zostanę zmieniony.Po udzieleniu mi tych wyjaśnień oficer odszedł.Gobeliny były utkane z dziwnego przędziwa, które nadawało im wygląd bardzo ciężki i solidny, gdy się na nie patrzyło od strony pokoju, z miejsca, w którym miałem pełnić służbę, mogłem obserwować wszystko, co się działo w pomieszczeniu tak wyraźnie, jakby były one zrobione z cienkiego, bardzo przeźroczystego szkła.Jakiś czas po objęciu przeze mnie posterunku zasłona po przeciwnej stronie odsunęła się i do pomieszczenia weszło czterech gwardzistów, prowadząc drobną kobietę.Cała grupa zbliżyła się do Than Kosisa, strażnicy odsunęli się na bok i nie dalej niż dziesięć kroków ode mnie zobaczyłem Dejah Thoris.Jej twarz promieniała uśmiechem.Sab Than podszedł do niej i oboje trzymając się za ręce, stanęli tuż przed jeddakiem.Than Kosis spojrzał na nich ze zdziwieniem, wstał i ukłonił się księżniczce.- Jakiemu dziwnemu kaprysowi zawdzięczam wizytę księżniczki Helium, która zaledwie dwa dni temu, nie zważając na to, iż obraża moją dumę, zapewniała mnie, że wolałaby Tal Hajusa, zielonego Tharka, od mego syna?Dejah Thoris uśmiechnęła się jeszcze szerzej, a w jej oczach pojawiły się filuterne błyski.- Od zarania dziejów kobieta ma prawo kaprysić, zmieniać zdanie i być obłudną w sprawach, które dotyczą jej serca.Przebacz mi, Than Kosisie, tak jak przebaczył mi twój syn.Dwa dni temu nie byłam pewna jego miłości do mnie, ale teraz już jestem i przyszłam tutaj prosić cię, byś zapomniał o moich pochopnych słowach i przyjął zapewnienie, że gdy przyjdzie czas, księżniczka Helium poślubi Sab Thana, księcia Zodangi.- Cieszę się z twojej decyzji - odpowiedział Than Kosis.- Nie chce już dłużej prowadzić wojny z narodem Helium.Twoje przyrzeczenie zostanie zaprotokołowane, a natychmiast potem ogłoszone moim poddanym.- Lepiej będzie, Than Kosisie - powiedziała Dejah Thoris - jeśli zostanie to ogłoszone dopiero po zakończeniu wojny.Zarówno twój, jak i mój naród może uważać za dziwne, że księżniczka Helium oddaje rękę nieprzyjacielowi w trakcie działań wojennych.- Czy wojny nie można zakończyć natychmiast? - spytał Sab Than.- Wystarczy jedno słowo Than Kosisa, by nastał pokój.Wypowiedz je ojcze, wypowiedz słowo, które da mi szczęście i zakończy ten niepopularny konflikt.- Zobaczymy, jak Helium zareaguje na propozycje zakończenia wojny.Ja w każdym razie taką propozycje im złożę.Zamienili jeszcze kilka słów i Dejah Thoris, wciąż w towarzystwie strażników, wyszła z pokoju.W ten oto sposób rzeczywistość obróciła w gruzy gmach moich marzeń.Kobieta, w której ręce złożyłem swoje życie i z której ust jeszcze tak niedawno słyszałem zapewnienia o miłości, zdążyła już zapomnieć o moim istnieniu i z uśmiechem ofiarowała się synowi najbardziej zaciekłego wroga swego narodu.Nie mogłem w to uwierzyć, mimo że słyszałem przecież jej słowa na własne uszy.Musiałem ją odszukać i zmusić, aby w oczy mi powtórzyła te okrutną prawdę, dopiero wtedy zostanę przekonany.Opuściłem mój posterunek i korytarzem za gobelinami pobiegłem w stronę drzwi, przez które wyszła z pokoju, otworzyłem je ostrożnie i po ich drugiej stronie zobaczyłem istny labirynt krętych korytarzy i przejść.Pobiegłem pierwszym z nich, potem skręciłem w jakiś inny i stwierdziłem, że zupełnie nie wiem, gdzie się znajduje
[ Pobierz całość w formacie PDF ]