[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Trzeba, aby każdy miałswoją kolej; doprawdy wściekłość mnie bierze, gdy patrzę na ojców, którym się zachciewa żyć takdługo, jak ich synowie.Wreszcie scena z Donną Elwirą, której szczera pokuta i najczystszą świętością tchnące na-pomnienia mają tylko ten skutek, iż budzą na chwilę stępiałe zmysły rozpustnika.Słowem, widzimy w Don Juanie przejmujący obraz tego, czym może stać się człowiek bezhamulca, człowiek, któremu życie dało wszystko w ręce bez zasług, bez trudu, nie żądając ni-czego w zamian.Malując wszakże swego młodego panka tak krwawymi rysami, Molier za-chował owo bezstronne spojrzenie artysty, które ma zawsze.W scenie z Piotrusiem lud marację, ale wielki pan ma wdzięk; pan Niedziela jest porządny człowiek, ale idzie na lepśmiesznej próżności.Don Juan jest zbrodniarzem, ale Sganarel płaskim głupcem i powolnymnarzędziem jego szelmostw.Don Juan ma wdzięk, dużo wdzięku, ma  wielki styl , żywe po-czucie honoru (mimo iż w bardzo specjalnym rozumieniu, owego szlacheckiego honoru, którynie wyklucza żadnego łajdactwa); ma odwagę i niezłomność nawet wobec piekła.105 I powstała ta osobliwa komedia o Don Juanie.Komedia& Coraz bo trudniej tematy Molie-ra w tej epoce mieszczą się w ramach komedii.Patronowały jej narodzinom dwa uczucia: po-śpiech i oburzenie.Pośpiech dyrektora teatru.Pośpiechu tego dowodzi choćby to, że sztukajest  p r o z ą.Komedia o poważniejszym temacie, w pięciu aktach, prozą, to było w owejepoce coś takiego, jakby ktoś wszedł na ucztę bez szaty godowej.Proza była dla farsy.To wznacznej mierze przeszkodziło powodzeniu tej komedii, jak pózniej Skąpca.A dowód, że kie-dy po śmierci Moliera Tomasz Corneille sporządził z Molierowskiego Don Juana bladą prze-róbkę, ale wierszem, przeróbka ta wyparowała sztukę Moliera.Jak czasy się zmieniają: dziśznowuż wiersz na scenie jest raczej przeszkodą do powodzenia.Wtłoczyć tę historię o Don Juanie  siłą rzeczy zmuszoną obejmować pewien wycinek je-go życia i jego wędrówek w pogoni za pięknymi oczami  w klasyczną j e d n o ś ć c z a s ui m i e j s c a, to też nie było łatwo.Molier radzi sobie, jak się dało; trochę ucierpiała na tymmoże komedia, trochę owa sławna  jedność , ale  jakoś się pogodziły.Trzeci szkopuł  komizm.Skąd wziąć komizm w historii człowieka, która jest jednym pa-smem zbrodni, a kończy się w piekle? Tu poszło najtrudniej.Ze wszystkich komedii Molierata jest najmniej wesoła, a przynajmniej komizm jej ma coś ponurego, jak się dziś mówi m a-k a b r y c z n e g o.Główną część kosztów wesołości opędza Sganarel; reszta spada na panaNiedzielę, na łatwowierne i próżne dziewczęta, na tchórzem podszytego Piotrusia.Tchórzem?Ten Piotruś miał dosyć odwagi, aby rzucić się w wodę na ratunek Don Juana, ale nie ma jejdosyć, aby stawić czoło temu jasnemu panu.To też rys.Mimo to wszystko, jak wspomniałem, wesołości tu mało; zimna niegodziwość tego pankazbyt nas drażni i oburza, mrozi nam śmiech na ustach; w drugiej zaś części sztuki od sceny zojcem, od ostatniego widzenia z Elwirą, wchodzimy w niesamowitą atmosferę dramatu.Nig-dzie może bardziej niż w Don Juanie Molier nie rozsadza ram konwencji scenicznych, nigdziebardziej nie wyprzedza swej epoki.Tej jego twórczości jako twórcy d r a m a t u nie potrafipodjąć nikt przez dwa wieki, dopiero nowoczesna literatura sceniczna zrozumiała myśl Mo-liera i poszła w tym jego śladem.Don Juan jest dziełem w wielkim stylu.Wyniosła, ironiczna, drażniąca27 postać tego pankaodciska się w pamięci niezatartym śladem.Bez tej postaci obraz XVII w.jakże byłby niezu-pełnym! Ale Molierowi chodziło o coś więcej poza czysto artystycznym celem.Miał on nasercu sprawę Tartufa; skorzysta ze sposobności, aby w znienawidzonych świętoszków wypu-ścić parę zatrutych strzał.Dlatego w ostatnim akcie każe się temu zbrodniarzowi  nawrócić.Zwiętokradzkie to nawrócenie Don Juana jest tu zresztą logicznym końcem tego życia.Zciga-ny za zabójstwo i za niejeden wybryk, uginający się pod długami, wyklęty przez ojca, otoznajdzie drogę, aby wszystko pogodzić.Pod maską pobożności zapewni sobie bezkarność,stanie się nietykalnym: kto nań powie złe słowo, na tego rzuci się cała klika, że  obraża reli-gię.Będzie mógł dać folgę wszystkim złym instynktom na raz: zaspokoić do syta swój cy-nizm, chłodną pasję czynienia zle, rozpustę intelektualną.Skojarzenie tych dwóch plag wie-ku: wyuzdania moralnego i obłudy religijnej w jednej osobie, to najwyższy rozmach geniuszuMoliera.Czy dziw, że Don Juan dolał oliwy do ognia w owej zaciętej walce rozpętanej Tartufem?Biorąc rzeczy ludzką, świecką moralnością, utwór Moliera jest bardzo moralny: niegodziwośćjego bohatera przejmuje dreszczem grozy, ale poza ciosami wymierzonymi w świętoszków,czy mógł on zadowolić nawet ludzi szczerze religijnych owej epoki? Czy dziw, że raziły ichte dysputy pana i sługi, w których Don Juan, władając ostrzem chłodnej i ścisłej logiki, miotabluznierstwa, obrona zaś tajemnic wiary przypada Sganarelowi? Czy w tyradzie Sganarela(III, 1):  Chciałbym bardzo zapytać, kto zrobił te oto drzewa&  , nie można się dopatrzyć27Najbardziej pokrewnym typem w literaturze polskiej wydaje mi się ów tak świetnymi rysami skreślony przezSienkiewicza Bogusław Radziwiłł z Potopu [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •