[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niech w purpurze próg błyszczy bladawą czerwieniąI brama niech zioła sardońskie z sytyfeńskimi połączy:Tak chłopczyk idalijski miesza miód z goryczą,Tak kwiat róży się łączy z kolcami, lekarstwo z trucizną,Tak pożyteczna pszczoła strzeże swych plastrów żądłami,Tak też zbożne dziewictwo nie zbywa się wstydliwości,Nim pazurkami srogimi nie zrani twarzy małżonkaI z góry samo swojej krwi nie pomści,By z płododajnej rany miłości poznać świętość;Tak, dzieci miłe niedawno, rodzicami słodkimi się stają,Na takim prawie wiecznym ludzki się rodzaj opiera.Tyle dobrego niech nowożeńcom się zdarzy, ile miłości%7łyczą im dłoni uściski krewnych w weselne te święta.Długa wierność i zgoda, i czysta rozkosz niech łączyI zacieśnia ramiona w uściskach i rychło wyda potomstwo.A niech tu drużbuje Junona, weselnej płodności patronka,Przy niej dla szczęścia wełnonośna bogini Minerwa,Obie niech zgodnie uczczą razem to święto Diony.Taką pieśń niech i młodzież, i dorośli śpiewają,I wiek szczery chłopcy i nieletnie dziewczęta.Niech i miłość leciwa tak śpiewa, i starość czcigodna:Zakochanym niech będzie, kto o tej miłości zaśpiewa;Bo Kupidyn nie umie nawet starcom pobłażać.A ja, który w więzieniu nie mogę sam pieśni przystojnejZ lutni wydobyć bo pieśni mnie w klęskę wtrąciły W tym położeniu, z dala od śpiewów Cyterejki,Martwię się, zły, opieszały, porywczy, zuchwały.Jak ten żołnierz wolny od broni, odstawionej w pokoju,Ranny i jęczący, leczący rany powolne,w.47 sardońskie sardyńskie, ostre, trujące ziele; sytyfeńskie afrykańskie(mauretańskie) ziele, w opozycji do sardyńskiego (jak wynika z dalszych antytez). 171Casta Pudicitia stricto placitura maritoFloribus ex uariis texat per prata coronasLilia mixta rosis socians uiolasque hyacinthis:Purpuret et niteat limen pallente ruboreSardoasque iuget postis Sitifensibus herbis;Sic puer Idalius permiscet mella uenenis,Sic rosa miscetur spinis, medicina cerastisPerficitur stimulisque fauos apis alma tuetur:Sic pia uirginitas non tollitur ante pudoris,Unguibus infensis quam uulnerat ora maritiEt prior ante sui uindex est ipsa cruoris,Ut discat sacras fecundo uulnere flammas:Sic capiunt dulces modo pignora blanda parentes,Et genus humanum sic stat sub lege perenni;Tot bona proueniant sponsis quot dextra parentumIungit amoriferas per festa iugalia palmas;Cana Fides Pietasque iugent et casta VoluptasBrachia constringat celeres missura nepotes,Pronuba Iuno meet fecunda sorte maritansLanigera comitante dea per uota Minerua,Concordesque simul celebrent pia sacra Dionae.Ista canant iuuenes, hoc cantent carmen adultaeEt simplex aetas, pueri teneraeque puellae,Cantitet hoc ueteranus amor, reuerenda senectusCantet: amator erit qui hos cantarit amores;Nescit enim senibus ueniam donare Cupido.Ast ego, qui nequeo captus mea plectra mouereCarmine legitimo, dederant quia carmina clades,En modo sic positus, Cythereae cantibus absens,Sollicitor rabidus temerarius incitus audax:Ut uacat expositis post proelia miles ab armisSaucius atque gemens quod languida uulnera curet,w.68 Kupidyn Amor.w.71 Cyterejka Wenera. 172Gdy mu jednak do uszu dotrze dzwięk trąbki bojowej,Bólu nie czuje, gniew wraca, i jakby się rana już zablizniła,Zapał wraca, posokę wstrzymuje, on znów za broń chwyta;Tak to lekarstwem jest szał, lekarstwem hasło wojenne,Trąba chrapliwa szybko ciału przywraca zdrowie Albo jak ostry ten koń, do zaprzęgu w cyrku przeznaczeń,Za którego kopytem pędzi koło rydwanu,Jeśli sam pewny swej sztuki jako faworyt się niesieI kół hurkotem podnieceń, poza znak lejców wykroczy,Gdy mu na nogi, pędzące w kurzu szprychami wzniecanym,Zwalą się koła i urażony się potknie, i za zapałemPrzyjdzie niebawem ból, i ku zmartwieniu jego barwy,A przy oklaskach strony przeciwnej, odchodzi do stajni;Lecz gdy przypadkiem usłyszy kół hurkot i rżenie,I z widowni cyrkowej okrzyk powodzenia,Z wytężeniem uszy podnosi do góry i śmiałoPręży głowę i kark, i trzęsąc się, siły swe mierzy,Stajnię nie słabym napełnia też rżeniem.Już w miejscu, gdzie stoi, ziemia zapału potem ocieka,A on nie zważa na rany, pysk wolny od wędzidła wyciągaI próżno przy żłobie przeżywa biegi wyścigu Czy jak ten ptak, podstępnie w gięte wikliny uwięzion,Który wszędzie w zaroślach śpiewnymi trelamiZwykł był napełniać gaje i łagodzić trud twardy rolnikaMilknie w zamknięciu, nad swym uwięzieniem bolejąc,Bo przywykł do miłej wolności na drzew wysokich koronach:Cichnie śpiew wszelki, głos wszelki zanika;Ale gdy inny ptak melodyjnym się ozwie świergotem,To i on w więzieniu pieśń wyda niczym wolny,%7łe zda się, iż jego to śpiew na gałęzi zielonejGdzieś wiosną, a to ton skargi w głos jego wmieszany:Tak ja w więzieniu, tylu wesołymi oklaskami podnieceń,Niewiele pieśni skieruję do dwóch przez siebie wybranychw.86 jego barwy jego zwolenników, odróżnionych kolorami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]