[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Giza miał jednak trochę racji, kiedy jej wymyślał.Nigdy dotąd nie posmakowała, co to jest prawdziwa ucieczka.Kiedy odeszła dobre trzy kilometry, postanowiła zaryzykować i zatrzymać jednak jakiś śmigacz.Pierwszy, który się nawinął, był to akurat patrol policyjny.Zamarła w pół gestu i uśmiechnęła się niewinnie do zdziwionego policjanta.Gestem dała mu do zrozumienia, że zaszła pomyłka.Następny kierowca zatrzymał się natychmiast, kiedy podniosła rękę.Gdzie podwieźć? zapytał, otwierając drzwiczki.Na Kosmoport!Nie po drodze mruknął i dopiero teraz przyjrzał się jej uważnie.Z pewnością nie widział jeszcze dziewczyny tej klasy włóczącej się samotnie po Genewie.Był to widać człowiek bystry, bo natychmiast zrozumiał, że Anioł Opatrzności Podrywaczy daje taką szansę tylko raz w życiu.Pani pozwoli wysiadł szybko na zewnątrz i przebiegł dookoła, żeby otworzyć jej drzwi.- l tak nie mam nic lepszego do roboty.A na Kosmoporcie byłem tylko raz.- Nazywam się Adam Netz - powiedział, starając się wytwornie kiwnąć głową.- A pani?Judith - Alicja była zadowolona, że tak długo używała tego imienia, bo teraz nawet sekundy się nie zawahała wypowiadając je.Leci pani gdzieś?- Jeszcze nie wiem.- W tym stroju odradzam.Zgubiłam towarzystwo - wyznała, grając rolę rozkapryszonej panienki z wyższych sfer.Jakiś kretyn zabrał mi kartę kredytową i mój śmigacz.O ile wiem, wszyscy mieli jechać na Kosmoport.Niech go tylko dopadnę!- Głupi żart - przyznał Adam.- Ale to chyba bliscy znajomi? - upewnił się, bo widać jednak zaczęły go dręczyć wątpliwości, co taka dziewczyna robi o tej porze samotnie i tak daleko od centrum.- Do dzisiaj! - syknęła przez zęby.- Chyba jednak będę musiał pani pomóc - stwierdził z zadowoleniem.- Dam sobie radę stwierdziła obrażonym tonem.- Gdyby ich pani jednak nie znalazła - dodał.- Nie może pan jechać szybciej? - zdenerwowała się, wiedząc, że przez swoją głupotę i tak już straciła wiele czasu.- Jedziemy na automacie.Zgodnie z przepisami! - zdziwił się, ale kiedy spojrzał na jej pogardliwa minę szybko przejął stery i śmigacz ruszył z kopyta do przodu.Zapomniałem, że gonimy złodzieja.W razie czego potwierdzi pani na policji, że brałem udział w akcji pościgowej.- Niech pan się nie martwi policją.W tym punkcie pomyliła się jednak, zaledwie po kilku minutach dogonił ich śmigacz policyjny i dał sygnał do zatrzymania.- Skąd ich się tu tylu wzięło? - zdziwiła się w duchu.- Czyżby już mnie szukali? Przecież nie minęły nawet dwie godziny.Najpierw przeszukają pałac, żeby się upewnić, że to nie jest żart.- Cholera! Już nas mają! - Adam Netz nie był zachwycony sytuacją i powoli zaczynał zadawać sobie pytanie, czy tę piękną nieznajomą nasłał mu aby rzeczywiście Anioł Opatrzności Podrywaczy.Był skłonny uwierzyć, że był to raczej Anioł Opatrzności Znudzonych Policjantów.Bo skąd by się wzięli na tej trasie i to w porze, kiedy prawie nikt tędy nie jeździł?Policjant podszedł do niego powoli, całą swoja postawą wyrażając głębokie zadowolenie, że jego trud nie poszedł na marne i że raz jeszcze udało mu się wykryć drastyczne naruszenie przepisów ruchu drogowego na sumę dwudziestu kredytów federalnych.Znalazł się tu przypadkiem, skracając sobie drogę na komisariat.Normalnie powinien objechać jeszcze dwie dzielnice, ale po namyśle, poświęcił ten czas pewnej damie, z którą od kilku tygodni łączyły go zażyłe stosunki.I tu masz! Od razu może zapisać w raporcie nową interwencję.- Karta tożsamości - powiedział, raczej twierdząco niż prosząco.Ufał głęboko w inteligencję ludzką.Facet siedzący z taką babką doskonale wiedział, dlaczego go zatrzymano i było mało prawdopodobne, żeby nie wiedział co należy w takiej sytuacji zrobić.Policjant właściwie współczuł kierowcy.Gdyby to on prowadził do domu taką zdobycz, to nie dałby się zatrzymać żadnemu idiocie z drogówki.Ten kierowca widać był jeszcze niezbyt wyrobiony.- No! - pogonił go, bo tamten wciąż się ociągał.- Wystarczy? usłyszał damski głos.Dopiero teraz spojrzał w stronę kierowcy.Dziewczyna pochylona nad jego kolanami wyciągnęła jakiś dokument.Wziął go przekonany, że to kolejna próba łapówki.Zasadniczo nie brał.Odmówienie jednak takiej kobiecie, ktoś mógłby uznać za grzech.Dopiero kiedy podstawił trzymany papier pod światło stojącej obok latarni dotarło do niego, że trzyma w ręku prezydenckie laissez passez.- Przepraszam.Dlaczego nie używacie identyfikatora radiowego? Nie traciłbym czasu.- Czasami i nam się zdarza czegoś zapomnieć - powiedziała dziewczyna, zabierając zwrócony dokument.Kiedy śmigacz odjechał policjant stał przez chwilę w zadumie.Gdyby u nich w komisariacie pracowały takie kobiety, nie musiałby urywać się z patroli [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •