[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Chce pan z nią mówić? Tak  odparł zrezygnowany.Elegancko ubrana kobieta o przenikliwym spojrzeniu i włosach upiętychw ciężki kok spojrzała na niego z ekranu. Tak? Mówi Mayerson z P.P.Layouts.Co mamy zrobić, żeby dostać z powrotemBulero?  spytał i czekał na odpowiedz.Nie otrzymał jej. Pani wie, o czymmówię, prawda?Po chwili powiedziała: Pan Bulero przybył do naszej posiadłości i rozchorował się.Leży w naszymszpitalu.Kiedy poczuje się lepiej. Czy mogę przysłać lekarza firmy, aby go zbadał? Oczywiście  Zoe Eldritch nawet nie mrugnęła okiem. Czemu nas nie powiadomiono?64  To stało się niedawno.Mój ojciec miał właśnie dzwonić.Wydaje się, że tonic poważnego, zwykła reakcja na zmianę ciążenia.To nawet dość częste u star-szych osób, które tu przyjeżdżają.Nie utrzymujemy tu grawitacji podobnej doziemskiej, tak jak to robi pan Bulero na swoim satelicie  Chatka Puchatka.Wi-dzi pan więc, że wyjaśnienie jest bardzo proste. Uśmiechnęła się lekko.Będziecie go mieli z powrotem najpózniej dziś po południu.Czyżbyście podej-rzewali coś innego? Podejrzewam  powiedział Barney  że Leo nie przebywa już na Lunie.Myślę, że jest na satelicie Ziemi nazywanym Sigma 14-B, który należy do jednejz waszych firm w St.George.Czyż nie tak? A to, co znajdziemy w szpitalu nawaszej posiadłości, to nie będzie Leo Bulero.Roni wytrzeszczyła oczy. Zapraszamy.Może pan przylecieć i zobaczyć  odparła niewzruszonaZoe. To jest Leo Bulero, o ile wiemy.Ten, który przybył tu z reporteramiwideogazet. Polecę tam  powiedział Barney.Wiedział, że popełnia błąd.Mówił muto jego zmysł jasnowidzenia.Na drugim końcu pokoju Roni Fugate zerwała sięna równe nogi; ona również to przewidziała.Wyłączywszy wideofon odwrócił siędo niej i powiedział: Pracownik P.P.Layouts popełnia samobójstwo.Zgadza się? Albo cośw tym rodzaju.Gazety jutro rano. Dokładnie to brzmi. Nic mnie nie obchodzi dokładne brzmienie.Wiedział jednak, że będzie to porażenie słoneczne.Ciało mężczyzny znale-zione na chodniku.Zmierć na skutek nadmiernej dawki promieniowania słonecz-nego.Gdzieś w śródmieściu Nowego Jorku.Tam gdzie zostawią go ludzie z orga-nizacji Eldritcha.To mógł przewidzieć bez uciekania się do pomocy zdolności jasnowidzenia.Zresztą wcale nie zamierzał się na niej opierać.Najbardziej wzburzyło go zdjęcie na pierwszej stronie, zbliżenie jego spalo-nego przez słońce ciała.Stanął przy drzwiach biura i nie poszedł dalej. Nie możesz tam lecieć  powiedziała Roni. Nie.Nie po tym, jak widział to zdjęcie.Zrozumiał, że Leo będzie musiał sam o sie-bie zadbać.Powrócił za biurko i znów usiadł. Jedyny problem w tym  powiedziała Roni  że jeśli on wróci, trudnomu będzie wszystko wyjaśnić.Dlaczego nic nie zrobiłeś. Wiem.Jednak nie był to jedyny problem; prawdę mówiąc ten był najmniej istotny.Ponieważ Leo najpewniej nie wróci. 66 Rozdział 6Gluk złapał go za kostkę i próbował wyssać.Wkłuł mu się przez skórę małymirurkami nibyczułków.Leo Bulero krzyknął  i nagle, niespodziewanie, stał przednim Palmer Eldritch. Myliłeś się  rzekł. Nie znalazłem Boga w układzie Proximy.Jednakznalazłem coś lepszego.Dzgnął gluka laseczką.Ten niechętnie cofnął nibyczułki i skurczył się w sobietak, że przestał dotykać Leo.Ponaglany szturchnięciami przez Eldritcha stwóropadł w trawę i oddalił się. Bóg  powiedział Eldritch  obiecuje życie wieczne.Ja mogę zrobić coślepszego: m o g ę j e d a ć. W jaki sposób?Dygoczący i osłabły Leo osunął się na trawiastą ziemię, usiadł i zaczął z tru-dem łapać oddech. Dzięki porostom, które sprzedajemy pod nazwą Chew-Z  odparł Eldritch. W bardzo niewielkim stopniu przypominają twój produkt, Leo.Can-D jestprzestarzały, bo co on ludziom daje? Kilka chwil ucieczki, nic prócz fantazji.Ko-mu to potrzebne? Komu to będzie potrzebne, gdy ode mnie będą mogli dostać cośprawdziwego.Sam to teraz czujesz  dodał. Tak przypuszczałem  rzekł Leo. I jeśli wyobrażasz sobie, że ludziebędą płacić za takie przeżycia.Wskazał gestem gluka, który wciąż czaił się w pobliżu, mając oko zarównona Palmera, jak i na Leo. Straciłeś nie tylko ciało, ale i rozum. To szczególny przypadek.Chciałem ci udowodnić, że to wszystko praw-da.A do tego celu nic nie nadaje się lepiej jak ból i strach.Gluki udowodniły ciponad wszelką wątpliwość, że t o n i e j e s t halucynacja.Mogły cię nawetzabić.I gdybyś tu zginął, to umarłbyś naprawdę.Nie tak jak po Can-D, prawda? Eldritch wyraznie bawił się sytuacją. Kiedy odkryłem ten porost w układzieProximy, nie mogłem uwierzyć swojemu szczęściu.Leo, przeżyłem już w ukła-dzie Proximy sto lat, zażywając go pod kierunkiem ich medyków.Brałem go do-67 ustnie, dożylnie, w czopkach.Paliłem go i wdychałem dym, robiłem z niegorozpuszczalny w wodzie roztwór i wąchałem parę gotując go.Zażywałem go nawszelkie możliwe sposoby i nic mi się nie stało.Na Proxów porost działa słabo,nie ma porównania z tym, co wyprawia z nami.Dla nich to stymulant słabszy odich najlepszego tytoniu.Chcesz usłyszeć więcej? Niespecjalnie.Eldritch usiadł obok, oparł swoją sztuczną rękę na kolanach i w zadumie ko-łysał w ręku laskę, bacznie przyglądając się glukowi, który jeszcze nie odszedł. Kiedy powrócimy do dawnych ciał  zauważ, że używam słowa  daw-nych , czego nie zrobiłbym w przypadku Can-D.Robię to nie bez powodu, bokiedy wrócisz, stwierdzisz, ż e c z a s z a t r z y m a ł s i ę w m i e j s c u.Moglibyśmy zostać tu przez pięćdziesiąt lat i byłoby tak samo.Wyłonilibyśmy sięw mojej posiadłości na Lunie i znalezli wszystko nie zmienione, a obserwującynas ludzie nie zauważyliby u nas utraty przytomności, jaka następuje po zażyciuCan-D, żadnego transu czy apatii.Och, może trwające ułamek sekundy migotaniepowiek.I tylko to. Co determinuje czas pobytu tutaj?  spytał Leo. Nasze nastawienie.Nie wielkość dawki.Możemy powrócić w każdej chwi-li.Tak więc ilość narkotyku pozostaje. To nieprawda.Ja już od dłuższego czasu chcę się stąd wydostać. Ale to nie ty  powiedział Eldritch  stworzyłeś to.środowisko.Ja tozrobiłem i należy do mnie.Ja stworzyłem gluki, ten krajobraz. Zrobił gestlaską. Każdą cholerną rzecz, jaką widzisz, włącznie z twoim ciałem. Moim ciałem?Leo przyjrzał się sobie.To było niewątpliwie jego stare, znajome ciało, znanemu w najintymniejszych szczegółach.Jego, nie Eldritcha. %7łyczyłem sobie, abyś wyłonił się tu dokładnie taki sam, jaki jesteś w swo-im Wszechświecie  wyjaśnił Eldritch. Widzisz, właśnie to przemówiło doHepburn- Gilberta, który jest oczywiście buddystą.Reinkarnacja w każdej posta-ci, jaką sobie wybierzesz albo jaka ci zostanie wybrana  tak jak w tym wypadku. A więc to dlatego ONZ dała się złapać na przynętę  powiedział Leo.Tobardzo wiele wyjaśniało. Za pomocą Chew-Z człowiek może wieść życie za życiem, być owadem,nauczycielem fizyki, jastrzębiem, pierwotniakiem, małżem, ulicznicą w Paryżuw roku 1904 lub. Glukiem  dopowiedział Leo. Który z nas jest tu glukiem? Powiedziałem ci: stworzyłem go z części siebie.Ty też mógłbyś cośukształtować.No, dalej  nadaj fragment własnego ja.Samo przybierze mate-rialną postać.To, czego dostarczasz, to logos.Zapamiętasz? Zapamiętam  odparł Leo.68 Skoncentrował się i po chwili opodal zmaterializowała się skomplikowana ma-sa drutów, krat i połączeń. Co to jest, do diabła?  pytał Eldritch. Pułapka na gluki.Eldritch odrzucił głowę w tył i roześmiał się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  •